Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.
Drewniany kościółek w Męcinie koło Limanowej to jeden z wartościowszych zabytków w Małopolsce. W środku też ma skarby, niematerialne.
Historia świątyni nie jest długa. W 1565 roku kościół przeszedł w ręce arian. Świątynię odzyskano po 40 latach. Była zniszczona. Ponoć tak bardzo, że postawiono nową. Arianie ze środka zabrali i zniszczyli wszystkie figury, obrazy.
- Ksiądz Orzechowski, późniejszy proboszcz zapisał, że nie zostały nawet żadne ołtarze. Został tylko wkopany wieli krzyż i pod nim obraz Twarzy Pańskiej (wisi dziś z lewej strony prezbiterium) - opowiada Michalina Gawlik, parafianka, wnikliwie badająca historię parafii i kościoła. Dalej zaś pisze ks. Orzechowski: „Dałem mój własny obraz Pana Jezusa bok otwierającego”. Obraz ten wykonano w 1698 oku. - Jest o tym adnotacja na odwrocie tego dzieła - dodaje M. Gawlik. W kościele męcińskim umieszczono go w 1715 roku. Od razu w głównym ołtarzu. - Prawdopodobnie wykonano ołtarz specjalnie dla tego obrazu. Jest doskonale wpasowany, a poza tym barokowe rzeźby aniołów trzymają atrybuty Męki Pańskiej - dodaje Ludwika Dudzik, emerytowana nauczycielka z Męciny. Obraz Chrystusa Cierpiącego dość szybko zasłynął łaskami. Miejscowość zaś stała się sanktuarium Pana Jezusa Miłosiernego.
Stojące obok obrazu figury aniołów trzymają narzędzia męki.Minęło trzydzieści lat od wniesienia obrazu, a - jak pisze o tym ks. dr Władysław Szczebak - Tabele Załuskiego odnotowują, że jest to „imago gratiosa”, czyli obraz łaskawy, łaskami słynący. - Przy tym obrazie Chrystusa Cierpiącego wspomniany proboszcz Orzechowski ufundował w 1739 roku bractwo Najświętszego Serca Pana Jezusa - informuje ks. Antoni Piś, proboszcz męciński. Ciekawa jest data erygowania, bo nabożeństwo do Serca Jezusa pojawiło się po paryskich objawieniach św. Małgorzaty Alacoque. W Polsce wprowadzili je pijarzy w 1705 roku. W Męcinie już 30 lat później. - Dobrze to świadczy o gorliwości proboszcza i poziomie życia religijnego - pisze ks. Szczebak. Do Męciny schodzili się, by modlić się przez Jezusem otwierającym swój bok wierni z całej okolicy. - Modlili się gorliwie i przynosili wota do wizerunku Chrystusa, także takie, jak dywany, aby upiększyć miejsce przebywania Pana Jezusa - mówi Michalina Gawlik. Jednym, z pierwszych była firanka złotem i srebrem haftowana, którą zasłaniano obraz codziennie wieczorem. Niestety dziś wotów nie ma. - W czasie zaborów Austriacy zabrali kosztowności i już ich nie oddali - dodaje pani Michalina. Kult też osłabł.
Pan Jezus Miłosierny z Męciny.- Ale nie bardzo pasuje ta nasza historia do cyklu o zapomnianych sanktuariach - uśmiecha się Ludwika Dudzik. Bo nikt tu o obrazie nie zapomniał. - Obchodziliśmy tu jakiś czas temu uroczystość 300-lecia tego obrazu. Udało się wtedy wydrukować obrazki, reprodukcje, które znalazły się chyba w każdym domu - mówi ks. Antoni. Obraz zachowany jest w dobrym stanie i nadal jest w głównym ołtarzu zabytkowej świątyni. Parafialny kościół stoi z drugiej strony. - Tu ludzie cały czas zaglądają i nadal modlą się do Chrystusa Cierpiącego. Kult zaś owszem, jest słabszy niż przed wiekami, ale jest - przekonuje pani Ludwika. - Swego czasu jednak kult stąd rozniósł się po Polsce, bo kopie naszego Pana Jezusa są m.in. w Imbramowicach czy Rozwadowie - dodaje Michalina Gawlik. Stojący na szlaku architektury drewnianej stary kościół w Męcinie gości każdego roku tysiące turystów. Niektórzy, pochodzący z odległych stron ludzie zostawiają wpisy, takie jak ten: „Panie Jezu Miłosierny wielbimy Cię i prosimy o Twoje błogosławieństwo”.
Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2012 roku.