Bp Andrzej Jeż dokonał dedykacji kościoła parafialnego pw. św. Anny po 40 latach od rozpoczęcia jego budowy.
Uroczystość odbyła się 25 lipca, w przeddzień wspomnienia patronki kościoła. Biskup Jeż podkreślił w homilii, że kościół jest sercem miejscowości, wyrażającym najważniejsze pragnienia i potrzeby ludzkiego serca, które tęskni za Bogiem, światem nadprzyrodzonym i wiecznością.
- Ten kościół był potężnym wyzwaniem dla parafii. Ileż jego budowa spowodowała kryzysów, trudności i problemów! Były pokusy, żeby się z tego dzieła wycofać. Tym bardziej powinniście być dumni, że mimo wszystko kościół został ukończony. Jest to dzieło wielu pokoleń, które nie doczekały dzisiejszej uroczystości. Ich trud mówi, że każdy z nas musi coś wnieść ze swojego życia, aby mogła zaistnieć wspólnota, aby dokonał się cud przemiany ludzkiej pracy w uwielbienie Boga. Za ten wielki wysiłek chcę wam podziękować - mówił bp Jeż, apelując do uczestników liturgii, aby trwali w wierze, której przykładem jest konsekrowany kościół.
Ks. proboszcz Marek Krupa zapala świecę przy jednym z zacheuszków. Na ścianie tablica pamięci ks. Stanisława Świerczka, budowniczego kościoła.Jego budowa trwała 40 lat. - Przypomina to historię wędrówki Izraelitów przez pustynię do Ziemi Obiecanej. Przeżywali na niej różne kryzysy, chcieli zawrócić, zrezygnować, ale ci, którzy wytrwali, doszli do celu. Podobnie i nasza wspólnota ma za sobą wiele lat pracy nad budową kościoła, który dzisiaj oddajemy Panu Bogu na własność - mówi ks. proboszcz Marek Krupa, przypominając postacie byłych proboszczów - nieżyjącego już ks. Stanisława Świerczka, który rozpoczął budowę kościoła, oraz kontynuatorów tego dzieła śp. ks. Józefa Kozickiego i ks. Piotra Pawliny.
Kościół był wielkim wyzwaniem architektonicznym dla parafii.Ksiądz Krupa przypomniał, że przed dedykacją trwały generalny remont wzniesionej świątyni oraz nadanie jej obecnego wystroju.
Od początku budowy kościoła pracował przy nim sołtys Skrzydlnej Józef Trzópek. - Na początku był wielki entuzjazm, który z czasem osłabł. Komuna utrudniała, jak mogła. Ale robota się zaczęła i choć trwała tyle lat, radość jest podwójna. Tu wszyscy pracowali: dzieci, młodzi, dorośli. Każdy zostawił w tym kościele cząstkę swojego życia - podkreśla pan Józef.
Pani Maria jako nastolatka pracowała przy budowie kościoła.Pani Maria jako nastolatka pracowała przy montażu zbrojeń na stropie. - Tutaj wszyscy przychodzili. Mężczyźni budowali, kobiety przygotowywały posiłki. Ja i inni młodzi pomagaliśmy m.in. w przygotowaniu zbrojenia pod betonowanie stropu. Trzeba było to zrobić bardzo sprawnie. Samo betonowanie trwało trzy dni! Wszystko odbyło się bezpiecznie - podkreśla pani Maria, która na uroczystość przyszła z wnukiem, pokazując mu po Mszy św. archiwalne zdjęcia z budowy kościoła, pokazane na wystawie przed dolnym kościołem.