- Bóg czeka na nas ze swoim miłosierdziem. Ale od nas zależy, czy otworzymy mu drzwi - mówi ks. Henryk Kołodziej, opiekun grupy młodzieżowej z Laskowej.
Młodzież z grupy młodzieżowej z Laskowej zaprezentowała sztukę teatralną „Król wschodzącego słońca”, według tekstu ks. Adama Piekarzewskiego. - Spektakl jest opowieścią o życiu zwykłego człowieka. Człowiek czeka na tajemniczego Króla, który obiecał mu niegdyś, że przyjdzie, a wtedy zmieni się jego życie i uczyni go szczęśliwym. W tę monotonię oczekiwania pewnego razu wkracza Zło, które chce odwieść człowieka od jego celu. Nieoczekiwanie przybywa też Posłaniec i oznajmia, że Król jest już blisko, że nadchodzi... Człowiek staje wobec dylematu: Czekać dalej, czy rozpocząć nowe życie z dala od Króla? - tłumaczy przesłanie tekstu jego autor.
- Gram wcielone zło, ukryte pod postacią dość eleganckiego mężczyzny. Nie wygląda źle. Więcej. Wygląda nawet dość atrakcyjnie próbując sprowadzić człowieka czekającego na Króla sprowadzić na złą drogę. Myślę, że tak jest i w życiu, że zło wydaje się nam często atrakcyjne, zwłaszcza, że często namawia, zachęca, by człowiek życie czynił sobie przyjemnym, wygodnym, podporządkowanym tylko sobie, by człowiek sam zasiadł na tronie, który dotąd rezerwował na tytułowego Króla - opowiada Artur Orzeł z grupy młodzieżowej, który gra szatana.
Przedstawienia teatralne są dość długą tradycją wśród młodzieży z Laskowej, która w parafii gromadzi się w sile mniej więcej 70 osób, które w czasie spotkań formacyjnych dzielą się na 3 grupy wiekowe. Jednak w ostatnim czasie w działalności scenicznej młodzi zanotowali znacząca przerwę. Jednak pasja w nich drzemie, a obudzili ją realizując piękny, ale niełatwy, i trudny scenicznie tekst „Król wschodzącego słońca".
Pasję z młodych pomaga wydobyć Teresa Ryś, emerytowana nauczycielka, która wyreżyserowała ten, i wcześniej wiele innych przedsięwzięć religijnych i artystycznych w Laskowej. - Młodzież parafialna z grup apostolskich od kilku lat wyjeżdża w czasie wakacji na oazę. Dla wielu młodych ludzi pokrycie kosztów wyjazdu byłoby barierą trudną do przeskoczenia. Stąd zrodził się wśród młodych pomysł szukania środków. Ale młodzi chcą coś dać od siebie, więc zdecydowali wrócić na scenę, a ja chętnie im w tym mogłam pomóc - przyznaje skromnie Teresa Ryś.