Brzeszczanie nie ustają w pielgrzymowaniu do Santiago de Compostela. Ostatnio wędrowali górnośląskim fragmentem szlaku św. Jakuba.
Wczesnym rankiem 29 maja, przed wyruszeniem na XVI etap rodzinnego pielgrzymowania Drogami św. Jakuba, uczestniczyliśmy we Mszy Świętej sprawowanej przez naszego przewodnika i opiekuna duchowego ks. Marcina Gazdę. Nakarmieni słowem Bożym i Ciałem Chrystusa wyruszyliśmy w 8-osobowym składzie w drogę busem do Piekar Śląskich. Po ponaddwugodzinnej podróży dotarliśmy przed bazylikę, gdzie ukończyliśmy XV etap pielgrzymowania. Tam przywitali nas nasi przyjaciele z Górnośląskiego Klubu Przyjaciół Camino. Buen Camino! Od tych słów rozpoczęliśmy już szesnasty etap rodzinnego pielgrzymowania drogami św. Jakuba.
Pierwszym, godnym uwagi punktem na trasie szlaku był niewątpliwie Kopiec Wyzwolenia. Wychodząc na jego szczyt, można podziwiać Śląsk i Zagłębie, a w pogodne dni nawet Tatry. Po przejściu obok ogrodu botanicznego i przez Księżą Górę dotarliśmy do Radzionkowa. Tam wstąpiliśmy do cukierni państwa Bączkowiczów, która rozpoczęła swoją działalność w 1910 roku. Wnętrze cukierni zdobi unikatowa kuchnia Babci Ani. Miejsce to jest przypisane do szlaku, oznakowane muszelką szlakową i przyjazne pielgrzymom z jakubowym oznakowaniem. Wszyscy pielgrzymi zostali poczęstowani pyszną drożdżówką i piernikowym sercem.
Niestety, dalsza wędrówka przebiegała już w deszczu. Droga biegła przez Suchą Górę do rezerwatu Segiet. Przy wejściu do rezerwatu przywitała nas kapliczka św. Jakuba Apostoła. Segiet zachwycił nas swoją piękną przyrodą i świeżym leśnym powietrzem. Idąc dalej, tuż przed kościołem św. Mikołaja, minęliśmy źródełko młodości. Chwilę później zaskoczył nas padający grad, który stał się dla nas prawdziwą atrakcją, a zarazem był olbrzymim zaskoczeniem. Wszyscy zastanawialiśmy się, co jeszcze zaplanował dla nas św. Jakub. Przez Repty Śląskie doszliśmy do Zbrosławic, gdzie pożegnaliśmy się z Tomaszem i Grażynką Witoszkinami. Na pamiątkę naszego wspólnego pielgrzymowania podarowaliśmy piernikową muszlę św. Jakuba z sanktuarium w Brzesku.
Po serdecznym pożegnaniu ruszyliśmy w stronę Łubia. Przed nami było jeszcze 10 km. Ostatnie kilometry pielgrzymki mijały nam w otoczeniu kwitnących pól rzepaku. Nasz zachwyt wzbudziła również aleja kwitnących kasztanów. Miejscem docelowym w tym dniu był kościół pw. Narodzenia NMP, który otoczony jest cmentarzem parafialnym.
W trakcie drogi każdy miał szansę na samotną wędrówkę, modlitwę, ale też na serdeczne rozmowy, które zawsze wzbogacają nasze wspólne pielgrzymowanie. W trakcie tych 30 km mogliśmy się lepiej poznać i zrozumieć. Cieszę się, że na Camino mogłam poznać tak wspaniałych ludzi, z którymi pielgrzymowanie staje się przyjemnością. Z niecierpliwością czekamy na kolejny etap rodzinnego pielgrzymowania, który planowany jest już za trzy tygodnie 19 czerwca. Ultreia!