W tym roku wyjątkową okazję do świętowania przeżywali łąccy pszczelarze.
Koło Pszczelarzy w Łącku świętowało 50-lecie istnienia. 5 września, podczas Mszy św. o godz. 10.30, proboszcz łąckiej parafii ks. Czesław Noworolnik poświęcił jubileuszowy sztandar.
- Człowiek jest istotą społeczną powołaną do tego, aby - współżyjąc i współpracując z innymi w zgodzie i miłości - prawidłowo się rozwijał i innym dopomagał w rozwoju. Został stworzony również po to, by opiekować całym stworzeniem, by być dobrym gospodarzem na tej ziemi. Wy także, drodzy pszczelarze, łączycie się w waszym związku nie tylko dla własnego dobra, ale i w tym celu, aby poprzez zespolenie wysiłków służyć dobru innych ludzi - mówił kapłan na początku Mszy św.
Anomalie pogodowe, które w ostatnim czasie nawiedziły Sądecczyznę, przeszkodziły w hucznym świętowaniu. Tegoroczne zbiory nie były tak udane jak w poprzednich latach. - Święto owocobrania tradycyjnie powinno nas było zgromadzić tutaj i później powinno było rozpocząć się, przynajmniej tak tradycja już ustaliła, świętowanie pełną parą. Wiemy jednak, że ten rok jest bardzo trudny dla wszystkich, zwłaszcza dla sadowników i rolników. Jesteśmy tu jednak po to, by Bogu dziękować za wszystkie Jego łaski, za Jego nieustanną opiekę, by prosić o błogosławieństwo dla nas i dla naszych rodzin - przypominał ks. Noworolnik.
W kazaniu postawił akcent na myślenie o drugim człowieku, myślenie wspólnotowe. Pouczał również, że na pierwszym miejscu w podejmowanych staraniach o środowisko nie mogą stać ani człowiek, ani przyroda. - Tradycyjne chrześcijańskie ujęcie problematyki ekologicznej ma właściwie poukładane poziomy. Środowisko domaga się ochrony ze względu na człowieka, który jest zagrożony, i ze względu na Boga, który jest źródłem życia i Panem stworzenia. Cała rzeczywistość została stworzona ze względu na Boga i to On, a nie człowiek jest miarą wszystkich rzeczy. Dlatego przyroda domaga się poszanowania Boga i siebie jako dzieła Boga, a stosunek człowieka do przyrody nabiera charakteru religijnego i moralnego. I wie o tym każdy człowiek, że nie da się Pana Boga wyrzucić, że nie da się Pana Boga odsunąć z tego świata, który jest przez Niego stworzony - napominał ksiądz proboszcz.
Na zakończenie Eucharystii poświęcił symboliczny kosz z plonami ziemi i miodem. Następnie obecne na uroczystości delegacje z lokalnych Związków Podhalan oraz kół pszczelarzy z Łącka i Sądecczyzny ruszyły w korowodzie na dalsze obchody w Hali Widowiskowo-Sportowej. Poprowadziła je łącka orkiestra.
Anomalie pogodowe, które dotykają w ostatnim czasie świat, mają również zły wpływ na pszczoły. Zimny, często deszczowy kwiecień, maj, a nawet czerwiec sprawiły, że w wielu miejscach trudno jest pozyskać pierwszy wiosenny miód. Pszczoła jest bardzo uzależniona od pogody. Niskie temperatury sprawiają, że potrzebuje więcej pożywienia, a co za tym idzie - mniej miodu może pozyskać człowiek. Dodatkowo padający deszcz utrudnia pszczole latanie.
- Coś dziwnego się dzieje w naturze. Mówimy, że to już przynajmniej 5. rok u nas jest taki kiepski. Czekamy, czy to będzie tych 7 lat chudych i później nastąpią lata tłuste, czy to się już rzeczywiście będzie zmieniać. Ciekawe, taka refleksja przychodzi, na ile to człowiek pomógł, na ile te anomalie pogodowe właśnie są związane z działalnością człowieka. Tu wszystko tak bardzo mocno chyba jest powiązane: wycinki drzew, opryski, zatrute środowisko. To, co wpływa na klimat, wpływa i na pszczoły - tłumaczy Andrzej Budz, prezes Karpackiego Związku Pszczelarzy i Koła Pszczelarzy w Bukowinie Tatrzańskiej.
Sam przejął pasję do pszczelarstwa obecną w jego rodzinie już od trzech pokoleń. Jak mówi, dziś praca z pszczołami jest raczej hobby niż sposobem na biznes. Zwierzęta trzeba karmić, leczyć, co rodzi spore koszty. Ich przeżycie w dużej mierze zależy od człowieka. - Nie dopuścić do oprysków, nie dopuścić do zatrucia środowiska, dbać o ekologię, o środowisko. To jest taki priorytet w tej chwili, żeby pszczoła rzeczywiście nam pomagała i żeby tą swoją pracą przyniosła odpowiednie korzyści dla nas wszystkich - mówi pan Andrzej.