W Dębicy odbył się pochówek dzieci zmarłych przed narodzeniem. To żywy pomnik św. Jana Pawła II, który potrzebuje ludzi otwartych, by pomóc innym przeżyć stratę.
Pochówek dzieci utraconych w Dębicy, który odbył się 16 października, rozpoczął się Mszą św. w kościele pw. Miłosierdzia Bożego w intencji wszystkich rodziców i rodzin, które doświadczyły straty dziecka. Po niej na cmentarzu komunalnym przy ul. Wolskiej do zbiorowej mogiły zostały złożone prochy 91 dzieci zmarłych przed narodzeniem w dębickim szpitalu i tam pozostawionych. Dokonano także symbolicznego pochówku tych dzieci, których imiona rodzice wypisali na kartkach. Ceremonię poprowadził ks. Michał Dziewit.
- Dzisiaj obchodzimy Dzień Papieski, a organizację pochówków dzieci nienarodzonych zaczęliśmy w Dębicy, by uczcić 100. rocznicę urodzin Ojca Świętego, który wzywał nas do obrony, szacunku i godności wobec każdego życia. Cieszę się, że młodzież się włącza w tę inicjatywę, ale także wierzę, że wokół pomnika i miejsca pamięci dzieci utraconych powstanie coś więcej, co jeszcze bardziej mogłoby wspierać mamy, które przeżywają trudny dla siebie czas straty dziecka - mówi Krystyna Wolska z Hospicjum Domowego im. św. Jana Pawła II w Dębicy.
To ono w 2020 roku rozpoczęło organizację pochówków dzieci utraconych, a następnie wspólnie z Katolickim Stowarzyszeniem Młodzieży z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Dębicy doprowadziło do powstania pomnika dzieci utraconych na dębickim cmentarzu.
- Widzimy, jak ważne jest to miejsce dla osób, które doświadczyły straty. Często sama słyszę takie słowa od osób, które są wdzięczne za jego powstanie, dziękują, że ich dzieci nie są zapomniane, niezauważone. Oczywiście spotkaliśmy się również z krytyką, ale staramy się na to nie patrzeć - mówi Amelia Kasprzyk z Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży w parafii Miłosierdzia Bożego w Dębicy.
Miejsce pamięci i pochówku dzieci utraconych w Dębicy już jest. Teraz potrzebni są ludzie, którzy mogliby jeszcze więcej zrobić dla wsparcia rodziców przeżywających stratę dziecka. Beata Malec-Suwara /Foto Gość- Chcielibyśmy, żeby wokół tego pomnika zgromadzili się ludzie, którzy utworzyliby rodzaj stowarzyszenia czy fundacji i mogliby się wzajemnie wspierać, pomagać sobie. Hospicjum domowe ma inny cel, a my działający w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży jesteśmy za młodzi, nie mamy doświadczenia. Najlepiej, gdyby tę grupę zawiązały osoby, które poradziły sobie ze stratą, może też jakiś psycholog. Na pewno wtedy można by jeszcze więcej i lepiej zrobić. Sami widzimy, jak wiele co roku jest dzieci, których ciała składamy do zbiorowej mogiły - mówi Amelia.