Ksiądz Łukasz Plata opowiada, że kiedy pewnego razu spowiadał się, dostał krótką naukę: „Proszę księdza, człowiek to jest wtedy szczęśliwy, kiedy ma czyste serce”.
Doroczna „Walentynka dla Jezusa” organizowana 11 lutego w parafii w Pustkowie-Osiedlu przez młodzież dla młodych odbyła się już po raz 11. – Na plakacie mamy postać bez twarzy przeglądającą się w lustrze. Chodzi nam o to, by skorzystać z okazji, przejrzeć się w Chrystusie i zobaczyć, że dla każdego, tak jak dla Zacheusza z dzisiejszej Ewangelii, jest szansa – tłumaczy ks. Łukasz Halada, opiekun młodych w Pustkowie-Osiedlu.
Uczestnicy wydarzenia najpierw obejrzeli pantomimę. – Ona pokazuje, wykorzystując lustro, że w codziennych sytuacjach od naszych decyzji zależy, czy będziemy wchodzić w zło, czy też „walentynka od Pana Boga”, czyli dobro, będzie do nas docierało i dawało nam światło do życia w codzienności – objaśnia Zosia Kolbusz, uczestniczka pantomimy. Po niej zebrani modlili się na Mszy św., której towarzyszył zespół nauczycielski OdNowa, a po Eucharystii poszli do sali sportowej na koncert zespołu Sezon na czereśnie, po którym odbyła się adoracja. Młodzi mówią, że walentynki stały się ważnym dniem w kalendarzu rówieśników, ale też starszych, ale mocno komercyjnym i trochę powierzchownym.
Prowadzący spotkanie ks. Łukasz Plata z inicjatywy „Ewangelibus” przyznaje, że jest dziś problem pojmowania miłości. – Utożsamiana jest z doświadczeniem emocjonalnym. Kiedy kończy się zauroczenie, to dla wielu ludzi kończy się miłość. Tymczasem miłość to nie jest uczucie, a decyzja – tłumaczy ks. Plata.
Daria Piecuch z Zosią Kolbusz mówią, że wiedzą, że Jezus jest źródłem miłości. Prawdziwej. − Spotykamy się tu, by powiedzieć, że go kochamy. Chcemy też czerpać z jego miłości – deklarują. – Bóg ciągle posyła nam „walentynkę” bo nas kocha, bo jesteśmy jego ukochanymi dziećmi. Wielu ma z tym kłopot. Nie chce w to wierzyć – dzieli się Daria.
Ksiądz Plata mówi, że ludzie często przychodzą do kościoła w maskach, pięknie wystrojeni, a w sercu często bałagan. Tymczasem Jezus chce, byśmy zdjęli maski, pokazali, co nas boli, bo przyszedł by nas uszczęśliwić, uzdrowić. – Prowadziłem rekolekcje w Ciężkowicach dla małżeństw, 24 pary z całej Polski. Mówiłem także o tych maskach i maski spadały. Przez kolejne dni do 4 nad ranem spowiedzi. Na 24 małżeństwa 23 doświadczyły łask, uzdrowień, cudów. Wyszli odmienieni. Człowiek jest wtedy szczęśliwy, kiedy ma czyste serce – mówi ks. Łukasz.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się