– Miłość jest potęgą ożywczą – dzięki niej żyjemy, dzięki niej żyje naród polski – mówiła w Kopenhadze w marcu 1916 roku Urszula Ledóchowska.
Zniewolona przez zaborców ojczyzna miała żołnierzy, którzy oddawali dla niej życie na bitewnych polach całej Europy. Miała twórców kultury, społeczników. Miała też świętych, którzy miłość do Boga łączyli z miłością do ojczyzny. – Do tych ostatnich należy Urszula Ledóchowska, która nosiła w sobie coś z żołnierza, twórcy i społecznika. Zalążki tych postaw zostały w niej zasiane już w domu rodzinnym. Ojciec Polak, matka Austriaczka. Dziewczyna mogła wyrosnąć na kobietę światową, kosmopolityczkę niezwiązaną z żadną ojczyzną. Mimo to stała się Polką. Był to jej świadomy wybór, który uzasadniała całym swoim dojrzałym życiem – mówi ks. Krzysztof Kamieński, historyk Kościoła i dyrektor diecezjalnego archiwum w Tarnowie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.