W III niedzielę Wielkiego Postu razem z liturgistą ks. dr. Andrzejem Dudkiem, wędrowaliśmy ku głębi Mszy św. Następne kroki już wkrótce!
Liturgia słowa zmierza ku końcowi. Właśnie trwa modlitwa wiernych, gdy tymczasem coś dzieje się wokół ołtarza. Przychodzą ministranci, żeby przygotować go do liturgii eucharystycznej.
- Nie powinniśmy jednak tak robić. Nieoczekiwany ruch rozprasza modlących się, wprowadza niepokój i odbiera obrzędowi przygotowania ołtarza właściwą moc przemawiania. Dopiero po zakończeniu modlitwy wiernych, gdy zaczyna się pieśń na ofiarowanie, można przygotować ołtarz - mówi ks. Andrzej Dudek.
Przygotowanie ołtarza„Mistrzu, gdzie chcesz, abyśmy Ci przygotowali paschę do spożycia?” To pytanie nasuwa się od razu, kiedy ministranci krzątają się przy ołtarzu. Ustawiają pulpit, kładą na nim mszał, obok rozkładają niewielki obrus zwany korporałem, na którym zostaną złożone chleb i wino, które staną się Ciałem i Krwią Pana. - Przygotowanie ołtarza przywołuje wydarzenie Wielkiego Czwartku. Jak kiedyś uczniowie, tak dzisiaj my staramy się, by „sala na górze” była gotowa na przyjście Jezusa. Najpiękniej wyraża to procesja z darami, która zdarza się bardzo rzadko, a mogłaby dziać się podczas każdej Sumy w niedziele i święta. Ministranci lub wybrana rodzina niesie więc ze środka kościelnej nawy chleb i wino oraz wodę, a wraz z nimi zabiera niejako wszystkie duchowe ofiary wiernych, ich dziękczynienia i prośby, radości, nadzieje i cierpienia, które zostaną złączone z ofiarą Jezusa. Droga ku ołtarzowi mówi także, że serce każdego z uczestników liturgii jest jak ołtarz, który powinien być przygotowany na przyjście Pana - wyjaśnia liturgista.
Procesja z darami„Jak ten chleb, co łączy złote ziarna, tak niech miłość złączy nas ofiarna…” - Na początku istniał piękny zwyczaj, że chrześcijanie przychodzący na Eucharystię przynosili ze sobą chleby i wino. Część chlebów służyła jako materia Eucharystii, a pozostałe miały być później rozdane ubogim. Przynoszone dary były znakiem przynależności do wspólnoty, która jest tak zjednoczona z Jezusem, że stanowi jedno ciało, jeden Kościół. Symbolem tej jedności jest także wino zmieszane z odrobiną wody. Z jednej strony to znak wskazujący na Chrystusa - Boga i Człowieka, z drugiej mówi o włączeniu nas w misterium paschy Pana. Jezus chce nam dać samego Siebie i taki też powinien być nasz udział w Mszy św. W tym „kroku” trwającej liturgii musimy sobie uświadomić, że im mniej ofiarujemy Bogu, tym mniej od Niego otrzymamy. Duch Święty przemieni tylko to, co zostanie złożone na ołtarzu naszego serca i na ołtarzu w kościele - dodaje ks. Dudek.
Ofiarowanie wina i wody„Jeśli kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój…” Kapłan odbiera dary, by przenieść je na ołtarz. Jest w tym ruchu dramat nocy w Ogrójcu, drogi krzyżowej i śmierci Jezusa. - Ołtarz staje się znakiem Kalwarii, później grobu skrywającego ciało Pana, ale jest to również znak pustego grobu po zmartwychwstaniu Jezusa. Zanim się to stanie, każdy z nas musi pokonać duchową drogę, by jak Jezus oddać się Ojcu, pójść razem z Nim do Ogrodu Oliwnego, na Golgotę i do grobu oczekując na Jego zmartwychwstanie i przyjście do nas w darze Komunii św. - mówi ks. Dudek.
Okadzenie wiernychDroga z Jezusem wymaga od nas oczyszczenia, uznania swojej grzeszności. Podczas uroczystych celebracji Mszy św. używa się kadzidła, którym okadza się dary na ołtarzu, ale i kapłana oraz wiernych. - Okadzenie ma bardzo bogatą symbolikę. Jest swoistym egzorcyzmem, który próbuje nas oczyścić i uzdolnić do spotkania z Bogiem. W dymie i zapachu kadzidła jest także ukryta rzeczywistość świata Boga, który pociąga nas ku sobie. Jest to też piękny symbol naszej modlitwy wznoszącej się ku Niemu - dodaje kapłan.