Ten święty jest patronem parafii. Jego wizerunków w paszyńskiej sztuce ludowej jest sporo.
Niektóre z nich zostaną zaprezentowane podczas organizującej się wystawy. - W związku ze zbliżającym się odpustem ku czci św. Józefa, patrona naszej parafii, a także z racji trwającego Roku św. Józefa przygotowujemy wspólnie z parafianami wystawę paszyńskiej sztuki ludowej związanej z postacią świętego. Będzie prezentowana przez jakiś czas w naszym kościele parafialnym pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy - wyjaśnia paszyński proboszcz ks. Krzysztof Smoroński.
Powstająca wystawa będzie prezentowana w miejscowym kościele parafialnym. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- To okazja także do mobilizacji lokalnego środowiska. Zaprosiliśmy bowiem paszynian do współtworzenia wystawy i do tego, by na czas ekspozycji przynieśli do kościoła znajdujące się w rodzinnych kolekcjach rzeźby czy obrazy. Może na tę okazję powstanie też coś nowego, talenty tu w ludziach nadal drzemią, choć już na pewno nie na taką skalę jak dawniej - zauważa kapłan.
Wizerunków patrona parafii w paszyńskiej sztuce ludowej jest sporo. Oczywiście nie tak wiele, jak Chrystusa Frasobliwego, który martwi się z ludźmi i pochyla nad ich losem, Ukrzyżowanego, który za nas oddaje życie, czy Piet i przedstawień Matki Bożej. W ogóle prace o tematyce pasyjnej dominują dziś wśród eksponatów zgromadzonych w paszyńskim Muzeum Sztuki Ludowej im. ks. Edwarda Nitki. Warto jednak wiedzieć, że wizerunki św. Józefa tworzyli już w Paszynie pierwsi ludowi artyści, jak Wojciech Oleksy, Jan Kożuch czy Zdzisław Orlecki.
Jeden ze św. Józefów z Rodziną w paszyńskim muzeum. Beata Malec-Suwara /Foto GośćWciąż nie brakuje także osób zainteresowanych fenomenem sztuki paszyńskiej. Na ten temat powstają do dziś publikacje i filmy promujące to dziedzictwo. Jego początki sięgają końca lat 60. XX wieku. Pod koniec lat 70. Paszyn, niewielka wieś niedaleko Nowego Sącza, miał już prawie 90 własnych twórców ludowych. Stało się tak dzięki ówczesnemu proboszczowi ks. Nitce.
"Ksiądz Nitka wszystkich zachęcał do rzeźbienia. Ja zacząłem, jak byłem w czwartej, może piątej klasie. Miałem nogę w gipsie. Siedziałem w domu i strugałem. W mojej klasie może dwóch, trzech nie rzeźbiło" - opowiadał kilkanaście lat temu "Gościowi Tarnowskiemu" Zenon Głód.
Muzeum Sztuki Ludowej im. ks. Edwarda Nitki znajduje się w budynku plebanii. Beata Malec-Suwara /Foto GośćSztafetę paszyńskich artystów otwiera W. Oleksy, który wyrzeźbił sobie stałe miejsce w panteonie mistrzów sztuki naiwnej. Głuchoniemy Wojtek pasał krowy. Czasem w zastępstwie swojego brata kościelnego przychodził dzwonić na Anioł Pański. Potem zachodził na plebanię, gdzie z podziwem oglądał wiszące na ścianach obrazy. Pewnego razu proboszcz zaproponował mu, żeby spróbował zrobić coś podobnego.
Pierwsze dzieła Wojtka to kielichy z hostią i krzyżykami. Rzeźby były nieporadne. Ksiądz Nitka pochwalił go. Chyba dał mu nawet parę groszy. To chłopaka podbudowało i zachęciło. Jego prace i innych paszyńskich twórców prezentowane były na zagranicznych wystawach, m.in. w Genewie, a także trafiały do prywatnych kolekcji, m.in. Andrzeja Wajdy czy Jerzego Nowosielskiego. W 1971 r. powstał pierwszy telewizyjny film dokumentalny o Wojtku.