O IV przykazaniu Bożym i patriotyzmie mówi ks. dr hab. Marek Kluz, prof. UPJPII w Krakowie.
Ks. Zbigniew Wielgosz: Miłość do ojczyzny uzasadnia się IV przykazaniem Dekalogu. Czy nie jest to nadinterpretacja?
Ks. Marek Kluz: IV przykazanie odnosi się najpierw do dzieci, które mają obowiązek miłości względem swoich rodziców, okazywania im posłuszeństwa, szacunku, przywiązania i wdzięczności. Z tej miłości wyrasta również obowiązek miłości do ojczyzny, w której się żyje. Patriotyzm, jako miłość do ojczyzny, jest przedłużeniem tej podstawowej relacji dzieci względem rodziców.
Kościół uczy, że ojczyzną ludzi wierzących jest niebo. Jak to rozumieć?
Przykładem jest dla nas Jezus, który nigdy nie wyrzekł się swojej przynależności narodowej. Był pobożnym Żydem, związanym ze swoim krajem. Posłannictwo skierował najpierw do rodaków, a później do innych narodów. Jezus głosił, że miłość ojczyzny jest obowiązkiem jej mieszkańców. Na tej podstawie Kościół uczy właściwie pojmowanego patriotyzmu jako służby wspólnocie, która jest dla nas darem Boga. Ojczyzna jest wręcz nazywana matką, stąd wynikają określone względem niej obowiązki. Do nieba idzie się przez ziemską ojczyznę. Nie jest więc obojętne, jak traktujemy tę przestrzeń naszego życia.
Przez ponad dwie dekady wpajano nam kompleks niższości względem innych narodów, deprecjonowano dziedzictwo, któremu na imię Polska. Czy można zapomnieć o własnej przeszłości narodowej?
W żadnym wypadku! To są przecież korzenie, z których wyrastamy. Dlatego miłość do ojczyzny musi opierać się na szacunku dla jej historycznego, kulturowego dziedzictwa. Przynależy do niego także sposób przeżywania wiary. W naszej ojczyźnie wyrażamy to m.in. w przeżywaniu świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy, Bożego Ciała. Cechuje nas wręcz narodowa pobożność maryjna, miłość do Matki Bożej jako Królowej Polski. Nie można zrozumieć, kim jesteśmy jako Polacy, bez Chrystusa, bez Jego Matki, bez Kościoła. Wiara jest nośnikiem naszej tradycji narodowej. Trzeba podkreślić, że „Bogurodzica” stanowi niejako dokument naszej tożsamości narodowej, a losy Kościoła są ściśle związane z historią naszej ojczyzny. Warto przypominać, że nie gdzie indziej, ale w Kościele w czasach niewoli żyła Polska, że kiedy gasły światła narodowej wolności, jak w czasach potopu szwedzkiego, nie zgasło światło Jasnej Góry. Wyrzekając się tego dziedzictwa, narażamy się na duchową śmierć. Mówienie „Polak katolik” ma sens.
Mimo to jesteśmy kuszeni tak zwaną otwartością na inne kultury…
Patriotyzm sprzeciwia się płytkiemu, powierzchownemu kosmopolityzmowi, który wymusza uniformizację życia, odbierając mu narodowy charakter. Znamy wielu sławnych Polaków, obywateli świata, którzy nigdy nie wyrzekli się polskości, nie nazywali jej nienormalnością. Wręcz odwrotnie, bycie Polakiem było dla nich zaszczytem. Z drugiej strony patriotyzm nie godzi się z nacjonalizmem, ksenofobią, egoizmem. Podsycanie nastrojów ksenofobicznych, szowinistycznych i udział w takich destrukcyjnych działaniach będzie grzechem przeciwko miłości bliźniego i własnej ojczyzny.
W jaki sposób możemy okazywać miłość do ojczyzny?
W czasach pokoju patriotyzm powinien wyrażać się w rozwijaniu takich cnót jak ofiarność, pracowitość, uczciwość w wypełnianiu swoich obowiązków, zaangażowanie społeczne, troska o bliźniego, szacunek wobec dziedzictwa narodowego. Patriotyzm wyraża się także w posłuszeństwie wobec rządzących, o ile działają oni zgodnie z prawem naturalnym i Bożym zapisanym chociażby w Dekalogu. Czasem trzeba się przeciwstawić władzy, jeśli działa wbrew zasadom moralnym, które chronią godność i podmiotowość człowieka jako osoby.
Istnieją wady narodowe czy tylko te osobiste?
Na podstawie obserwacji naszych dziejów można mówić o wadach społecznych, będących niejako sumą tych samych wad osobistych. Taką wadą jest pijaństwo, ale dzisiaj na pierwszy plan wysuwają się kłótliwość, egoizm, partyjny fanatyzm. Prawdziwa miłość ojczyzny polega na walce z tymi wadami, pracy nad sobą, cierpliwości, ponoszeniu ofiar. Patriotyzm jest bezpartyjny, dlatego boli upartyjnienie chociażby świętowania 100-lecia niepodległości. Oczywiście nie chodzi o jakiś jednorazowy gest, by zaraz po tym schować się za swoimi uprzedzeniami. Jeśli nie będziemy okazywali innym szacunku, nie będziemy dążyli do współpracy, nic z tego świętowania nie wyniknie.
Polska piosenkarka zarzekała się, że nie odda ani jednej kropli krwi dla Polski. Czy oddanie życia za ojczyznę jest moralnie dopuszczalne?
Istnieje porządek miłości, który najpierw odnosi się do nas samych i do bliźnich, ale także do dobra wspólnego, jakim jest ojczyzna. Jeśli to dobro jest zagrożone, wówczas destrukcja grozi także nam samym, dlatego obrona ojczyzny aż do ofiary z życia jest moralnie uzasadniona.
zbigniew.wielgosz@gosc.pl
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się