Flisacy pienińscy wraz z rodzinami odbyli pielgrzymkę do tarnowskiej katedry. Odwiedzili także seminarium.
Pielgrzymka flisaków i ich rodzin do tarnowskiej katedry rozpoczęła się Mszą św., której przewodniczył proboszcz parafii katedralnej i kustosz sanktuarium Matki Bożej Bolesnej ks. Adam Nita. On wygłosił również homilię, wspominał swój spływ Dunajcem z flisakami, a także opowiedział o historii i wystroju pierwszego kościoła diecezji tarnowskiej.
Był obecny zarząd Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich na rzece Dunajec, poczet sztandarowy, chór flisacki oraz flisacy z rodzinami. Beata Malec-Suwara /Foto GośćW pielgrzymce, które odbyła się w pierwszą sobotę listopada, wzięło udział ok. 200 osób. Byli obecni przedstawiciele zarządu Polskiego Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich na rzece Dunajec z jego prezesem Jerzym Regiecem na czele, poczet sztandarowy, chór flisacki oraz flisacy wraz z rodzinami - ze Sromowiec Niżnych i Wyżnych, Szczawnicy, Krościenka i Czorsztyna. Tylko z tych pięciu miejscowości wywodzą się członkowie tego stowarzyszenia. Towarzyszyli im ich księża proboszczowie - ks. Tomasz Kudroń ze Szczawnicy, ks. Marek Kądzielawa ze Sromowiec Niżnych i ks. Rafał Jurczasiak ze Sromowiec Wyżnych.
Mszy św. przewodniczył ks. Adam Nita, a celebrowali ją wraz z nim m.in. proboszczowie "flisackich" parafii. Beata Malec-Suwara /Foto GośćFlisacy swoim odświętnym i tradycyjnym strojem oraz głośnym śpiewem sprawili, że katedra tego dnia wyglądała niecodziennie. Obecnych w katedrze zachwycił flisacki hymn odśpiewany przez nich na zakończenie Mszy św. z powtarzającym się refrenem: "Każdy flisak zdrów, swoją łódkę pcha, chleb w Dunajcu wiarę w sercu, szczęście w domu ma". Pieśń powstała na przełomie lat 50. i 60. Słowa i muzykę flisackiego hymnu napisał ks. Bolesław Zdunek, który wtedy był proboszczem w Sromowcach Niżnych. Pielgrzymi odwiedzili także Wyższe Seminarium Duchowne w Tarnowie.
Doroczna pielgrzymka flisaków na zakończenie sezonu turystycznego to już wieloletnia tradycja. Po raz pierwszy odbyła się do Tarnowa. Byli już m.in. w bocheńskiej kopalni soli czy u św. Kingi w Starym Sączu. Czy za każdym razem przekonują się, że u nich, w Pieninach, pod Trzema Koronami, najpiękniej?
- Nie taki jest cel naszej pielgrzymki. O tym, że wszędzie ładnie, ale w Pieninach najpiękniej wiemy od zawsze - przekonują Jerzy Regiec i Stanisław Migdał, prezes i wiceprezes Stowarzyszenia Flisaków Pienińskich na rzece Dunajec.
Przekonać się o tym mogło również blisko 300 tys. turystów korzystających w tym roku ze spływu Dunajcem. Tylu w tym roku flisacy przewieźli na swoich łódkach. - To szósty wynik w blisko 90-letniej historii naszego stowarzyszenia, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni - oceniają panowie, ale jak zaznaczają - historia spływów Dunajcem jest o wiele starsza, istnieje od 190 lat, bo to rok 1832 jest uważany za rok rozpoczęcia tego rodzaju turystyki.
W pielgrzymce, które odbyła się w pierwszą sobotę listopada, wzięło udział ok. 200 osób. Beata Malec-Suwara /Foto GośćW czasie pielgrzymki flisacy dziękowali Bogu za szczęśliwy sezon i piękną pogodę. To od niej uzależnione jest to, jak wiele osób wybiera spływ Dunajcem. A niektórzy decydują się na niego kilka razy do roku. Wiosną, kiedy roślinność jest bujna, a zieleń głęboka, podczas letnich upałów, szukając ochłody, a także jesienią, kiedy Pieniny zachwycają całą paletą barw. Ważne dla turystów są również opowieści flisaków.
- Dużo rozmawiamy z turystami. Nasze opowieści staramy się dopasować do gustów tych, których przewozimy, bo są tacy, którzy by chcieli, żeby im tylko dowcipy opowiadać, inni z kolei chcą usłyszeć o historii, przyrodzie, powstaniu tych gór, o naszej kulturze, więc staramy się już na początku spływu to wyczuć - mówi Stanisław Migdał.
Wielu flisaków prowadzi ponadto gazdówki. - Mieszkamy w pięknej okolicy, więc turyści chętnie nas odwiedzają. Nie tylko wozimy ich na naszych łódkach w sezonie, ale także przyjmujemy w naszych domach o różnych porach roku - mówi Stanisław Migał.