Otwarcie sezonu na Szlaku Rzemiosła w Laskowej było okazją do poznawania historii regionu, Polski i namysłu nad obecną rzeczywistością.
W rodzinnym skansenie Jędrzejkówka w Laskowej 2 sierpnia odbyło się otwarcie sezonu na Szlaku Rzemiosła.
Goście z całej Polski i mieszkańcy mogli wziąć udział w warsztatach i pokazach związanych z wełną, takich jak strzyżenie owiec, obróbka i gręplowanie wełny, przędzenie nici na kołowrotku, tkanie na krośnie, farbowanie wełny.
- To jednak nie wszystko. Cały skansen ożywił się gwarem zajęć i rzemiosł dawnej wsi, takich jak kowalstwo, garncarstwo, czy prace pszczelarskie. Odwiedzający mogli uczestniczyć w warsztatach rękodzielniczych, m.in. tworzenia lalek motanek, robienia kwiatów z bibułki oraz zabawek ze słomy. Mogli również posłuchać o zbożu, zmielić go w żarnach i przesiać mąkę, poszatkować kapustę. A wszystko to w kameralnej, rodzinnej i przyjaznej atmosferze - mówi Piotr Firlej, animator turystyki, przewodnik.
Grupa rekonstrukcyjna "Kasztanka".Na otwarciu sezonu na Szlaku Rzemiosła nie zabrakło smaków lokalnej kuchni, regionalnej muzyki oraz pieczenia podpłomyków i robienia masła. Można było również zwiedzić skansenu, posłuchać opowieści gospodarzy o lokalnej historii i zwyczajach a dla najmłodszych przygotowano kącik do zabaw i grę terenową. Pojawili się także legioniści z grupy rekonstrukcyjnej "Kasztanka" z Laskowej oraz kapela "Rąbanka".
Krzysztof Jędrzejek, właściciel skansensu i współgospodarz wydarzenia podkreśla, że skansen żyje i rozrasta się. - Przenieśliśmy ostatnio stodołę ze Żbikowic, w której będzie stała wystawa malarstwa znanej u nas rodziny Augustynów, a także miejsce na wystawy czasowe. Realizowany jest ponadto projekt napisania monografii Laskowej. Kwerendę naukową prowadzi dr Marek Smoła. My natomiast staramy zbierać świadectwa najstarszych mieszkańców, pozyskujemy zdjęcia i inne archiwalia, żeby poszerzyć nasze spojrzenie na dzieje miejscowości i parafii - mówi pan Krzysztof.
Młócenie zboża cepami.Odwiedzający skansen, zwłaszcza dorośli, podkreślają, że dawniej trzeba było ciężko pracować. - Ale człowiek miał przy tym czas dla swoich i sąsiadów. Życie społeczne kwitło – mówi Krystyna, jedna ze zwiedzających pań. – A ja bym się nie wróciła do tamtych czasów, bo robota była ciężka, nie to, co dzisiaj. Z drugiej strony ludzie młodzi żyjący na wsi, którzy już nie znają tamtego wysiłku, smaku pracy, są mniej podatni na wychowanie. Dawniej wychowywało się przecież przez pracę, która kształtowała charakter człowieka, wyrabiała nie tylko jego mięśnie, ale i siłę woli. Dzisiaj tego impulsu brakuje i trudniej jest wychowywać dzieci - mówi Justyna.