W Tarnowie po raz 10. odbyła się 2 października doroczna procesja różańcowa.
Wierni, których kilkuset, może nawet koło tysiąca zgromadziło się przy sanktuarium Matki Bożej Szkaplerznej na Burku, poszli, odmawiając bolesne tajemnice różańcowe, pod sanktuarium MB Fatimskiej, a stamtąd do tarnowskiej katedry. Towarzyszyła im sanktuaryjna orkiestra dęta z Tuchowa.
W tym samym dniu ulicami Nowego Sącza przeszła po raz 32. procesja różańcowa. - Uczestniczyłem najpierw w tej sądeckiej i kiedy tak się poskładało, że zacząłem duszpastersko pracować w Tarnowie, jeszcze jako wikariusz w parafii pw. bł. Karoliny, było to 10 lat temu, zdecydowaliśmy się zorganizować, wzorem sądeckiej, podobną procesję różańcową w Tarnowie - mówi ks. Piotr Mamak, kustosz sanktuarium MB Szkaplerznej na Burku.
- Idziemy szlakiem 3 sanktuariów. Jest w tym pewien zamysł, że te miejsca mogą być trzonem, bastionem modlitwy za mieszkańców, za miasto. Kiedyś abp Ablewicz mówił o tym, że zależy mu, by te trzy miejsca rozmodliły tarnowian i przybliżyły bardziej do Boga. Co miał na myśli podejrzewam, bo widzę, co teraz się dzieje. Ludzie coraz częściej po omacku szukają realizacji własnego ego, zapominając o Bogu. Są często ludźmi ochrzczonymi, ale wiara, w której wzrastali, przestaje być dla nich fundamentem, źródłem życia. To się przejawia choćby w braku wewnętrznego pokoju, w tym, że zbyt często zamiast pokornie żyć, koncentrujemy się na szukaniu źdźbła w oku bliźniego - opowiada ks. Mamak.
Na początku procesji niesiony był feretron MB Szkaplerznej z tarnowskiego sanktuarium. Nieśli go członkowie Rycerzy Kolumba, którzy przyjechali specjalnie z wielu ośrodków diecezji. Uczestnicy procesji modlili się szczególnie o pokój na świecie, pokój w Polsce, ale szczególnie o pokój w swoich sercach. - Jeśli ktoś ma pokój w sercu, nie będzie siał wojny wokół siebie – mówi ks. Mamak. Wierni mogli posłuchać katechezy na ten temat.