Bp Andrzej Jeż przewodniczył Mszy Krzyżma w tarnowskiej katedrze. Koncelebrowało ją blisko 200 księży z całej diecezji.
O godz. 9 w tarnowskiej katedrze rozpoczęła się Msza Krzyżma, której przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż. Razem z nim Eucharystię celebrowali abp Henryk Nowacki, bp senior Władysław Bobowski, biskupi pomocniczy Wiesław Lechowicz, Stanisław Salaterski i Leszek Leszkiewicz, opat klasztoru cystersów ze Szczyrzyca o. Dominik Chucher, księża infułaci Władysław Kostrzewa i Adam Kokoszka. Duchowieństwo diecezjalne reprezentowali księża prałaci i kanonicy, dziekani, proboszczowie i wikariusze. Obecni byli także przedstawiciele duchowieństwa zakonnego. Pośród księży obecni byli m.in. jubilaci obchodzący w tym roku 25. i 50. rocznicę przyjęcia sakramentu kapłaństwa, a także świętujący 1. rocznicę święceń.
W homilii bp Jeż podkreślił, że w Wielki Czwartek księża powracają do miejsca swoich kapłańskich urodzin. - Większość z nas przyjęła święcenia w tarnowskiej katedrze, stąd wyszliśmy głosić ewangelię, sprawować sakramenty, prowadzić ludzi do Boga - mówił biskup.
Pasterz diecezji przypomniał osobę ks. Bernardyna Dziedziaka, wieloletniego proboszcza w Ujanowicach, który umarł w opinii świętości. - Piękna postać ks. Bernardyna Dziedziaka, prowadzonego drogą kapłaństwa przez Ducha Świętego, była i jest inspirującym wzorcem dla kapłanów naszej diecezji. Widzimy w nim także potencjalnego kandydata do procesu beatyfikacyjnego. Żywa jest pamięć o nim zarówno wśród kapłanów, jak i wiernych świeckich - zwłaszcza w jego parafii ujanowickiej, gdzie podejmowana jest modlitwa o jego beatyfikację - mówił bp Jeż podkreślając, że ks. Dziedziak był człowiekiem głębokiej modlitwy, odpowiedzialnym za swoje kapłaństwo. - Świadczy o tym ponad 90-procentowa frekwencja wiernych na niedzielnych Mszach św. w Ujanowicach i w całym dekanacie - podkreślał biskup.
Kaznodzieja zwrócił uwagę, że tak przeżywane kapłaństwo musi spotykać się ze sprzeciwem, nienawiścią i prześladowaniami. Przypomniał w tym kontekście wypowiedź na temat Kościoła, którą wygłoszono we Lwowie na kongresie jednej z nacji zamieszkującej Rzeczypospolitą: „Naszym naturalnym wrogiem jest katolicki Kościół. Dlatego musimy na to przeklęte drzewo wylać ducha niezadowolenia, niewiary, niemoralności i wszelkiego brudu. Musimy wzniecić walkę między różnymi chrześcijańskimi wyznaniami. W pierwszej linii musimy zacząć nieubłagalną walkę na wszystkich odcinkach przeciwko księżom katolickim. Musimy ich obrzucić oszczerstwami i nienawiścią. Musimy z ich prywatnego życia robić skandale, aby ich znienawidzić i ośmieszyć w oczach wszystkich. Dalej musimy opanować szkołę. Religia chrześcijańska musi stamtąd zniknąć. Musimy usunąć nierozerwalność małżeństwa, a wszędzie wprowadzić śluby cywilne. W końcu musimy wzmocnić naszą prasę. Wtedy nasze panowanie będzie umocnione i zapewnione”.
- Z takim nastawieniem musimy się liczyć także w obecnych czasach. Chrześcijanie są jedynymi, których można mieć w pogardzie, nienawidzić i oczerniać, nie narażając się przy tym na zarzut rasizmu. Dopuszczalne powszechnie jest sprowadzanie Kościoła i katolików do kategorii karykatury czy godnego pogardy stereotypu, co byłoby niedopuszczalne w odniesieniu do jakiejkolwiek innej grupy wyznaniowej czy etnicznej. Czy to wszystko może nam odebrać radość kapłaństwa? Z pewnością nie może nas nie boleć, bo przecież chodzi o naszą rodzinę, którą jest Kościół, a w nim o Chrystusowe kapłaństwo. To wszystko nas rani i smuci, podobnie jak również rani nas i zasmuca każde zło, każdy grzech wewnątrz wspólnoty Kościoła i wewnątrz naszej wspólnoty kapłańskiej. Jednak pomimo tego, pomimo nawet najtrudniejszych czasów i najczarniejszego scenariusza przyszłości, nie wolno nam stracić radości z kapłaństwa, które jest darem i tajemnicą przekraczającą wszelkie nasze wyobrażenia - mówił bp Jeż.
Hierarcha przypomniał, że księża, im bardziej pielęgnują swoje powołanie, tym bardziej czują się szczęśliwsi. Powołał się w tym kontekście na raport amerykańskiego badacza ks. Stephena Rosettiego. - W obiegowych opiniach przeważa przekonanie, że księża nie mogą być szczęśliwi, ponieważ żyją w celibacie, więc ich życie albo jest naznaczone krzyżem wyrzeczeń, albo pełne hipokryzji. Tymczasem zaprezentowany raport przekonuje, że księża czują się tym szczęśliwsi, im głębsza jest ich wiara, im bardziej osobisty stosunek do Jezusa Chrystusa i im bardziej pielęgnują swoje powołanie. Na tym właśnie zasadza się faktyczna radość kapłańska! - podkreślał biskup.
Pasterz diecezji podziękował Akcji Katolickiej za duchowe wsparcie księży wobec ataków na Kościół i kapłaństwo. Każdy z członków AK, począwszy od Wielkiego Czwartku, będzie modlił się za konkretnego kapłana. Modlitewna akcja potrwa od 18 kwietnia do 18 maja 2019 roku. - Jesteśmy bardzo wdzięczni za tę inicjatywę, która jest przejawem rzeczywistej więzi wiernych świeckich z kapłanami, a także wymownym znakiem tego, że jako wspólnota Kościoła - duszpasterze i wierni świeccy - czujemy się za siebie nawzajem odpowiedzialni.
Dodał również, że nie brakuje ludzi głodnych duchowości, którzy poszukują Boga. - Nasze powołanie kapłańskie jest też związane z ludźmi, którym służymy. Żyjemy pomiędzy nimi i wraz z upływem lat nasze życie splata się coraz mocniej z ich życiem. Niezwykle ważne jest budowanie bliskich relacji z wiernymi, opartych na życzliwości, zaufaniu i wysokiej kulturze. Wierni intuicyjne wyczuwają serce „dobrego pasterza” i lgną do niego. Wyczuwają promieniowanie jego duchowego ojcostwa, którego tym bardziej potrzebują, im bardziej świat wokół nich zionie zimnem braku relacji międzyludzkich. Dlatego tak istotne w naszym duszpasterstwie jest budowanie w naszych strukturalnych wspólnotach parafialnych autentycznych relacji między duszpasterzami i parafianami, a także między samymi wiernymi świeckimi, opartej na życzliwości, trosce i wysokiej kulturze osobistej - mówił bp Jeż.