Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne. Dziś jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć...
Tarnowski kościół franciszkanów, nieopodal targowego Burku. Po schodkach wstępuje się w przeszłość, bo posadzka świątyni jest starsza od współczesnego bruku. W kruchcie trzeba przyklęknąć, a potem iść dalej, na wprost, do korytarza, gdzie u jego końca świeci obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. – Jego wiek, 1510 lub 1512 rok, wskazuje, że prawdopodobnie należał do hetmana Tarnowskiego. Autorem jest Mistrz z Szyku. Maryja trzyma w ręku kwiat. Kiedyś była to róża, ale okazało się, że obraz przemalowano, a po odnowieniu rozkwitł w dłoni Maryi goździk – opowiada o. Franciszek Rydzak OFM. Zda się, że Matka Boża trzyma symbol przyszłej męki Syna, bo dawniej mawiano o przedstawionym kwiatku „gwoździk”. – Wizerunek ma wielką wartość artystyczną i historyczną – dodaje o. Franciszek.
Rozmowa Matki Bolesnej z cierpiącym Synem.Co się stało?
Po chwili modlitwy trzeba skierować kroki w lewo. Do kościoła. W samo serce prezbiterium, gdzie na tle Ukrzyżowanego stoi monstrancja. – Kościół jest od ponad 50 lat miejscem wieczystej adoracji – wyjaśnia o. Franciszek. Ludzie chętnie tu przychodzą, mają też możliwość skorzystania ze spowiedzi. Więc czas na adorację, potem znów w lewo, do kaplicy Jezusa Miłosiernego i Matki Bożej Bolesnej. I tam – zachwyt. W centrum uwagi obraz sprzed 1510 roku, który od początku był w posiadaniu tarnowskich bernardynów. Po kasacji w XVIII wieku i pożarze ocalał. Przedstawia rozmowę bez słów Matki z Synem. Ich aureole stykają się w czułym geście, podobnie jak dłonie postaci. Maryja podtrzymuje Jezusa jedną ręką, drugą zaś delikatnie obejmuje. Niezwykła jest gra ich spojrzeń. Gdy Matka patrzy na Syna, On ma oczy utkwione jakby w innym świecie. W przeszłości? – Pan Jezus jest ukazany jak w Wielki Piątek przed ukrzyżowaniem. W tle krzyż. Ale Chrystus stoi, jakby wychodził żywy z grobu, ma już ranę w boku i na rękach, więc po zmartwychwstaniu. To całe misterium wielkanocne: pascha Chrystusa ukazana w skondensowany sposób. A rozmowa z Matką może o tym, co się wydarzyło od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Zmartwychwstania. Wizerunek zachęca do milczącej kontemplacji U dołu obrazu klęczy franciszkanin w postawie oranta. Wyciągnięte ręce i otwarte usta. To św. Szymon z Lipnicy, który miał wielkie nabożeństwo do Jezusa cierpiącego i bolesnej Matki – wyjaśnia o. Franciszek.
Jedna z wotywnych tabliczek.Wskrzeszona i nawróceni
Kult rozpoczął się na dobre po niezapomnianej pielgrzymce bractw św. Anny i św. Franciszka do Kalwarii Zebrzydowskiej w 1644 roku. – Przy stacji Trzeciego Upadku rozszalała się burza, dwoje ludzi poraził piorun, a wiele osób ogłuchło – przypomina zapisy w kronice o. Franciszek. Obraz otoczono czcią, odprawiano przy nim Msze śpiewane w każdą środę i piątek. Kronika pamięta również wskrzeszenie dziewczynki, która utonęła w nieistniejącej rzeczce Młynówce, płynącej obok klasztoru. – A w czasach kontrreformacji i potopu szwedzkiego działy się tu spektakularne powroty protestantów do Kościoła, jak również nawróceni Żydzi składali tu wyznanie wiary – dodaje mój przewodnik. Dziś kult stopił się w jedno z wieczystą adoracją, nabożeństwem do Męki Pańskiej i Miłosierdzia Bożego. W każdy piątek po Mszy św. o 8.00 kapłan odmawia przed obrazem starą modlitwę. Choć nie notuje się otrzymanych łask, świadczą o nich liczne wota i stała obecność modlących się ludzi.
Artykuł ukazał się w 17 numerze "Gościa Tarnowskiego" w 2012 roku.