Srebrny jubileusz istnienia obchodziła 23 czerwca wspólnota Odnowy w Duchu Świętym "Nadzieja"z parafii pw. św. Jadwigi w Dębicy.
Świętowaniu przewodniczył bp Wiesław Lechowicz. Historia wspólnoty zaczęła się od tego, że w 1992 roku młodzi parafianie, którzy wcześniej należeli do wspólnot młodzieżowych, a na studiach w Rzeszowie zetknęli się z Odnową w Duchu Świętym, przyszli do ówczesnego proboszcza ks. Stanisława Fiołka z prośbą o pozwolenie na założenie takiej wspólnoty. – To byli Mariusz Skóra i Artur Świstak. Oni mieli takie pragnienie, ale jak wspominał ksiądz Fiołek, sam miał sceptyczny stosunek do tego, zaproponował jednak, by grupa do ewentualnego oficjalnego zafunkcjonowania przygotowywała się modlitewnie i duchowo – mówi liderka grupy Odnowy w Duchu Świętym „Nadzieja” Joanna Stocerz.
Joanna Stocerz (w środku), liderka wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym "Nadzieja" Grzegorz Brożek /Foto Gość
Założycielom nie brakło pokory i cierpliwości. – To jest taki wyraźny drogowskaz. Jak wspólnota słucha Piotra, którym w diecezji jest biskup, a po nim proboszcz miejsca, czyli władza kościelna, to inicjatywy, choć dopiero się tworzą, są na właściwej drodze. Bez posłuszeństwa nie ma wielkich szans na to, by wyrosło coś zgodnego z wolą Bożą – mówi ks. Waldemar Sosnowski, diecezjalny koordynator Wspólnot Odnowy w Duchu Świętym. Jak im zalecono, tak przez długie miesiące członkowie dębickiej grupy robili, aż w związku z wizytacją kanoniczną sprawą zainteresował się bp Józef Życiński i polecił inicjatywie zapalić zielone światło.
Odbywa się w parafii jedno seminarium odnowy wiary, potem drugie. Potem grupa prowadzi seminarium w Mielcu. Jest bardzo misyjna. Jednak po 5 latach pojawiają się symptomy kryzysu. – Być może nastąpiło zmęczenie tym aktywizmem pierwszych lat, związanych także z entuzjazmem działania. Jesteśmy przemęczeni. We wspólnocie pojawia się niezadowolenie, szemrania. Ludzie odchodzą i kiedy zostaje nas tylko 10 osób i wydaje się, że wszystko skończone, że wspólnota gaśnie, animatorzy podejmują indywidualną formację, wchodząc w etap drugiego nawrócenia. Mieliśmy trzy etapy funkcjonowania wspólnoty, aż rozpoznaliśmy charyzmat, jakim chcemy czy potrafimy posługiwać, a jest to dar modlitwy – dodaje pani Joasia.
Uroczystości przewodniczył bp Wiesław Lechowicz Grzegorz Brożek /Foto Gość
– Początki tej wspólnoty były trudne. Kiedy rodziła się idea odnowy, nie bardzo wiedzieliśmy, jak to należy przyjąć, rozumieć. Mieliśmy sakrament Ducha Świętego. A tu rodziły się wspólnoty. To jest, sądzę, cały czas dla nas zadanie, by w parafii, Kościele, odczytywać natchnienia Ducha Świętego – mówił, witając wszystkich świętujących, ks. prał. Ryszard Piasecki, proboszcz par. pw. św. Jadwigi w Dębicy. W świętowaniu uczestniczyli członkowie odnowy m.in. z Bochni, Brzeska, Tarnowa, Nowego Sącza.
Przewodniczący liturgii bp Wiesław Lechowicz w okresie formowania się tej wspólnoty w Dębicy w roku 1992 miał z nią ciekawy epizod. – Dostałem wówczas telefon od bp. Józefa Życińskiego z propozycją wyjazdu na studia do Rzymu, ale łamałem się trochę, zastanawiałem, czy to nie jest aby tak, że sama propozycja, która bardzo mi schlebiała, nie stoi w jakimś konflikcie do planów Boga, który może chce czego innego ode mnie. Zacząłem mieć wątpliwości. Wtedy zostałem poproszony, aby pojechać na Jasną Górę na czuwanie z tworzącą się właśnie wspólnotą odnowy u św. Jadwigi. Na forum charyzmatyczne. Pojechałem z intencją, z prośbą, by Duch Święty pomógł mi rozeznać, co zrobić z tą propozycją wyjazdu i studiów. Czuwanie u stóp Jasnej Góry trwa już kilka godzin i nic. Pod koniec spotkania była modlitwa polegająca na tym, że wszyscy utworzyli koła składające się z 7 osób, jak 7 darów Ducha Świętego. W tych grupach modliliśmy się za siebie nawzajem. Przyszła kolej na mnie. Uklęknąłem. Bracia i siostry wyciągnęli nade mną ręce. W czasie tych modlitw czytano z wałów jasnogórskich słowa z Pisma Świętego. Kiedy ukląkłem, przeczytali fragment z Dziejów Apostolskich, który był wezwaniem do Pawła, by poszedł do Rzymu i tam niósł Ewangelię poganom. Zrozumiałem, że jest to słowo dla mnie, odpowiedź na moje wątpliwości, pytania – wspominał w homilii bp Wiesław Lechowicz. – To było chyba pierwsze takie wydarzenie, które zachęciło mnie do ustawicznej modlitwy do Ducha Świętego – dodał.
W homilii bp Wiesław zwrócił uwagę na trzy spośród wielu pokus, przed którymi musi się strzec wspólnota odnowy. – Pierwsza to pokusa szukania przeżyć, emocji. Dobrze, że grupy odnowy wyróżniają się spontanicznością, czułością, ale źle, jeśli szukamy ich za wszelką cenę. Drugą pokusą jest szukanie cudów. Trzeba pamiętać, że każda Msza św. może nieść ze sobą łaskę uzdrowienia, tak duchowego, jak i fizycznego. Poszukiwanie za wszelką cenę cudów nie jest właściwe. Uznawanie ewentualnych cudów jako kryterium wartości i jakości formacji we wspólnocie także nie jest dobre, a głęboko niewłaściwe. Trzecią pokusą jest oczekiwanie jakichś niezwykłych manifestacji Ducha Świętego. To jest trochę wystawianie Boga na próbę. Brakuje nam może wiary, że Duch Święty może działać w sposób dyskretny, niepozorny, niewidoczny. W powiewie wiatru, a nie burzy. Oczekiwanie spektakularnych manifestacji Ducha Świętego nie jest właściwe. Musimy być świadomi pokus, by rzeczywiście służyć Jezusowi i nie dać się zniewolić złemu duchowi. Im bliżej jesteśmy Boga, tym bardziej możemy być adresatami pokus – mówił w homilii.