Muszyna. Strzeże przed piorunami, wichurą, wielką wodą i... złodziejami

Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.

Nie ma chyba takiej parafii w diecezji, w której czczono by kiedyś i obecnie dwa obrazy Opiekuna Świętej Rodziny. Poza Muszyną. W kościele, w którym zachowały się jeszcze otwory strzelnicze, św. Józef z Dzieciątkiem Jezus i obowiązkową "liliją" znajduje się w ołtarzu głównym. Jak to mężczyźnie przystoi, pełni jedynie zadanie zasłony, za którą skrywa się Piękna Madonna, Pani Muszyńska. Nie przeszkadza to w żadnym razie oddawaniu czci św. Józefowi. - Kiedy przyszedłem do parafii, od razu wprowadziłem w każdy wtorek nowennę do patrona parafii i wówczas jego obraz nie jest skrywany za ołtarzem - mówi ks. Paweł Stabach, proboszcz miejscowej wspólnoty.

Jednak obrazem, do którego dziś pielgrzymujemy, jest barokowe dzieło znajdujące się w cudnej roboty ołtarzu bocznym po lewej stronie prezbiterium. Przedstawia Józefa umierającego w otoczeniu młodego Jezusa i Maryi. Niżej, przy nogach śmiertelnego łoża, bawią się dwa aniołki obok stolarskich narzędzi, których mąż Maryi, cieśla, już nigdy nie weźmie do rąk. Ten właśnie obraz z XVII w. był uważany za cudowny, a stary, dawny kościół parafialny, w którym płótno pierwotnie się znajdowało, nazywany był sanktuarium.

Cudowny obraz św. Józefa z Muszyny.   Cudowny obraz św. Józefa z Muszyny.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

- Niestety, obraz dziś nie jest czczony jako łaskami słynący, nie zachowały się żadne wota, choć po cudownym ocaleniu wizerunku z pożaru przeniesiono go do nowego kościoła i zapewniono mu godne miejsce - dodaje ks. Stabach. A owego miejsca ustąpił mu sam św. Antoni Padewski, który choć Dzieciątko piastował, nie był przecież prawowitym opiekunem Zbawiciela. Obraz św. Antoniego znajduje się dziś na plebanii. Święty Józef, mimo wszystko, ma obecnie swoich wiernych czcicieli. - Ja modlę się do niego każdego dnia - podkreśla pani Irena, którą zastajemy przy pracy w kościele. A Witt Kmietowicz dodaje, że "pobożność ludowa dawnych mieszkańców Muszyny odnotowuje wiele przykładów bogatego kultu św. Józefa. Jednym z takich oryginalnych symptomów czci dla świętego patrona, jak również wiary w jego skuteczną opiekę jest zwyczaj niespotykany gdzie indziej, jak tylko tu, w Muszynie. Otóż, w wielu muszyńskich domach na futrynie wejściowych drzwi wisiała kropielniczka z wizerunkiem św. Józefa, choć i dziś w kilku starych domach widuje się jeszcze takie kropielniczki. Wierzono, że św. Józef strzeże domu przed różnymi niebezpieczeństwami, uderzeniem pioruna, gwałtowną wichurą, wielką wodą i... złodziejami".

Św. Józef wskazuje na Bożą Opatrzność.   Św. Józef wskazuje na Bożą Opatrzność.
ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość

Znakiem kultu św. Józefa było też bractwo jego imienia. Powstało w XVII wieku. Należeli do niego tak mężczyźni, jak i kobiety. Od samego papieża otrzymali odpusty, a także uposażenie w wysokości 3 tys. florenów. - Bracia i siostry tego zgromadzenia mieli żyć według pewnych reguł, wypełniając codzienne swoje powinności. Bractwo rozwijało kult św. Józefa m.in. przez liczny udział w Mszach św. we wszystkie środy oraz modlitwę o dobrą śmierć, zanoszoną do Boga przez wstawiennictwo św. Józefa. Zadaniem bractwa była też opieka nad chorymi w szpitalu, który mieścił się obok kościoła (był to w większym stopniu przytułek dla ubogich niż szpital w dzisiejszym rozumieniu). Bractwo św. Józefa skupiało się głównie na sprawach duchowych ówczesnych mieszkańców miasteczka. Jednak członkowie cechów i bractwa w jednym szeregu stawali w czasie uroczystości kościelnych, wszyscy w strojach cechowych, z płonącymi świecami, chorągwiami lub innymi stosownymi atrybutami - podaje W. Kmietowicz. Bractwo jednak zanikło, a ostatnia o nim wzmianka pochodzi z pocz. XX wieku. Może warto byłoby odnowić zapomniane dzieło?


Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2012 roku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..