Za prowadzenie zajęć, warsztatów nie płacą nikomu. Mimo to nie brakuje ludzi chcących podzielić się pasją.
U tarnowskich filipinów zakończył się trzeci tydzień wakacyjnej „Dzielni talentów”, ale inicjatywa trwa nadal. Codziennie w dni powszednie jest 7 godzin różnych zajęć, warsztatów.
Do października trwa jeszcze rozpoczęty w 2018 r. projekt rewitalizacji starej części oratorium i budowy nowej części z zapleczem. – Projekt wart jest 7,5 mln zł, z czego 4,8 mln zł to dofinansowanie z Unii Europejskiej, z Małopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego – mówi ks. Mateusz Kiwior, filipin, którego autorstwem jest projekt. Oratorium i działania w nim są jego oczkiem w głowie.
„Dzielnia talentów” powstała z inspiracji, którym były tzw. lodówki społeczne, czyli jadłodzielnie. – Miejsce, w którym ktoś może zostawić jedzenie, a ktoś, kto tego potrzebuje, zabrać. U nas jest to samo, tylko z talentami – objaśnia ks. Kiwior.
Poza tym nieustającym wzorem jest tu św. Filip. – Zakładał on w XVI w. oratoria. Zaczynał od muzyki, ściągał muzyków z kapeli papieskiej. Oratoria to miejsce, ale i gatunek muzyczny – mówi ks. Mateusz. – Święty Filip nie wychodził od razu od głoszenia kazań na rogach ulic, ale od spotkania z człowiekiem. Łaska Boża będzie budować tam, gdzie damy jej grunt. Kształtując ludzką wrażliwość, ludzkie wnętrze także przez kulturę, przez dzielenie talentów, otwieramy drzwi Bogu – dodaje.
Wnętrza nowej części oratorium. Grzegorz Brożek /Foto GośćOratorium, które łączy stare z nowym (ponad 100-letnią część z nowoczesną architekturą), robi wrażenie. Tym bardziej gdy w upalny dzień pod dachem ze szkła można dzięki technologii zażywać komfortowego chłodu. – Ogromne i dobre wrażenie robi ta nowoczesna konstrukcja ze szkła i stali schowana między ulicami Piłsudskiego i Legionów. To jest niespodziewane, bo tego nie widać, a jest tu jest dużo pięknej przestrzeni – przyznaje pani Michalina, która w ramach dzielni przyszła z koleżanką na warsztaty edukacyjne.
Jedna kondygnacja „zagrzebana” jest pod ziemią. Tam jest całe zaplecze, w tym sanitarne, a także siłownia. Nad ziemią są dwie kondygnacje. Dzięki temu na jednej mogą odbywać się warsztaty, a na drugiej dzieci korzystają z Placówki Wsparcia Dziennego. Niezależnie od tego, w starej części oratorium może odbywać się próba zakupionego właśnie ultranowoczesnego nagłośnienia.
Dominika Szwajczak-Kopeć od lat zaangażowana jest w działalność wspólnot u filipinów. – Tu się zawsze mnóstwo działo i nadal się dzieje. Jeżeli powstał taki budynek, dający takie możliwości, to nie po to, by stał i zachwycał, sycił oczy, ale by służył. Kiedy nie było tego budynku, wszystko, co się działo, było w sali koło klasztoru. Ale wystarczyło, że 2–3 grupy w jednym czasie miały mieć spotkania i robił się duży kłopot – mówi.
Kwestią chwili, od uzyskania pozwolenia na użytkowanie, było, by oratorium wypełniło się ludźmi. – To jest miejsce działań społeczno-kulturalnych. Wiele z tych działań dziś robimy pod szyldem „Dzielni talentów”. Kiedy w czerwcu Michał Cierniak pilotował zakup profesjonalnego nagłośnienia, to po tym zorganizował tygodniowe warsztaty, by pokazać, jak to działa, by nauczyć także parę osób, jak to się obsługuje. Warsztaty z miksowania, łączenia dźwięków miały trwać tydzień po 2–3 godziny do południa. Tymczasem ostatni uczestnicy wychodzili z nich koło 22.00. To są ludzie pasji, tę pasję starają się przekazać innym, podzielić się swoim zamiłowaniem – tłumaczy ks. Mateusz Kiwior COr.
Nowa przeszklona część oratorium. Grzegorz Brożek /Foto GośćW oratorium brakuje jeszcze kilku rzeczy. Ciągle piszą się projekty, które pozwolą na zakupy sprzętu. – To jest przestrzeń otwarta. Otwarta na każdego. Nie reglamentujemy dostępu do „Dzielni” i do oratorium. Chcemy, by – jeśli ktoś potrzebował sceny, nagłośnienia, sal, drukarek 3D, miejsca na różne działania – mógł do nas przyjść, zrobić coś u nas. Bezpłatnie, bez zobowiązań udostępnimy to miejsce, poprosimy tylko o jedno – o jakieś krótkie warsztaty dla innych, żeby podzielił się swym talentem – dodaje ks. Mateusz.