Tarnów, a także francuscy i belgijscy przyjaciele pożegnali śp. ks. prał. Stanisława Gurgula.
Tarnów pożegnał duszpasterza, który kochał ludzi, a parafię św. Maksymiliana, którą tworzył i przez wiele lat był jej proboszczem, uczynił swoją rodziną. Temu miastu oddał 50 lat swojej kapłańskiej posługi. Miał dar zjednywania ludzi, garnęli się do niego. Nie tyko z Tarnowa i okolic, ale daleko spoza granic Polski - z Belgii i Francji.
Ks. prał. Stanisław Gurgul zmarł w niedzielę 18 kwietnia, mając 94 lata, w 68. roku kapłaństwa. W wigilię Niedzieli Dobrego Pasterza został pochowany na Starym Cmentarzu w Tarnowie. Mszy św. i ceremonii pogrzebowej przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż. W jego pogrzebie uczestniczył m.in. abp Henryk Nowacki, ks. infułat Władysław Kostrzewa, ks. infułat Adam Kokoszka oraz wielu kapłanów, rodzina i licznie zgromadzeni wierni.
Mszy św., jak i ceremonii pogrzebowej przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Jedną z charakterystycznych cech duszpasterstwa ks. prał. Stanisława było to, że prowadził parafię jak swoją rodzinę, a życie i relacje w parafii traktował jak osobiste relacje z krewnymi, najbliższymi. Promieniował ojcowską miłością i troską o swoich parafian. Miał dar nawiązywania bliskich więzi z różnymi ludźmi, czasem oddalonymi bardzo od Kościoła, przyciągał ich i wielu może powiedzieć, że weszło na drogę wiary za jego pośrednictwem - mówił w homilii pogrzebowej biskup tarnowski Andrzej Jeż, wspominając śp. ks. prał. Stanisława Gurgula, jego łagodność, ujmującą serdeczność i wysoką kulturę osobistą.
- W jednym miejscu parkiet w zakrystii jest wydeptany, bo tam ksiądz prałat prowadził rozmowy z różnymi osobami, które wchodziły do zakrystii. W tym jednym miejscu toczyło się swoiste życie rodzinne - dodał biskup, zauważając ze śp. ks. prał Stanisław szczerze kochał swoich parafian i szanował ludzi. Fascynowała go wizja wspólnoty wierzących, która żyje i działa jak prawdziwa rodzina, dlatego tak wiele czasu i uwagi poświęcał na budowanie relacji z ludźmi.
W pogrzebie wzięli licznie udział wierni wdzięczni za dar kapłańskiej posługi i ojcowskie serce ks. prał. Stanisława Gurgula. Beata Malec-Suwara /Foto GośćJak wspominali parafianie, w niedziele spędzał w kościele czas od pierwszej do ostatniej Mszy św. Przed każdą w drzwiach kościoła witał wiernych, zapraszał do czytania słowa Bożego, śpiewu psalmów. W czasie homilii i modlitwy Ojcze nasz gromadził dzieci i ich rodziców wokół ołtarza, zadawał pytania, a odpowiedzi nagradzał piątką z kropką. Po Eucharystii z wszystkimi się żegnał, życząc dobrego dnia. Jak dobry pasterz znał wszystkich parafian po imieniu, znał ich historie, pamiętał o rocznicach. Jeśli wyjeżdżał na wakacje, to także z parafianami. Dzięki niemu i jego przyjaźni z jedną z francuskich parafii młodzi w latach 80. i 90. zwiedzili Europę zachodnią i wiele sanktuariów. W 1997 roku w Paryżu uczestniczyli w Światowych Dniach Młodzieży. Do dziś pielęgnują przyjacielskie kontakty, które zdobyli we Francji czy Belgii dzięki niemu.
W swoim testamencie napisał: "Parafianom moim dziękuję za piękną i cenną współpracę, a szczególnie za stworzony wspólnie klimat wspólnotowy". Pozostawił też ostatnie pasterskie, ojcowskie wskazanie: "Parafian proszę, aby się nawracali i trwali w świętej wierze przy Panu Bogu i Jego Synu Jezusie Chrystusie. Wszystkich proszę o modlitwę za moją duszę".
Śp. ks. prał. Stanisław Gurgul został pochowany w jednym z grobowców na Starym Cmentarzu w Tarnowie. Beata Malec-Suwara /Foto GośćBiskup nazwał śp. ks. prał. Stanisława jedną z ikon Tarnowa, o której wszyscy długo będą pamiętać. Hasłem życia kapłańskiego ks. prał. Stanisława były słowa: "Niech będzie Bóg uwielbiony i święte Imię Jego". Promieniował swoją osobowością na innych, darzył radą, dobrym słowem i uśmiechem. Był nauczycielem, wychowawcą i przyjacielem, na którego parafianie mogli zawsze liczyć. Był dla nich bratem, ojcem, dziadkiem i pradziadkiem. Jego rodzina co roku stawała się coraz liczniejsza. Nawet kiedy jego parafianie przeprowadzali się poza teren parafii, utrzymywał z nimi kontakty. Dzwonił, z okazji rocznic oprawiał za nich Mszę św. i zapraszał ich na nią. Zakreślił potężny krąg oddziaływania, wykraczający daleko poza Tarnów.