Na to pytanie odpowiadał w Brzesku ks. Janusz Czenczek, gość Spotkań dla Zabieganych organizowanych przez parafię Miłosierdzia Bożego w Brzesku.
Jak podaje, statystyki są przerażające. W Polsce ponad 75 procent rodzin, to rodziny dysfunkcyjne. Na zewnątrz wszystko w nich funkcjonuje. Mankamentem jest to, co określa się rozwodem emocjonalnym – małżonków nic duchowo nie łączy. Co robić, żeby do niego nie doszło?
Gość Spotkań dla Zabieganych podkreślał, że fundamentem budowania dobrego małżeństwa jest właściwa hierarchia wartości, w której na pierwszym miejscu jest Pan Bóg, na drugim współmałżonek, potem dzieci, a na czwartym miejscu rodzice, bliscy i… reszta świata.
- Miłość małżeńska jest lekarstwem na wszystko, ale musimy ją dobrze rozumieć. Nie jest nią patrzenie na siebie, ale w tę samą stronę. Kiedy ktoś mówi, że bez współmałżonka nie może żyć, że mąż czy żona są najważniejsi na świecie, to powinno się włączać ostrzegawcze, czerwone światełko - coś jest nie tak z tą miłością - zauważa kapłan.
Miłość małżeńską rozwija się co najmniej do śmierci współmałżonka, a nawet po jego odejściu. Jak? Najpierw poprzez dawanie, ale to tylko połowa prawdy o miłości małżonków. - Drugą jest przyjmowanie. Najwyższą formą dawania jest przyjmowanie. Bo kiedy współmałżonek mi coś ofiaruje, odczuwa z tego powodu zadowolenie, szczęście. Kiedy widzi, że jego dar jest przyjęty, szczęście jest podwójne, jego radość jest najwyższa - mówi ks. Czenczek.
Kościół ucząc o sakramencie małżeństwa mówi o jedności stołu i łoża. Kolejność nie jest przypadkowa. Najpierw trzeba się uczyć jedności „przy stole”, bycia razem. Jedną z największych bolączek małżeństw jest brak czasu dla małżonka, bo kariera zawodowa, zdobywanie pieniędzy, realizacja marzeń, i często związana z tym rozłąka, którą podejmuje się z absurdalną myślą, że ona wzmocni miłość małżeńską.
- Uważam to za największą bzdurę. Wielu z nas ma doświadczenie, kiedy spotyka kogoś bliskiego po latach. Kiedyś nie można się było z tą osobą „nagadać”. Zawsze brakowało czasu, żeby wszystko powiedzieć. I nagle, po latach rozłąki, okazuje się, że łączy nas zaledwie kilka wspomnień, a po wymianie informacji o sytuacji na świecie, nie ma się o czym rozmawiać. Poruszane tematy stają się coraz bardziej banalne i bezosobowe. Rozłąka nie sprzyja więzi małżeńskiej - podkreśla gość brzeskich Spotkań dla Zabieganych.
Więź rodzi się ze wspólnego przeżywania spraw drobnych i wielkich, lekkich i poważnych, radosnych i smutnych. - Jedność przy stole to wspólnie wypita kawa, herbata. To wspólne cieszenie się z wykonanych zadań, obowiązków, planów. To pochylenie się nad jedynką, którą dziecko otrzymało w szkole. To zachwyt, że innym razem przyniosło jakiś dyplom, wyróżnienie - wylicza ks. Czenczek.
Kolejnym gościem Spotkań dla Zabieganych będzie dr Wacław Srebro. W piątek 12 lutego powie o więzach małżeńskich i rodzinnych z punktu widzenia psychologa. Spotkanie odbędzie się w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w Brzesku o godz. 19. Będzie też transmitowane na kanale YT parafii.