W tarnowskiej katedrze bp Andrzej Jeż przewodniczył 2 lutego modlitwie zakonnic i zakonników w Światowy Dzień Życia Konsekrowanego.
Obecnie na terenie diecezji jest około 900 sióstr zakonnych i około 150 zakonników, ojców i braci. - Z tym, że ta liczba jest płynna i zmniejsza się - przyznaje ks. dr Grzegorz Lechowicz, wikariusz biskupi ds. zakonnych. Do tarnowskiej katedry przyjechała z diecezji reprezentacja sióstr zakonnych i zakonników, by razem świętować i odnowić swoje śluby.
Ks. Janusz Kawa jest kapłanem w Zgromadzeniu Synów Maryi. - Życie zakonne to jest najpierw oddanie swojego życia Panu Bogu. Potem Bóg kieruje, czy podejmujemy posługę wobec ludzi na zewnątrz, w parafiach, czy też wewnątrz zgromadzenia, wobec siebie. To jest rzecz wtórna. Dla nas duszpasterstwo jest drugorzędną kwestią. Pierwszą jest oddanie życia Bogu. Nasz przełożony zawsze powtarzał, że najpierw jesteśmy zakonnikami, a dopiero potem kapłanami - mówi.
Potwierdza to ks. Lechowicz. - Osoby konsekrowane są w sercu Kościoła. Najbardziej wyrażają to, czym jest Kościół w ich powołaniu do świętości, w realizacji życia dla Boga. Głównie przez swoje śluby, ale i przez znak konsekracji. Sobór mówi, że osoby konsekrowane są przyjaznym znakiem Królestwa Bożego na ziemi - podkreśla.
- Niosąc dziś w rękach zapalone świece, myślimy o źródle światła, z którego sami musimy czerpać, żeby nie przestać świecić blaskiem otrzymanego powołania. Myślimy też o tych, którym ustawicznie mamy zanosić światło Chrystusa i zdajemy sobie sprawę, że im gęstsze będą mroki, w jakich pogrąża się świat, tym jaśniej musi płonąć w nas Chrystus, Światłość świata. Im gęstsze będą mroki kłamstwa, tym bardziej musimy być głosicielami Chrystusowej prawdy, bo tylko ona ma moc wyzwolenia - mówił w homilii bp Andrzej Jeż.
Diecezjalną referentką ds. zakonnych jest józefitka, s. Pacyfika Pławecka. Jej chrzcielne imię to Ewa. - Mała i dorastająca Ewa miała inne plany na życie. Ewa myślała, żeby założyć rodzinę, mieć męża, urodzić kilkoro dzieci. Bóg wkroczył w okresie maturalnym i powiedział: "Ewa, ja mam względem ciebie inne plany". Musiałam z Panem Bogiem się trochę pokłócić, pospierać, przekonywałam, że może jednak ze względu na dzieci powinien zostawić mnie w świecie. Ale jednak nie. Pan przemógł mnie - uśmiecha się s. Pacyfika.
Jej przykład jest potwierdzeniem, że często ludzie mają swoje plany na życie, marzenia, a Bóg zmienia je czasem w jednej chwili. Czy warto pójść za głosem Boga? - Warto, bo On prowadzi. Warto, bo choć nie zawsze jest to droga prosta, gładka, z górki, to jednak cały czas jest to droga z Bogiem. Warto, bo to Bóg powołuje. Dzięki niemu zwyczajne życie, stają się nadzwyczajne - mówi s. Pacyfika.
Jeżeli czegoś siostrom można życzyć, to jak mówi s. Pacyfika, tego, by osoby życia konsekrowanego umiały świadectwem swojego życia, postawą, dać dowód tego, że za głosem Boga warto pójść.