Na dębickim cmentarzu 17 października został poświęcony pomnik dziecka utraconego. Odbył się też pogrzeb 46 zmarłych przed narodzeniem dzieci.
Dokonano także symbolicznego pochówku prawie 40 dzieci utraconych, poprzez włożenie do grobowca ich imion zapisanych na karteczkach.
Pomnik pobłogosławił ks. Antoni Bielak, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Dębicy. Beata Malec-Suwara /Foto GośćProboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego ks. Antoni Bielak poświęcił także pomnik dziecka utraconego, który został zaprojektowany przez słowackiego artystę Miroslava Mlkvika. On także uczestniczył w uroczystości. Wzięli w niej udział ponadto rodzice dzieci utraconych, dębiczanie, Rycerze Kolumba z kapelanem ks. Józefem Doboszem, a także członkowie Społecznego Komitetu Budowy Pomnika "Dzieci Utraconych", w którego skład weszły m.in. osoby z Hospicjum Domowego, ale także młodzi ludzie z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
Powstało dzieło wymowne i przejmujące. Beata Malec-Suwara /Foto GośćJeszcze rok temu, kiedy odbył się tam pierwszy pochówek dzieci zmarłych przed narodzeniem, nawet nikt nie śmiał marzyć o tym, że tak szybko zrealizuje się rodzące się wtedy pragnienie, by miejsce to stało się bardziej widocznym wyrazem szacunku dla daru życia oraz pamięci i modlitwy dla rodziców, którym nie było dane pożegnać i pochować swoich dzieci. Sama idea budowy pomnika, podobnie jak pochówków dzieci zmarłych przed narodzeniem, pozostawionych w dębickim szpitalu, wyszła ze środowiska Hospicjum Domowego im. Jana Pawła II w Dębicy. Wyrosła z chęci upamiętnienia 100. rocznicy urodzin patrona, niestrudzonego obrońcy nienarodzonych, ale także konkretnych doświadczeń ludzi. W marcu przy parafii Miłosierdzia Bożego w Dębicy zawiązał się Społeczny Komitet Budowy Pomnika "Dzieci Utraconych".
Im wszystkim, dumny przede wszystkim z młodych ludzi, dziękował ks. Bielak. Wyraził wdzięczność wobec ks. Krzysztofa Fajkiela, który także stoi za powstaniem tego dzieła, wobec mieszkańców Dębicy, Fundacji "Opes 139" z Tarnowa, firm, które okazały pomoc. Dziękował rodzicom, że wzięli udział w uroczystości, żeby pożegnać się ze swoimi dziećmi. - Pan Jezus dotyka waszych zranionych serc, bo jesteście w Jego sercu, w tej ranie, z której wypływa tylko miłość, i ona was ogarnia i obejmuje - zapewniał.
Członkowie społecznego komitetu budowy pomnika z Miroslavem Mlkvikiem. Beata Malec-Suwara /Foto GośćAmelia z KSM widzi, jak wiele Bożej opatrzności towarzyszyło powstaniu tego pomnika. Była odpowiedzialna za zorganizowanie w diecezji tarnowskiej kwesty na jego budowę. - Podoba mi się to, że pomnik jest taki nieoczywisty. Niektórzy zobaczą w nim anioła, inni matkę, dla mnie jest przepiękny. Nawet jeśli ktoś dzisiaj nie rozumie, będzie szukał odpowiedzi, po co ten pomnik tutaj stoi - uważa.
- Dziwno-cudowne to wszystko - mówi z kolei M. Mlkvik, Słowak, który pomnik zaprojektował. - Dziękuję wszystkim, którzy pomogli powstać temu dziełu. To nie jest tylko dzieło artysty, ale wszystkich, którzy się w jego powstanie włączyli. Ja nawet go nie wymyśliłem, przestawiłem go tak, jak mi się pewnego dnia ukazał. Nic nie kombinowałem - dodał.
Więcej na temat tej jego wizji pisaliśmy w papierowym wydaniu "Gościa Niedzielnego", który ukazał się na minioną niedzielę.