Bp Andrzej Jeż posłał na misje do Bagandou w RŚA w Afryce ks. Romana Marka z Tylicza. Na uroczystości był obecny bp Mirosław Gucwa z Bouar.
W sanktuarium Matki Bożej Tylickiej 4 września odbyła się uroczystość posłania na misje ks. Romana Marka. Mszy św. przewodniczył bp Andrzej Jeż, który nałożył kapłanowi krzyż misyjny i dokonał uroczystej formuły posłania na wzór tego, które jest praktykowane w Kościele od samego początku.
Nałożenie krzyża misyjnego.Homilię w czasie Eucharystii wygłosił bp Bouar w Republice Środkowej Afryki Mirosław Gucwa, który podkreślił, że ksiądz nie wyjeżdża na misje, lecz zostaje na nie posłany. - Nie jedzie w swoim imieniu, ale w imieniu Kościoła lokalnego, który go posyła - mówił biskup. Dodał, że każde posłanie ożywia Kościół diecezjalny.
- W połączeniu z inicjatywami misyjnymi, zaangażowaniem świeckich i duchownych w różne dzieła misyjne, ofiarowanym cierpieniem i modlitwą w intencji misji posłanie przyczynia się do wzrostu świadomości misyjnej wierzących, budzi nowe powołania, daje posyłającej diecezji nowy impuls do jeszcze aktywniejszej ewangelizacji - wyliczał bp Gucwa.
Bp Mirosław Gucwa wygłasza homilię.Hierarcha zaznaczył, że ks. Marek wyjeżdża do kraju paradoksów. - Republika Środkowej Afryki jest krajem bogatym w złoża różnych cennych surowców, jest krajem żyznym, a mimo to ludzie żyją w nędzy. Bardzo ceni się tam życie, dziewczyny chcą zostać żonami i matkami. Z drugiej strony ludzie zabijają innych nieraz za byle co. Dalej, kraj lubi fetować swoją niepodległość, lecz aż trzy czwarte terytorium jest kontrolowane przez rebeliantów - charakteryzował bp Mirosław.
Miejscem pracy ks. Marka będzie misja w Bagandou. - Żyją tam ludzie trawieni gorączką zniewolenia wiarą w magię, gorączką chciwości, bo teren jest złotonośny i gorączką nienawiści wobec obcych plemiennie i klanowo ludzi. Mimo to ludzie czekają na misjonarzy, wierzą w moc słowa Bożego, chcą, by księża nad nimi się modlili. Afrykańczycy czekają na ciebie, księże Romanie - powiedział bp Gucwa.
- Od przedskolaków milion buziaków - mówili najmłodsi parafianie z Tylicza.Nowy misjonarz podkreśla, że droga do powołania misyjnego zaczęła się w tarnowskim Seminarium. - Należałem do ogniska misyjnego, byłem z ojcem Stanisławem Wojdakiem na stażu misyjnym w Czadzie. Po święceniach i kilku latach pracy w parafii Ujanowice i Wierzchosławice zapragnąłem wyjechać na misje. Z początku na Kubę, ale później okazało się to niemożliwe. Mimo to nie rezygnowałem z wyjazdu wybierając w końcu Afrykę, ponieważ byłem tam na stażu misyjnym i znałem trochę język francuski. Będę pracował wśród Pigmejów i czas na początku pracy muszę poświęcić na naukę sango, ale jestem dobrej myśli, zwłaszcza, że mam świadomość, że moi bliscy i rodacy w Tyliczu i diecezjanie będą się za mnie modlili, za co już teraz składam serdeczne podziękowanie - mówi ks. Roman. Do Bagandou wyjeżdża za 9 dni. - Jadę z prymicyjnym mottem „Powierz Panu swoją drogę, a On sam będzie działał” - dodaje misjonarz.
Ks. Roman Marek.Warto podkreślić, że ks. Marek jest pierwszym misjonarzem pochodzących z tylickiej parafii.