W kraju Hondy, Toyoty i Pokemonów Maryja wzywa nas do pokuty, modlitwy i nawrócenia.
W kościele parafialnym w Jadownikach 4 sierpnia odbyło się spotkanie z Dorotą Hałasą, od 29 lat mieszkającą w Japonii. Towarzyszyła jej 11-osobowa grupa pielgrzymów - 5 Japończyków i 6 Polaków. Pani Dorota jest współautorką książki "Chrystus w kraju samurajów" i pisze kolejną - tym razem o objawieniach Matki Bożej w Akita.
Ks. Witold Tadeusiak, jadownicki wikariusz, kiedy dowiedział się od wspólnego znajomego o jej podróży do Polski i pielgrzymce wraz z towarzyszącymi jej osobami szlakiem św. Maksymiliana Marii Kolbego, poprosił, by przyjechała też do Jadownik i opowiedziała o najbardziej zatrważających z objawień Matki Bożej, określanych jako kontynuacja Fatimy.
Pani Dorota Hałasa przybyła do Jadownik na zaproszenie miejscowego wikariusza ks. Witolda Tadeusiaka. Beata Malec-Suwara /Foto GośćPrelegentka rozpoczęła od nakreślenia historii chrześcijaństwa w Japonii, które rozpoczęło się tam dopiero w połowie XVI wieku za sprawą współzałożyciela zakonu jezuitów Franciszka Ksawerego. Powolny rozkwit naszej wiary trwał tam mniej więcej pół wieku, bo już na początku XVII stulecia zatrzymuje go fala prześladowań chrześcijan, których było wtedy w Japonii ok. 700 tysięcy. Na dwa i pół wieku tamtejsze władze wojskowe, z siogunem na czele, uznały wiarę chrześcijańską za obcą i wrogą, wykonując egzekucje na wyznawcach Chrystusa, krzyżując ich, paląc, poddając straszliwym torturom.
Druga fala zasiewu ewangelizacyjnego Japonii przypada na czas wielkiego boomu i zachwytu Japonii nad europejską techniką. Wtedy do Kraju Kwitnącej Wiśni przybywają na nowo misjonarze. Dziś jest tam niecałe pół procenta chrześcijan.
Trudno więc się dziwić, że niewiele osób kojarzy Japonię z chrześcijaństwem, a raczej - jak zauważyła Dorota Hałasa - z Hondą, Toyotą i Pokemonami. Jednak to na północy Kraju Kwitnącej Wiśni, kilka kilometrów od miasta Akita, Matka Boża wybrała sobie miejsce swoich objawień, ukazując się w dopiero co powstałym klasztorze Służebnic Najświętszego Sakramentu i Niepokalanej jednej z sióstr. To miejsce kultu Maryi papież Franciszek wybrał na jedno z 10 sanktuariów maryjnych na świecie, w których odbyło się czuwanie na zakończenie Roku Wiary, choć ono samo sanktuarium nie jest.
Dorota Hałasa od 29 lat mieszka w Japonii. Jest współautorką książki "Chrystus w kraju samurajów" i pisze kolejną - tym razem o objawieniach Matki Bożej w Akita. Beata Malec-Suwara /Foto GośćObjawienia Matki Bożej w Akita, do których doszło 3 razy, miały miejsce w 1973 roku. Doświadczyła ich s. Agnieszka Katsuko Sasagawa, która dziś ma ok. 90 lat i prowadzi życie pustelnicze w całkowitym odosobnieniu. Wtedy dopiero co została przyjęta do wspólnoty sióstr służebnic Najświętszego Sakramentu. Urodziła się w buddyjskiej rodzinie, przeszła na katolicyzm pod wpływem pobożnej pielęgniarki, która się nią opiekowała w czasie długiej, trwającej kilkanaście lat choroby. Została katechetką. Za jej sprawą 70 osób przyjęło chrzest, co w Japonii już jest ewenementem.
13 marca 1973 roku s. Agnieszka z niewiadomych przyczyn straciła zupełnie słuch, a 12 maja wstąpiła do zakonu. Dopiero co rozpoczęła nowe kontemplacyjne życie w ciszy, a już miesiąc później, 12 czerwca 1973 roku, po raz pierwszy doznała wizji oślepiającej światłości bijącej z tabernakulum, która powtórzyła się także następnego dnia. Wtedy także pojawiły się świetliste postacie, które razem z nią adorowały Najświętszy Sakrament, śpiewające "Święty, święty, święty...".
Potem doświadczała bólu w lewej dłoni, który pojawiał się w czasie Mszy św., nasilał podczas Przemienienia, a w nocy stawał się niemożliwy do zniesienia. Na jej ręce na jedną dobę pojawiała się krwawiąca w kształcie krzyża rana. Wtedy Matka Boża ukazała się jej po raz pierwszy, zapewniając ją, że zostanie uzdrowiona z głuchoty oraz polecając, by modliła się o żal za grzechy i zadośćuczynienie wszystkich ludzi, a także za papieża, biskupów i kapłanów.
Krwawiąca rana na lewej ręce pojawiła się także na drewnianej figurce Matki Bożej, która stoi w klasztorze. Świadkami tego cudu oraz kolejnych, tj. pocenia się figurki oraz cudu łez, który powtórzył się dokładnie 101 razy, było wiele osób, w tym miejscowy biskup. Krew przebadano i każde z tych cudownych zdarzeń zostało opisane i udokumentowane.
Matka Boża ukazała się jeszcze dwukrotnie s. Agnieszce, prosząc o modlitwę i pokutę za grzeszników i niewdzięczników, by złagodzić gniew Boga Ojca, który chce zesłać na ludzkość wielką karę, cięższą niż potop. Z nieba spadnie ogień i większa część ludzkości zginie. Zginą dobrzy i źli ludzie, księża i wierni, a ci, którzy przeżyją, będę zazdrościć tym, którzy zginęli, tak będzie im ciężko. Jedyną bronią będzie wtedy różaniec i znak pozostawiony przez Chrystusa.
Matka Boża prosi powtórnie s. Agnieszkę o codzienną modlitwę na różańcu za kapłanów, biskupów i papieży. Mówi o tym, że Szatan wejdzie do Kościoła, że kardynał stanie przeciwko kardynałowi, a wielu kapłanów - czcicieli Maryi - będzie wyśmiewanych i wzgardzonych, wielu księży odejdzie też ze stanu duchownego, ołtarze i kościoły będą dewastowane. "Każdy musi się modlić i pokutować, by złagodzić gniew Boży" - przestrzegała.
- Wszyscy potrzebujemy modlitwy i nawrócenia. Powinniśmy modlić się za kapłanów, o święte powołania i uświęcenie serc dla pogubionych dusz. Matka Boża prosi nas o to i wskazuje na siłę różańca. To on jest najlepszą bronią przed tym, czego dzisiaj jesteśmy świadkami - zauważa ks. Witold Tadeusiak.