Kiedy przyjechał do Polski 4 lutego, bardzo słaby, z zamiarem leczenia ciężkiej choroby, nie spodziewaliśmy się, że już 10 lutego odejdzie z tego świata.
W dwudziestym ósmym roku pracy na peruwiańskiej ziemi, nie mógł dłużej tam zostać, pozostawiając swą niemal trzydziestoletnią przeszłość. Jedna choroba generowała drugą. Ostatecznie więc musiał wylądować na ojczystej ziemi i pozwolić, by ona wzięła go w swoje ramiona i w nich oczekiwać zmartwychwstania.
Jego pobyt w Peru został związany z samą Limą i sąsiadującą z nią diecezją Lurín. W lipcu 1994 r. przybył jako wikariusz do parafii pw. Nuestra Señora de Nazaret w Limie i wraz z proboszczem prowadzili równolegle duszpasterstwo w kościele pw. Nuestra Señora de Evangelizatión w dzielnicy La Calera. Tutaj później dokończył budowę plebanii i w październiku 1997 r. przeniósł się jako proboszcz do mającej powstać w grudniu 1998 r. nowej parafii. Obecność w Limie dawała mu możliwość żywych kontaktów z miejscową Polonią.
Drugi okres pobytu na peruwiańskiej ziemi miał inny charakter niż dotychczas. W 2006 r. przeniósł się do Lurín, stolicy nowej diecezji. Tu zaczął swą posługę w Domu dla dzieci im. Jana Pawła II. Był to dom szczególny. Aż 60% przebywających w nim wtedy dzieci było sierotami, a 40% stanowiły dzieci ulicy, z rodzin patologicznych i dotkniętych terroryzmem. Historia powstania domu związana jest z Janem Pawłem II, który zasugerował to dzieło, a jego utworzenia podjął się ks. Józef Walijewski (1924-2006), Amerykanin polskiego pochodzenia. W tym domu ks. Czesław Faron sprawował funkcję ojca duchownego. Po jakimś czasie przejął kierownictwo nad tym ośrodkiem.
Od października 2011 r. powrócił do duszpasterstwa w tej samej diecezji. Podjął obowiązki proboszcza parafii pw. św. Jana Pawła II (wcześniej tzw. quasiparafii, parafią stała się 26 kwietnia 2015 r.) w Punta Hermosa, leżącej nad samym brzegiem Oceanu Spokojnego. Sama parafia pw. św. Jana Pawła II liczyła około 1500 mieszkańców. Tu wyremontował kościół, a w 2012 r. wybudował plebanię. Przy kościele zorganizował niewielkie otwarte cały dzień oratorium, które zaprasza do modlitwy.
Na terenie parafii jest jeszcze kaplica pw. św. Piotra de Arica, którą obsługiwał. Leży ona tak blisko oceanu, że w okresie przypływów parafianie układają przed wejściem do niej worki z piaskiem, aby do środka nie wlewała się woda.
W lecie, ze względu na położenie kościoła parafialnego, liczba „parafian” wzrastała trzykrotnie. W niedzielę w kościele parafialnym gromadziło się 120-150 osób. Trzeba jednak zauważyć, że gdy ks. Czesław przybył do tego miejsca jako duszpasterz, było ich 20-30. Rocznie udzielał około 50 chrztów.
Kiedy w grudniu 2015 roku biskup Andrzej Jeż odwiedził księży tarnowskich, w Lurín doszło do spotkania z miejscowym biskupem Carlosem Garcíą Camaderem. Prosił on wtedy o liczniejszą obecność tarnowskich księży w jego Kościele lokalnym. W całej bowiem diecezji pracowało wtedy 60 kapłanów, a parafii było 51. Niestety, ksiądz z Tarnowa nie tylko nie przyleciał, ale tarnowski ksiądz z diecezji Lurín ks. Czesław Faron, odleciał z Peru powracając do swojej Ojczyzny na zawsze. Niech Ojciec w ojczyźnie niebieskiej będzie dla niego nagrodą.