Przez 4,5 roku, w każdy drugi poniedziałek miesiąca, parafianie z Okulic i pielgrzymi będą modlić się na różańcu.
W sanktuarium Matki Bożej Okulickiej 8 grudnia odbyło się spotkanie Apostolatu Nowenny Pompejańskiej. Poprzedziła je Msza św., której przewodniczył ks. prał. Roman Majoch, kustosz sanktuarium.
- Od 2013 roku odmawiam nowennę pompejańską. Jestem świadkiem, że dzięki tej modlitwie wiele trudnych spraw zostało rozwiązanych. W parafii jest wiele osób, które odmawiały bądź odmawiają nowennę. Zawiązała się już nawet grupa Apostolatu Nowenny Pompejańskiej. To od ludzi wyszła propozycja, by w naszym sanktuarium została odprawiona nowenna przez 54 miesiące - mówi ks. Majoch.
Rozważanie wszystkich części różańca będzie się odbywać w każdy drugi poniedziałek miesiąca począwszy od stycznia 2021 roku. - Jeśli ktoś nie będzie mógł być w sanktuarium, niech łączy się z nami duchowo i modli na różańcu tam, gdzie aktualnie przebywa. Na czas nowenny została założona księga intencji, do której będzie można wpisywać prośby o wstawiennictwo Matki Bożej - dodaje proboszcz.
Ks. prał. Roman Majoch prezentuje księgę intencji nowennowych.Świadectwo na zakończenie Mszy św. wygłosił Ryszard Tomczyk z Grobli. Przypomniał, że po raz pierwszy zetknął się z nowenną pompejańską w 2011 roku. - Joanna Filipek, serdeczna przyjaciółka doktor Barbary Michcik pracującej w naszej przychodni, zachęciła mnie, bym odmówił nowennę pompejańską. Kiedy dowiedziałem się, że cały różaniec trzeba odmawiać codziennie przez 54 dni, chwyciłem się za głowę. Przecież mi z trudnością przychodziło odmówienie jednego dziesiątka, a cóż dopiero całego różańca. I to w każdy z 54 dni! - mówi pan Ryszard.
Pani Joanna podarowała mu jednak książeczkę z nowenną pytając, ile czasu poświęciłby swojemu dziecku, gdyby było śmiertelnie chore. - Ugodziła mnie tym pytaniem, ale na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Książeczka z nowenną zrazu powędrowała na półkę, w końcu jednak postanowiłem zacząć ją odmawiać. Było to w 2011 roku. I tak modlę się nowenną do dzisiaj - podkreśla pan Ryszard.
W lipcu tego roku okazało się, że Hubert siostrzeniec pana Ryszarda zachorował na nowotwór mózgu, tak zwany skąpodrzewiak. - Wycięcie guza w całości mogło spowodować paraliż dziecka. Pozostawienie części chorej tkanki doprowadziłoby do szybkiego rozrostu guza i śmierci Huberta. Postanowiliśmy pomóc rodzicom dziecka, ale okazało się, że są w całkowitej rozsypce. Jadąc raz do nich po wyniki tomografu cały czas myślałem nad pytaniem Joanny. Ile czasu poświęciłbym choremu dziecku? Coś mnie tknęło i po drodze do Sosnowca wstąpiłem do sanktuarium w Mogile. Kupiłem dwie książeczki z nowenną i zawiozłem je rodzicom Huberta, żeby zaczęli odmawiać nowennę. Lekarze zdecydowali o operacji, ale naraz wszystko zaczęło się komplikować. A to neurochirurg miał jakieś przeszkody, to znów nie mógł skompletować zespołu. Wszystko się przeciągało z niekorzyścią dla zdrowia Huberta. Mimo to cały czas się modliliśmy. 28 dnia nowenny, czyli na koniec pierwszej błagalnej części tego nabożeństwa, lekarze zoperowali Huberta. Zostawiono fragment guza w głowie dziecka, żeby nie było paraliżu. Tkankę wysłano do badania, a my czekaliśmy z napięciem na wyniki. Ku zdziwieniu lekarzy skąpodrzewiak zamienił się w nieokreśloną narośl nie będącą nowotworem, a dziecko bardzo szybko powróciło do zdrowia - opowiada pan Ryszard.
Ryszard Tomaczyk świadczy o mocy modlitwy różańcowej.Wdzięczny za cud uzdrowienia siostrzeńca postanowił odmawiać dziewięć nowenn w intencji uzdrowienia z celiakli swojej córki Dominiki. - Wszystko zostawiłem w rękach Matki Bożej. Kiedy rozpocząłem 4 nowennę, żona zaproponowała, żeby Dominice dać bułkę. A ona wcześniej nie mogła zjeść nawet ciastka, bo lądowała w szpitalu pod kroplówkami. Bałem się, że tym razem też tak będzie, ale mimo to zgodziłem się na prośbę żony. Córka została tego dnia w domu, żeby ją obserwować. Wszystko było w porządku. Ale nie chcieliśmy ulegać jakiemuś złudzeniu. Dalej się modliliśmy i dalej każdego dnia nowenny dawaliśmy dziecku chleb do jedzenia. Żadnych negatywnych reakcji. Córka została uzdrowiona z tej ciężkiej przewlekłej choroby - mówi jej ojciec.
Jednak największym cudem, o jakim opowiadał w Okulicach mieszkaniec Grobli, było jego nawrócenie. - Moje życie było zabawą zakrapianą często alkoholem. Modlitwa mnie przemieniła. Przestałem pić. Moje nawrócenie stało się dla bliskich, przyjaciół najmocniejszym świadectwem mocy modlitwy i wstawiennictwa Maryi - podkreśla pan Ryszard.
O nowennie pompejańskiej postanowił wszędzie opowiadać rozdając m.in. książeczki informacyjne. Podczas pielgrzymki z Helu na Jasną Górę dowiedział się, że w Pompejach są tak zwane noce cudów. Na jedną z nich w październiku 2012 roku pojechał z żoną i grupką znajomych, choć brakowało pieniędzy i samochodu. Wszystko się znalazło, co było jednak do podróży potrzebne.
W Pompejach pan Ryszard zobaczył w jednym ze sklepów ze dewocjonaliami obraz Matki Bożej Pompejańskiej. - Natchnęło mnie, że ja właśnie po ten obraz tam pojechałem. Musiałem go kupić! W dodatku poświęcił go sam biskup Pompejów. Obraz znajduje się w kaplicy domu opieki, który prowadzę w Grobli. W 2015 roku został on oddany Matce Bożej. Obraz zaś znajduje się w kaplicy, w której gromadzą się na modlitwie nie tylko mieszkańcy, ale ludzie nieraz z różnych stron Polski. Co roku starałem się też jeździć na pielgrzymkę do Pompejów i zawsze stamtąd przywoziłem obraz Matki Bożej z myślą, że trafi on do jakiegoś kościoła. I tak się dzieje, choć kupując wizerunek nigdy nie wiem, gdzie on trafi. Matka Boża podpowiada - dodaje pan Ryszard. Ostatni z nich przywiózł do sanktuarium w Okulicach.
Warto dodać, że w domu opieki w Grobli trwa już druga 54-miesięczna nowenna pompejańska. Modlitwa różańcowa trwa tam nieprzerwanie od 7 lat.