Starotestamentowa perspektywa "ostatecznych rzeczy" człowieka, po zakończeniu jego ziemskiej historii.
Gehenna – toponim, który stał się symbolem miejsca cierpienia
Wyjątkowo przejmującym starotestamentowym obrazem piekielnej rzeczywistości, wskazującym na nieporządek ludzkiego życia będącego skutkiem grzechu, stało się słowo „gehenna”. Nazwa Gehenna (hebr. gêʼ ben-hinnōm – dosłownie „dolina synów Hinnoma”) pierwotnie dotyczyła określenia topograficznego doliny w południowej części Jerozolimy. Pod koniec monarchii Judzkiej (VII-VI w. przed Chr.) Gehenna była miejscem kultu Molocha, bóstwa fenickiego i kananejskiego, któremu składano ofiary z dzieci, wrzucając je do ognia: ofiary składano w Tofet (chodzi o palenisko leżące w centrum miejsca spalania ciał ludzi składanych w ofierze pogańskim bóstwom - 2Krl 23,10; Jr 7,31-32). Chociaż palenie dzieci było zupełnie obce dla izraelskiej religii i piętnowane (Kpł 18,21; 20.2.5; 2Krl 23,10), to jednak kult ten praktykowano od czasów króla Achaza (734-728 przed Chr.) aż do wygnania babilońskiego (VI w. przed Chr.). „Przeprowadzanie przez ogień” miało prawdopodobnie symbolizować spożywanie ofiar ludzkich przez bóstwo (Ez 23,37).
Gehenna jako pojęcie teologiczno-eschatologiczne znacznie rozwinęła międzytestamentalna literatura apokryficzna. IV Księga Ezdrasza nazywa Gehennę „piecem”: „I ukaże się miejsce męki, a naprzeciwko niego miejsce odpoczynku; ukaże się piec Gehenny, a naprzeciwko niego raj radości. Wówczas Najwyższy powie do wzbudzonych narodów: Zobaczcie i zrozumcie kogo się zaparliście lub komu nie służyliście, lub czyim wzgardziliście przykazaniem” (4Ezd 7,36-37). Apokryficzne teksty widzą także w Gehennie, nazywanej „głęboką doliną”, podziemne miejsce (także stan) wiecznych cierpień dla nieprawych (HenEt 53).
Zarysowana dotychczas ponura rzeczywistość Gehenny przybliża w pewien sposób zarówno miejsce wiecznych kar, jak i same najstraszniejsze męki. Chociaż natchnione teksty Starego Testamentu obrazują do pewnego stopnia fakt i naturę piekła, to jednak warto powiedzieć, że ta rzeczywistość, podobnie jak cierpienie, pozostaje tajemnicą: „Bóg nie przeznacza nikogo do piekła, dokonuje się to przez dobrowolne odwrócenie się od Boga (grzech śmiertelny) i trwanie w nim aż do końca życia. W liturgii eucharystycznej i w codziennych modlitwach swoich wiernych Kościół błaga o miłosierdzie Boga, który nie chce «niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia» (2Pt 3,9)” (KKK 1037).
„Piekło więc rzeczywiście zaczyna się już tu na ziemi, gdy człowiek świadomie niszczy obraz Boży w sobie (…) i rezygnuje z łaski”, która jest „kształtem miłości Boga względem człowieka, człowieka obdarzonego darem wolności czyli wolną wolą. Miłujący może miłość swą proponować, nakłaniać do niej, zachęcać, ale nie może do niej zmuszać, bo przekreśliłby i unicestwił to, co należy do istoty miłości – wolność. Łaska daje człowiekowi możliwość zbawienia, ale bez współudziału człowieka go nie zbawi. Dramat wiecznego odrzucenia jest dramatem wolnego wyboru rezygnacji z miłości Bożej” (J. Buxakowski, Wieczność i człowiek. Eschatologia (Teologia prawd wiary, tom VIII), Pelplin 2001, s. 296-297).