W Wierchomli Wielkiej świętowano dwie rocznice: 200-lecie kościoła i 70-lecie powstania parafii.
Uroczystościom, które odbyły się 25 lipca, przewodniczył bp Stanisław Salaterski. Na wszystkich niedzielnych Mszach Świętych głosił on kazania, a ponadto na sumie o godz. 11 poświęcił pamiątkowy sztandar upamiętniający obchodzone rocznice.
Biskup Stanisław Salaterski poświęcił pamiątkowy sztandar upamiętniający obchodzone rocznice. Karol LitwaW kazaniu bp Salaterski zwracał uwagę na Eucharystię będącą źródłem miłości, bez której niemożliwe jest budowanie wspólnoty. Wspominał również postać ordynariusza diecezji tarnowskiej, który w 1951 r. erygował parafię rzymskokatolicką w Wierchomli.
- Biskup Jan Stepa, pochodzący z terenów dawnej Polski, posługujący przez lata jako profesor we Lwowie, widząc niszczejące po akcji „Wisła”, po II wojnie światowej, cerkwie łemkowskie, bardzo się starał, aby to dziedzictwo kultury i wiary nie przepadło. Wiedział bowiem, że cerkiew nie jest ani ruska, ani polska, ale Boska i trzeba ją zachować dla Pana Boga oraz dla ludzi do Niego dążących – mówił bp Salaterski.
Podkreślał też, iż obchodzone rocznice są okazją do wdzięczności Bogu i ludziom: - Panu Bogu za to, że zachował tę świątynię, że tak kierował losami ludzi, narodów, że wierzących tu nie brakuje. Ludziom za wielkie zaangażowanie w troskę o tę świątynię i jej piękno. Za troskę o tradycję dawną tych ziem – pouczał.
- Ufam, że uświadomienie sobie przy okazji jubileuszów tych rozmaitych wymiarów dobra, jakim jest parafia, jakim jest ta świątynia, jakim wy jesteście, może stać się zachętą do jeszcze większej gorliwości, aby te dzieła wykorzystać jak najpiękniej. Abyśmy i my sami wzrastali w świętości, w przyjaźni z Bogiem, w życzliwości dla siebie wzajemnie, dla przybywających tu ludzi i w ten sposób dawali dowód, że nie na darmo przyjmujemy Pana Jezusa w Eucharystii, że On rzeczywiście mówi nam na co dzień: „Celem waszym jest niebo”, że On ciągle uświęca nasze codzienne prace i uczy nas miłości, byśmy w czasach, gdy ludzie bywają różni, pokazali, że człowiek jest piękny wtedy, gdy serce ma na dłoni, gdy ofiaruje je drugiemu człowiekowi – mówił biskup.
Wspólnota parafialna w Wierchomli swojej historii się nie wstydzi. Wyrazem tego są chociażby modlitwy za nieżyjących już grekokatolickich budowniczych świątyni, a także odnowione groby łemkowskie na przykościelnym cmentarzu.
- Znaczenie jest takie, że przede wszystkim zostawili nam kościół, byłą cerkiew, „w spadku”. I później została erygowana parafia rzymskokatolicka w 1951 r., tak jak to było wspomniane w kazaniu. Dzięki temu katolicy w Wierchomli nie musieli już budować kościoła tylko odziedziczyli go po przodkach – tłumaczy proboszcz wierchomlańskiej parafii, ks. Tomasz Stachel. - Łemkowie, jako wierzący, to byli ludzie bardzo pobożni, prawi, dla których Pan Bóg, wiara i to co święte było najważniejsze – dodaje kapłan.
To, co odziedziczyła parafia, staje się jeszcze piękniejsze. - Od czterech lat są prowadzone prace konserwatorskie i one będą jeszcze trwały przez najbliższych kilka lat - może dwa, może trzy lata w zależności od przyznawanych dotacji z urzędów państwowych – opowiada ks. Stachel.
Najświeższe rezultaty prac konserwatorskich można oglądać na tylnej ścianie wewnątrz świątyni oraz na chórze. Rusztowania rozebrano tam tuż przed rocznicową niedzielą. Teraz prace konserwatorskie wykonywane są w prezbiterium.