Trafiły tu za sprawą testamentu byłego czarnopotockiego proboszcza. Dziś parafia dziękowała Bogu za każdą ze 144, jakie tu w tym czasie posługiwały.
Dzisiaj, 31 lipca, w czarnopotockim sanktuarium Matki Bożej Bolesnej odbyła się Msza św. dziękczynna za 100-letnią posługę sióstr służebniczek starowiejskich w tej parafii. W ciągu tych lat 144 siostry służyły w tym miejscu.
Msza św. koncelebrowana w intencji sióstr. Beata Malec-Suwara /Foto GośćJak wyjaśnia miejscowy kustosz ks. Krzysztof Klimczak, siostry przybyły 100 lat temu do Czarnego Potoku za sprawą testamentu byłego proboszcza tej parafii ks. Zygmunta Miętusa, który swój majątek przeznaczył dla sióstr, aby tutaj założyły ochronkę. Zapis ten wypełnił jego następca. 2 sierpnia 1922 roku przybyły tutaj pierwsze dwie siostry.
- Wszystkim się tutaj zajmowały, nawet leczyły ludzi, uczyły, ale zawsze ich głównym zadaniem była troska o dzieci i ich wychowanie poprzez prowadzenie ochronki i tę misję realizują do dzisiaj, z przerwą w czasie lat komunistycznych, kiedy to władze zabroniły im jej prowadzenia - mówi ks. Krzysztof Klimczak.
- Oczywiście ochronka nie jest tą samą, co sprzed stu lat. Nie spełniłaby wymogów. Trzeci rok prowadzimy ochronkę w nowym budynku i mieszkamy w nowym domu - zauważa s. Angelika Stala, przełożona domu zakonnego w Czarnym Potoku, a zarazem dyrektorka tamtejszego przedszkola.
- Mamy ponad 50 przedszkolaków, a zapotrzebowanie jest jeszcze większe. Nie jesteśmy w stanie przyjąć wszystkich, których byśmy chcieli, a kiedyś nie było tego problemu. Dzieci rodziło się więcej, ale także ich mamy kiedyś rzadziej pracowały. Dzisiaj sytuacja jest inna - zauważa siostra.
Miejscowy proboszcz ks. Krzysztof Klimczak pobłogosławił tablicę upamiętniającą 100-letnią obecność sióstr służebniczek starowiejskich w Czarnym Potoku. Umieszczono ją na ścianie frontowej ich domu i przedszkola, które prowadzą. Pobłogosławił także odnowiony grobowiec śp. ks. Zygmunta Miętusa. Beata Malec-Suwara /Foto GośćObecnie wraz z nią w parafii posługują cztery siostry. Jedna z nich, s. Maria, posługuje w zakrystii. - Na przestrzeni tych lat siostry pracowały tutaj z młodzieżą, w czasie wakacji prowadziły kolonie letnie, troszczyły się o chorych, a nawet ich leczyły. Miejscowi ludzie wyjątkowo cenili sobie jedną z nich, pochowaną na tutejszym cmentarzu w oddzielnym grobowcu, blisko kaplicy, nie razem z trzynastoma innymi siostrami, które spoczywają na tym cmentarzu - zauważa przełożona miejscowej wspólnoty.
Niektóre z sióstr przyjeżdżały także do Czarnego Potoku na rekonwalescencję, by leczyć tu chore płuca. Miało im służyć świeże powietrze, a może i także życzliwość ludzi, okazywana siostrom do dzisiaj.
O oprawę muzyczną liturgii, a także podczas montażu słowno-muzycznego zadbał miejscowy chór parafialny. Beata Malec-Suwara /Foto GośćSiostry przypuszczają, że to także tutaj, podczas pielgrzymek do czarnopotockiego sanktuarium, po raz pierwszy bł. s. Celestyna Faron musiała spotkać się ze zgromadzeniem sióstr służebniczek starowiejskich, do którego wstąpiła. Takich sióstr nie było ani w Zabrzeży, ani w Kamienicy.
Powołań do tego zgromadzenia nie brakuje także z samego Czarnego Potoku. Najmłodsza pochodząca stąd siostra służebniczka to Agnieszka Wojnarowska.