Nowy numer 17/2024 Archiwum

Rożnów. Milicjant zaczął chodzić do kościoła

Obrazy i figury, niegdyś czczone i uważane za cudowne, dziś są jakby na emeryturze. Z pewnością teraz jest czas, by sobie o nich przypomnieć.

„Anno Domini 1691 roku, w styczniu w ciężkim bólu nóg odprawiono za mnie msze św. przed tym Obrazem, w którą zaraz opuścił mnie ból” to jeden z pierwszych wpisów w parafialnej księdze łask. Otwiera on kolejne, jakże wymowne świadectwa wielkiej miłości Matki do swych dzieci. Wśród nich wpis Katarzyny Kornaś z 1910 roku. 1 marca zachorowała ciężko jej córka Marysia. „Po mszach św. przed Obrazem Matki Boskiej Bolesnej lepiej się dziecku zrobiło i zaraz wyzdrowiało. (…) Rok 1917 Anna z Roztoki zaopatrzona sakramentami świętymi, prawie konająca po połogu skutkiem zakażenia, za wstawiennictwem NM Panny Bolesnej wyzdrowiała. (…) Rok 1979 jadąc ciągnikiem rolniczym na przejeździe kolejowym najechał na mnie pociąg. Ciągnik uległ całkowitemu zniszczeniu oprócz płaskowników, na których był wizerunek Matki Bożej. Mnie nic się nie stało. Milicjant, który opisał protokół powypadkowy powiedział, że od tego momentu chodzi do kościoła. Bo tam na torach dokonał się cud”.

Zanim cudowny obraz trafił do kościoła parafialnego znajdował się na zamku Zawiszy Czarnego.   Zanim cudowny obraz trafił do kościoła parafialnego znajdował się na zamku Zawiszy Czarnego.
Joanna Sadowska /Foto Gość

W XVII wieku w Rożnowie, w majątku Jana Wielopolskiego, kasztelana wojnickiego wybudowany zostaje kościół parafialny. Trafia do niego cudowny obraz, który, jak podaje tradycja, wcześniej znajdował się w kaplicy zamkowej Zawiszy Czarnego. Namalowany na płótnie o wymiarach 184x107 cm jest nie tylko cenny, ale i piękny. Przedstawia Matkę bolejącą po zagubieniu dwunastoletniego Jezusa w świątyni, mimo wielkiego zatroskania twarz Maryi pozostaje pogodna, wręcz ujmująca.

Od początku obraz otaczany jest wielką czcią. - Cierpienia Matki Bożej, która zmaga się z ludzkimi troskami sprawiają, że staje się Ona bliższa wiernym - mówi ks. Marek Truś, proboszcz w Rożnowie. - Sama była człowiekiem, jednym z nas, więc może, dlatego ludzie z taką ufnością i łatwością zanoszą przed Jej święty obraz swoje problemy, bóle i prośby, wierząc, że wstawi się ona u swojego Syna - podkreśla. Liczne wota świadczą, że Matka wysłuchuje. Najstarszym z nich jest obraz pochodzący z 1691 roku. Przedstawia on Stanisława Krzesza z Męciny, który doznał uzdrowienia i uniknął amputacji nóg. Z wdzięczności, oprócz obrazu, ufundował również kościół w Chomranicach, pod wezwaniem Imienia Maryi.  

Stanisław Krzesza z Męciny dzięki wstawiennictwu Rożnowskiej Pani uniknął amputacji nóg.   Stanisław Krzesza z Męciny dzięki wstawiennictwu Rożnowskiej Pani uniknął amputacji nóg.
Joanna Sadowska /Foto Gość

- Chociaż kościół nie nosi wezwania Matki Bolesnej, jej kult jest tak silny, że od 1917 roku w III niedzielę września odbywa się tu uroczystość odpustowa - dodaje proboszcz. Ponadto, co tydzień przed jej wizerunkiem odprawiana jest nowenna, O siedmiu Boleściach Maryi przypominają też witraże w kościele, od kilku miesięcy również Dróżki Maryjne, będące darem parafian na 350-lecie wspólnoty. Również tu od niepamiętnych czasów śpiewana pieśń, gdzie każda ze zwrotek mówi o kolejnej boleści:

Bolesna czysta dziewico, Rożnowska Bogarodzico

Na skalnym wzgórzu twój obraz lśni

I cieszy wiernych wśród smutnych dni

Pociesz, pociesz, pociesz Maryjo.

Tekst ukazał się w "Gościu Tarnowskim" w 2013 roku.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy