Pod takim hasłem przeżywany był na tuchowskim wzgórzu czwarty dzień Wielkiego Odpustu Tuchowskiego.
Z racji na przypadającą tego dnia niedzielę pierwsza Msza święta sprawowana była już o godzinie 5 rano. Ponieważ pogoda dopisywała, odbyła się ona na dziedzińcu sanktuaryjnym - tak jak wszystkie kolejne. Eucharystii przewodniczył o. Bogusław Augustowski, a kazanie odpustowe dla licznie przybyłych, pomimo wczesnej pory i chłodnej aury, wygłosił o. Stanisław Patalita CSsR - redemptorysta i misjonarz ludowy z domu zakonnego w Tuchowie.
Mszy Świętej o godzinie 7 przewodniczył o. Tadeusz Gieniec CSsR - misjonarz w Boliwii. Kaznodzieją był o. Stanisław Patalita CSsR. W skierowanym do pątników słowie wezwał słuchaczy, aby z wiarą zasiąść do stołu Słowa Bożego. Ojciec Patalita wskazał, że nawet kiedy Syn Boży przemawiał, nie każde Jego słowo wydało owoc. Tymi, którzy przyjmują Słowo i je wypełniają, jesteśmy właśnie my, chrześcijanie, budujący dom swojego życia na skale. Aby uczyć się wiernie wsłuchiwać się w Boże Słowo, powinniśmy brać przykład z Matki Bożej. Maryja uczy nas, jak odnosić się do Bożego Słowa, czego przykład dała podczas Zwiastowania.
O godzinie 8.40 grupa kleryków Wyższego Seminarium Duchownego Redemptorystów poprowadziła modlitwę o powołania. Bracia opowiedzieli również o wspólnocie zakonnej Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela. Mszy Świętej o godzinie 9 przewodniczył ks. prałat Józef Niżnik - kustosz sanktuarium Świętego Andrzeja Boboli w Strachocinie. Na tej Mszy zgromadziła się pielgrzymka przedstawicieli samorządu terytorialnego. Na Eucharystii śpiewał chór sanktuaryjny pod batutą dr. Jana Mikołaja Gładysza. Kierując do wiernych Słowo Boże, ks. Niżnik wskazał na wagę i znaczenie nowego domu Maryi - świątyni w Tuchowie: miejsca wytchnienia, w którym czujemy się dobrze, jak u Mamy. Przypomniał też, że każde domostwo wymaga pracy. Przybyłych samorządowców wezwał do solidarności i współpracy, która rozkwita w takich miejscach jak to sanktuarium. W mocnych słowach zauważył, że wiele problemów współczesności bierze się ze złej władzy, która przestaje służyć ludziom, kiedy skupia się na służbie samym sobie oraz swym towarzyszom i bliskim.
Suma odpustowa rozpoczęła się o godzinie 11 i zgromadziła pokaźną liczbę pielgrzymów. Stanowili ją ludzie pracy: pracodawcy, przedsiębiorcy, pracownicy na emigracji oraz bezrobotni; obecne były także poczty sztandarowe. Msza święta była transmitowana na żywo przez stacje radiowe RDN Małopolska i RDN Nowy Sącz. Głównym celebransem i zarazem kaznodzieją był o. prof. dr hab. Witold Kawecki CSsR, redemptorysta z Warszawy, kierownik instytutów teologicznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. - Żyjemy dziś w czasie kryzysu słowa, bo jest go w mediach, Internecie i nawet w naszych rozmowach po prostu za dużo - mówił o.Kawecki. Według kaznodziei to właśnie pragnienie czystego słowa zebrało dziś pielgrzymów w Tuchowie. Słowa Bożego, które jako jedyne przemienia życie, bo otwiera je na wieczność. Ojciec Kawecki apelował do wiernych, o to, by przemieniać świat Bożym Słowem i być zasłuchani w nie. Ono jako jedyne ma moc odmienić ludzkie życie.
O godzinie 14.45 na dziedzińcu sanktuaryjnym klerycy poprowadzili koronkę do Bożego Miłosierdzia. O godzinie 15 rozpoczęła się Msza święta, na którą przybyła pielgrzymka kierowców, rowerzystów i motocyklistów. Liturgii przewodniczył ks. Paweł Broński ze Starego Sącza - dyrektor Diecezjalnego Centrum Pielgrzymowania, który przybył do sanktuarium na swoim motocyklu. On też wygłosił kazanie, które rozpoczął od słów Jana Pawła II: ,,Aby odkryć głębię Eucharystii, potrzebna jest wiara. Tylko ten, kto wierzy i kocha, może z niej cokolwiek zrozumieć”. Tą, która może nam pomóc zrozumieć, jest Maryja. Kto jak nie Ona może i szczerze pragnie nauczyć nas prawdziwego i głębokiego uczestnictwa w Ofierze Mszy Świętej? Czy ta nauka w ogóle ma sens jeśli nasze serca nie są pełne wiary? - pytał kaznodzieja. Na koniec celebracji eucharystycznej ks. Paweł pobłogosławił zaparkowane przed ołtarzem polowym pojazdy, w tym potężne motocykle, które po pieśni na wyjście z głośnym hukiem opuściły dziedziniec sanktuarium.
Po Mszy świętej równo o godzinie 16.30 na dróżki różańcowe ruszyła spod bazyliki procesja ludzi, aby razem z braćmi klerykami odmówić różaniec. Kiedy wszyscy bezpiecznie wrócili z nabożeństwa różańcowego, o godzinie 17:15 na dziedzińcu sanktuaryjnym rozpoczęła się Droga Krzyżowa, przygotowana i poprowadzona przez zakonną młodzież z seminarium redemptorystów. O godzinie 18 neoprezbiter, o. Aleksander Ćwik CSsR przewodniczył uroczystym nieszporom odśpiewanym na placu sanktuaryjnym.
Ostatnia tej odpustowej niedzieli Msza święta sprawowana była o godzinie 18:30. Pokaźną część obecnych na niej wiernych stanowiła pielgrzymka pracowników służby zdrowia, Caritas, pracowników Domów Pomocy Społecznej oraz wolontariuszy. Głównym celebransem i zarazem kaznodzieją odpustowym na tej Eucharystii był ks. Bogumił Bednarek – były kapelan szpitala św. Łukasza w Tarnowie i proboszcz parafii w Grywałdzie. Swe kazanie rozpoczął od podziękowań ludziom, którzy oddają swe życie osobom chorym, cierpiącym. To osoby, które świadczą, że kultura ducha wygrywa z kulturą ciała. Kaznodzieja przypomniał, jak bardzo ważni są też ci, którzy niosą pociechę duchową i psychiczną swym podopiecznym. Kimś takim są księża, kapelani, których duża liczba zmarła w czasie pandemii. Przypomniał też prawdę, że ze wszystkiego, co w naszym życiu czynimy, przyjdzie się nam rozliczyć - z tego, co służyło lub zadało kłam miłości. Msza święta na zakończenie dnia odpustowego tradycyjnie zakończona została procesją eucharystyczną, po której wierni pożegnali cudowny obraz Matki Bożej. Tuż po błogosławieństwie kończącym procesję o godzinie 20 rozpoczął się zwyczajowy Wieczór Maryjny. W tym dniu wieczorek poprowadzili bracia klerycy z WSD Redemptorystów w Tuchowie. Zaprezentowali przed widzami spektakl słowno - muzyczny pt. „Musicie mieć w sobie coś z orłów”, poświęcony postaci czcigodnego Sługi Bożego kardynała Stefana Wyszyńskiego.