Miłość do starych samochodów, które niekoniecznie służą do przemieszczenia się z punktu A do punktu B, które lubią, aby przy nich ciągle w garażu pogrzebać, łączy wielu ludzi.
Zaczęło się od grupy przyjaciół w tarnowskim Klubie Miłośników Garbusów w 2005 roku. Spotkałem Stanleya, czyli Staszka, i z tego spotkania zaczęły się takie spotkania przy katedrze. Później się to rozwijało, a jak przyszedłem do Brzeska, to zapraszałem przyjaciół do siebie. Najpierw przyjeżdżali ci z Tarnowa, a potem ich przyjaciele i przyjaciele ich przyjaciół z dużej części Polski. Rozwinęło się to w większą imprezę - opowiada ks. Wojciech Werner.
14 maja do Brzeska, a potem na spotkanie integracyjne w Strzelcach Wielkich przyjechało ponad 200 pojazdów z Brzeska, okolic, ale i dalszych stron, jak choćby Gliwic czy Krosna. Poza fiatami 125p, polonezami, były maluchy, ale i stare skody czy wiecznie młode garbusy.
Rafał Pagacz, współorganizator zlotu, informuje, że odbywa się on po raz 13. - Łączą nas pasja i miłość do starych samochodów. Robi się ciągle moda na retro, zarażają się znajomi, którzy nie mieli takich samochodów, kupują, troszczą się o nie i przyjeżdżają - mówi. Sam ma po tacie fiata 125p i "milicyjnego" poloneza. - Fiatem dwa lata temu byłem nad morzem. Nie boję się jeździć, bo jeśli ktoś ma pojęcie o tym, jest w stanie w trasie naprawić usterkę. Nowy samochód może poczekać tylko na lawetę. Także stare pojazdy mają coś w sobie. Są to pojazdy z duszą, robione były przez inżynierów, nie przez księgowych, jak współczesne - mówi.
Ludzie dzielą się pasją, chętnie pokazują swoje pojazdy, chętnie zaglądają do cudzych, podglądają pomysły. Coś ich łączy. - Ta pasja czyni z nich grupę, wspólnotę. Jest to też naturalnie pole oddziaływania duszpasterskiego. Znamy się, lubimy, więc niektórzy z nich, kiedy mają rodzinne problemy, trudności, dzwonią do mnie, żeby porozmawiać. Zdarza się, że błogosławię śluby, chrzczę ich dzieci, jest to okazja do duszpasterstwa. Dziś nie wszyscy wejdą do kościoła, bo też może nie wszyscy są wierzący, ale spotkanie przy parafii to szansa, żeby pokazać, że Kościół nie zamyka się na ludzi, którym czasem może nie jest do końca z nim po drodze - mówi ks. Werner.