Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.
Moszczenica koło Gorlic uważana jest za zapomniane sanktuarium. Wizyta w parafii pokazuje, że niesłusznie.
Kiedy w 1996 roku parafia przenosiła się ze starego kościoła do nowej świątyni, jedyną rzeczą, jaką wzięto, był obraz MB Szkaplerznej. - To był znak ciągłości kultu Matki Bożej Szkaplerznej. Zresztą tak nowy, jak i stojący obok zabytkowy kościół z 1820 roku, noszą wezwanie Szkaplerznej Pani - tłumaczył w 2012 roku ks. Tadeusz Machał, proboszcz parafii. Jego poprzednik, ks. Czesław Muszyński budując nową świątynię zatroszczył się, by w nowym kościele dać Matce Bożej godne miejsce.
Obraz przeszedł gruntowną renowację i w nowej świątyni przygotowano dla niego specjalny ołtarz. - Obraz datowany był dotąd ogólnie na wiek XVII - pisał 20 lat temu ks. Władysław Szczebak. Tymczasem, jak się wydaje, jest znacznie starszy. - Z badań wynika, że twarze Madonny i Dzieciątka pochodzą z wieku XV. Mamy więc do czynienia z obrazem gotyckim. Zresztą, rzecz ciekawa, jeśli chodzi o warstwę malarską poza tymi obliczami nic nie ma. Okazało się w czasie konserwacji, że pod sukienkami nie ma już śladu farby. Nie wiadomo dlaczego - zauważa pochodzący z Moszczenicy ks. dr Piotr Drewniak, diecezjalny konserwator sztuki.
Matka Boża Moszczenicka - Szkaplerzna Pani.Mniej więcej od drugiej połowy XIX wieku bardzo silny niegdyś kult zaczął nieco słabnąć. Owszem, kiedyś ściągał ludzi nieraz z bardzo odległych okolic. Świadectwem tego były niepoliczone wota, które zdobiły obraz. 2 lipca 1666 roku zaś założone zostało miejscowe Bractwo Szkaplerzne. Jak bardzo było rozbudowane, jak wiele ludzi angażowało się w tę grupę świadczą zapisy w brackich księgach. Znajdziemy tam m.in. informację o wyborach na kilkanaście funkcji brackich: promotorów, protektorów, konsultorów czy notariuszy. Osobni ludzie byli wyznaczeni do noszenia obrazu, osobni do puszki, inni byli zaś doboszami.
Kult musiał być wielki jeszcze w 1820 roku, kiedy wzniesiono kościół, pierwszy pod wezwaniem MB Szkaplerznej. Potem zaś, być może także w związku z tym, że austriacki zaborca „pożyczył” sobie i już nie oddał wotów będących przy obrazie, osłabł. Jednak nie do tego stopnia, by mówić w przypadku Moszczenicy o zapomnianym sanktuarium.
- Dzisiejszy zasięg kultu ogranicza się właściwie do terenu parafii, ale jednak MB Szkaplerzna ma nadal ogromny wpływ na religijność parafian - mówi ks. Machał. W niedzielę po 16 lipca przypada odpust. - Jeżeli moszczeniczanie „ze świata” mają odwiedzić rodzinne strony, to robią to właśnie wtedy, jeśli zaś miejscowi gdzieś wyjeżdżają, to zawsze tak, aby wrócić na odpust. To po prostu autentycznie jedno z najważniejszych wydarzeń kalendarza w Moszczenicy - tłumaczy ks. Drewniak.
O odnowionym feretronie maryjnym mówi ks. Tadeusz Machał.Dwa lata temu MB Szkaplerzna odbyła peregrynację po rodzinach. W każdym prawie domu została pamiątka, w postaci obrazka Maryi z Dzieciątkiem. Kopię otrzymują również nowożeńcy. - Wreszcie o kulcie świadczy feretron MB Szkaplerznej. Niezwykły. Artystycznie znakomity. Poddany został konserwacji i w czasie ostatniego odpustu został poświęcony - dodaje ks. Piotr.
Poza tym środowa maryjna nowenna odprawiana jest do MB Szkaplerznej i przez lata zgromadzonych zostało niemało łask, otrzymanych za Jej przyczyną. Nadal są też przyjęcia do szkaplerza świętego. Nawet - ciekawa sprawa - w herbie miejscowej gminy jest szkaplerz. - Pogłoski o mojej śmierci były nieco przesadzone - pisał kiedyś o sobie Mark Twain. - Podobnie można powiedzieć o kulcie związanym z moszczenicką Matką Bożą. On nadal istnieje i ma się nie najgorzej - dodaje ks. Tadeusz Machał.
Artykuł ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2012 roku.