Bp Andrzej Jeż świętował z parafianami i gośćmi 400-lecie obecności cudownego obrazu Pana Jezusa Przemienionego.
Uroczystość odbyła się 9 sierpnia. Biskup Jeż poświęcił przed Sumą krzyż misyjny. W homilii podkreślił, że wiele wydarzeń w historii zbawienia dokonywało się na szczytach gór, które symbolicznie ukazywały bliskość Boga. - Ze szczytu to, co na nizinie nas przytłaczało, okazuje się odrobiną. Na szczycie bliżej jest do nieba, a niebo zdaje się być bliżej niż ziemia. Przemienienie na górze Tabor mówi, abyśmy przewartościowali swoje myślenie, nie dali się zamknąć w tym, co ziemskie, i pamiętali, ku czemu ostatecznie zmierzamy, co jest naprawdę ważne. Potrzeba również, abyśmy nosili w sobie wspomnienie zwyczajnych przemienień, które dokonują się w naszym życiu, chwil szczęścia, które mogą być dla nas punktem odniesienia - mówił biskup.
Sumie przewodniczył bp Andrzej Jeż.Kaznodzieja przypomniał, że osoby, które chcą pisać ikony, jako pierwsze zadanie otrzymują wykonanie ikony Przemienionego. - Każdy z nas pisze ikonę Pana Jezusa Przemienionego swoim życiem, swoją codziennością. A przez 400 lat sam Chrystus w tym wizerunku oddziaływał na serca ludzi, mieszkańców i pielgrzymów, aby przemieniać ten świat, napełniać swoją obecnością i przygotowywać nas na ostateczne spełnienie nadziei w życie wieczne. Gorąco życzę wam, aby tajemnica Przemienienia Pańskiego prowadziła was do przemiany duchowej, nawrócenia, którego źródłem jest Bóg - dodał bp Jeż, apelując, by wierni odkrywali coraz bardziej obecność Przemienionego w Eucharystii.
Cudowny obraz Przemienienia Pańskiego.Pochodzący z 1620 r. obraz przedstawiający scenę Przemienienia na górze Tabor jest otaczany w Królówce kultem przez miejscowych i pielgrzymów z całej okolicy.
- Niezapomniane były odpusty z mojego dzieciństwa, kiedy widziało się mnóstwo ludzi zdążających do kościoła, by modlić się przed Przemienionym Panem Jezusem. Do dzisiaj noszę w sobie wspomnienie tego rozmodlenia, które przedłużało się w każdy czwartek podczas nowenny do Przemienienia Pańskiego. Niezapomniane były też ogórki i lody, które można było zjeść na odpuście, ale wcześniej trzeba było sobie na to zapracować - mówi ks. prał. Józef Golonka, wywodzący się z parafii.
W czasie procesji niesiono m.in. sztandar - wotum za ocalenie Królówki w czasie II wojny światowej.O Panu Jezusie z Królówki pamięta też inny rodak ks. Wiesław Tworzydło, który pracuje w Peru. - Do dzisiaj w każdy czwartek modlę się do Pana Jezusa Przemienionego za moich rodaków, by choć w ten sposób odwdzięczyć się im za ich modlitwę i materialną pomoc. Ponadto nauczyłem się w Królówce modlitwy, którą zaczynam każdy dzień, aby Pan Jezus Przemieniony błogosławił mi w powziętych zamiarach i pomógł wytrwać w dobrym - mówi misjonarz.
Ewa i Sebastian od 10 lat mieszkają i pracują w Anglii. - Co roku staramy się przyjechać na odpust. Nazywa się nasz odpust królewskim od nazwy miejscowości, ale także dlatego, że zawsze przybywa tutaj wielu pielgrzymów, że jest też tak bogato w kramy. Obecnie jest nas jakby trochę mniej, bo pandemia, ale zwyczajnie są masy. Ludzie otrzymują tu wiele łask, modlą się o nie w każdy czwartek na nowennie. Z różnych stron świata można usłyszeć prośby i podziękowania - mówią małżonkowie.
Aleja kramów.Ksiądz proboszcz Józef Janus podkreśla, że księga łask jest prowadzona od 112 lat. - Znajdują się w niej wpisy około 70 świadectw cudownych uzdrowień i innych łask, nierzadko poświadczone przez lekarzy. 43 lata temu bp Piotr Bednarczyk podczas wizytacji napisał, że w kościele w Królówce czuje się atmosferę sanktuarium, bo jest stary, od dawna czczony obraz, bo przychodzą pielgrzymi, bo w kościele kultywowana jest specyficzna pobożność. I tak głośno marzę, że nasz kościół stanie się sanktuarium Pana Jezusa Przemienionego - mówi duszpasterz.