- Tajemnica zmartwychwstałego Jezusa pozwala nam na nowo się odrodzić - przypomniał biskup tarnowski Andrzej Jeż podczas Mszy św. w Wielkanoc.
Liturgię w tarnowskiej katedrze koncelebrowali biskupi pomocniczy i kapłani.
Za papieżem Benedyktem XVI biskup tarnowski Andrzej Jeż pytał: "Co skłania w ogóle człowieka, by domagać się trwania dłuższego niż doczesne życie?" i za nim wskazywał, iż przyczyną jest miłość. - "Miłość chce wieczności tego, co kocha. Miłość chce życia dla tego, kogo kocha" - mówił, cytując papieża emeryta, bp Andrzej Jeż, zauważając za filozofem Gabrielem Marcelem, że gdy wyznajesz komuś miłość, tak naprawdę mówisz mu: "Nie chcę, byś umarł". Dla osoby, którą kochamy, jesteśmy gotowi poświęcić nawet własne życie.
Tłumaczył, że gdy miłość w nas żyje, chcemy biec ku Chrystusowi zmartwychwstałemu. - Widzimy więcej niż ci, którzy nie kochają. Kto zobaczy Zmartwychwstałego? Ten, który Go miłuje. Wyznanie "Pan zmartwychwstał" jest nie tylko formułą wiary, lecz także wyznaniem miłości. Jest okrzykiem miłującego człowieka, który kocha Boga. Bo On sam nas najpierw tak umiłował, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne, nie zginął. Bóg tak nas kocha, iż przez dzieło odkupienia zapobiegł naszej śmierci na wieczność i ofiarował nam nowe życie - mówił pasterz Kościoła tarnowskiego podczas Mszy św. w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego.
Zwrócił uwagę na fizyczną bliskość i to, jak ona wpływa na nasze relacje z drugim człowiekiem. Podobnie jest w naszej relacji z Bogiem. Tłumaczył, że skracanie dystansu wobec Chrystusa jest konieczne, by wejść w głębszą z Nim relację. Dziś jednak wielu ludzi ucieka przed Nim, oddala się.
- Zmartwychwstanie wyrasta z wiary i wymaga wiary, dlatego słowo Boże zaprasza nas do udania się w drogę wiary, w drogę do pustego grobu Jezusa jak Maria Magdalena i apostołowie Piotr i Jan. W czasach chaosu i niepewności można stracić z oczu właściwą drogę i nie zauważyć znaków, które prowadzą do celu. We mgle zamętu pojawiają się pokusy zboczenia w lewo lub skrętu w prawo, a nawet rezygnacja - zauważył biskup.
- Im więcej pada ciosów, tym droga staje się trudniejsza i wiara słabnie, pojawia się zwątpienie, rozczarowanie, zgorzknienie, rozżalenie, przychodzi na myśl pytanie: dokąd właściwie idę? Skoro Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego nadal na świecie dzieje się tak wiele nieszczęść, chorób, wojen, zniszczenia, zemsty, nienawiści? Czy to zwycięstwo Chrystusa zmieniło coś w dziejach świata? Odpowiadamy całą siłą naszej wiary, że chociaż ten świat nadal będzie cierpiał i będzie pełen ludzkich dramatów, to jednak po zmartwychwstaniu ludzkość już jest inna, bo jest to ludzkość odkupiona. Jezus wskazał nam drogę, jak przejść przez najtrudniejsze doświadczenia życiowe, pokazał nam cel, do którego dążymy. To Chrystus jest owym kamieniem, który odrzuciła przewrotność grzechu, ale właśnie ten odrzucony kamień przetacza się przez historię ludzkości i otwiera nam bramę życia - wskazywał biskup.
Tłumaczył, że dzięki wierze w Chrystusa Zmartwychwstałego mamy poczucie sensu pośród różnych katastrof, sensu patrzenia dalej, nie jesteśmy więc skazani na uwięzienie w nieszczęściach i problemach tego świata. - Takiego szerokiego horyzontu i patrzenia w dal w świetle zwycięstwa Chrystusa bardzo nam dzisiaj potrzeba. Nasze życie ma sens, ma perspektywę - przypomniał bp Andrzej Jeż.
Całej homilii posłuchasz tutaj: