Nowy numer 17/2024 Archiwum

Upominanie rozwija, pomaga wzrastać i stawać się lepszym

Trzeba tylko wiedzieć, jak to robić, by przyniosło zamierzony efekt. Kilka prostych zasad przedstawiła rodzicom w Brzesku s. Małgorzata Słomka z Piwnicznej.

Szarytka s. Małgorzata jest terapeutą. W Piwnicznej-Zdroju prowadzi rekolekcje dla osób cierpiących z powodu aborcji, a ostatnio także dla małżeństw i par, które straciły dzieci z powodu poronienia. W fazie przygotowań są jeszcze rekolekcje o charakterze leczniczym dla osób poranionych seksualnie. Wszystkie sytuacje, z którymi się spotyka, są trudne, ale też widzi, jak dotyk Pana Boga potrafi uleczyć te rany.

Upominanie rozwija, pomaga wzrastać i stawać się lepszym   Rodzice dzieci pierwszokomunijnych w brzeskiej parafii Miłosierdzia Bożego. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

Do Brzeska przybyła 12 stycznia na zaproszenie proboszcza parafii pw. Miłosierdzia Bożego ks. Wojciecha Wernera. Podczas spotkania z rodzicami dzieci przygotowujących się do przyjęcia Pierwszej Komunii św. wygłosiła konferencję. Nie mówiła w niej o tym, czym zajmuje się na co dzień, w tych sprawach prosiła jedynie o modlitwę. Z rodzicami z Brzeska podzieliła się kilkoma prostymi zasadami dotyczącymi upominania - nie tylko dzieci, ale także siebie nawzajem w małżeństwie, w rodzinie, przyjacielskich relacjach czy w pracy.

Zauważyła, że upominanie jest bardzo ważnym elementem naszego życia, który kształtuje człowieka, rozwija go, pomaga mu wzrastać duchowo i stawać się lepszym. - Zazwyczaj jest to jednak trudne z wielu powodów, dlatego że z jednej strony popełniamy błąd i upominamy kogoś w emocjach, co nie przynosi efektu, a z drugiej strony często wycofujemy się z decyzji o upomnieniu kogoś, zakładając, że to i tak nic nie da albo ze strachu, że będzie jeszcze gorzej. I szkoda - mówiła s. Małgorzata.

Problemem więc nie jest to, czy upominać czy nie, ale to, w jaki sposób to robić, by nikogo nie zranić. Skoro natomiast upominanie to obowiązek wynikający z miłości bliźniego, to powinno wynikać z afirmacji drugiego człowieka oraz jego pełnej i bezwarunkowej akceptacji. - Afirmacja osoby oznacza, że jest ona przyjmowana przez nas z pełną godnością i szacunkiem, chociaż nie zawsze musimy akceptować jej decyzje i zachowania. Absolutnie nie jest dobrze milczeć wtedy, kiedy obok nas są osoby, które ranią, krzywdzą, podejmują decyzje skutkujące złem. Wtedy trzeba upominać, ale w sposób mądry, czyli taki, który przyniesie skutek. Upominanie czy zwrócenie uwagi, które nie przynosi skutku, niestety jest bezsensowne. Celem upominania powinno być dla nas przede wszystkim dobro osoby upominanej - tłumaczyła s. Małgorzata, zauważając, że jeśli chcemy kogoś upomnieć, to zawsze to robimy w cztery oczy, nie przy innych.

Przestrzegała przed upominaniem w emocjach, gdyż powoduje to, że bardziej skupiamy się na sobie niż na drugim człowieku. Emocje wywołują emocje, a nie refleksję dotyczącą złego zachowania. Tłumaczyła przy tym, że emocje wcale nie są niczym złym, bo to one sygnalizują nam, że coś jest nie tak. Odradzała jednak jakiekolwiek działanie, kiedy jesteśmy wzburzeni i zdenerwowani.

- Nasze upominanie innych powinniśmy rozpocząć od podjęcia próby zrozumienia zachowania drugiej osoby, zapytania jej o to, jak ona sama ocenia to, jak postąpiła. To pozwoli jej samej dostrzec to, jak reaguje, nad czym jeszcze powinna popracować, po prostu stanąć w prawdzie o sobie. Samoocena rodzi skruchę, przynosi efekt i nikogo nie rani - mówiła s. Małgorzata.

Następnie radziła, by mówić jedynie o faktach, o tym, co konkretnie się stało, bez generalizowania. - Zwracamy też uwagę na uczucia, jakie wzbudza w nas takie zachowanie. Potem warto powiedzieć o zagrożeniach, które się z nim wiążą, a na końcu o korzyściach wypływających z zaprzestaniem takiego postępowania. To jest czynnik najbardziej motywujący i przynoszący skutek - dodała.

Na zgubne działanie w emocjach, które nie tylko może ranić innych, ale także nas samych, zwrócił uwagę ks. Werner, zachęcając do obejrzenia filmu "Ocalić Boga", gdzie główny bohater filmu mówi, że gdyby odczekał 10 sekund, aż "para z niego zejdzie", nie straciłby 10 lat życia.

Upominanie rozwija, pomaga wzrastać i stawać się lepszym   Ponad 120 dzieci przygotowuje się w tej wspólnocie do przyjęcia Pierwszej Komunii św. Beata Malec-Suwara /Foto Gość

W brzeskiej parafii Miłosierdzi Bożego do Pierwszej Komunii św. przygotowuje się ponad 120 dzieci, ale to także czas, w którym wiele mogą skorzystać także rodzice podczas comiesięcznych konferencji im dedykowanych. Już niebawem (w pierwszy piątek lutego) przy tej parafii ruszy kolejna edycja spotkań dla zabieganych. O szczegółach poinformujemy wkrótce.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy