Nowy numer 21/2023 Archiwum

Jej Królewska Mość Lokalność

Dlaczego lokalna prasa parafialna nadal jest poczytna? Sukces tkwi w tym, co swojskie, nasze, znane i bliskie.

W sobotę 18 lutego w Marcinkowicach odbyło się jubileuszowe spotkanie redakcji gazety parafialnej „Nasza Wiara”. Byłych i obecnych członków zespołu, dziennikarzy, fotografów i współpracowników, spotykamy na modlitwie w kościele parafialnym, a później przy stole na plebanii, gdzie postawiono wielki czekoladowo-orzechowy tort ze stosowną dedykacją. Siedzę obok inicjatora czasopisma ks. prał. Józefa Babicza, który wymiguje się od odpowiedzi na pytanie, kto zapoczątkował powstanie „Naszej Wiary”. – Tam na końcu stołu siedzi pani Łucja Wróbel, która jest mózgiem gazety i ona wie najwięcej na temat jej historii. Sama ją tworzyła i tworzy – mówi ks. Babicz. – Wiadomo, że to ksiądz prałat zainspirował nas do tworzenia gazety – odbija skromnie piłeczkę pani Łucja. Dodaje jednak, że czasopismo miało wielu ojców i wiele matek. Spośród nich z pewnością należy wymienić ówczesnego wikarego ks. Marcina Mikulskiego, dzisiaj proboszcza w Górze św. Jana. – Byliśmy tak wystraszeni, że będziemy robić gazetę, że bez pomocy księży nie dałoby się zacząć – śmieje się pani Łucja. Ksiądz Babicz ucina ostatecznie dyskusję na temat początków zdaniem, że za powstaniem „Naszej Wiary” stał zespół aktywnych parafian i księży.

Wiara katolicka i nasza

Tytuł jednak wymyślił on sam. – Najpierw pojawiło się sformułowanie, a później teoria. A mówiła ona o tym, że w tamtych czasach mało było tekstów czy programów, które pogłębiałyby wiarę, szerzyły ją i broniły jej. Dlatego właśnie w tytule naszej gazety znalazło się słowo „wiara”. I te założenia – pogłębianie, szerzenie i obrona wiary – wciąż staramy się realizować przy tworzeniu gazety. A „nasza” oznaczało, że chcemy przez drukowane słowo budować wspólnotę parafialną – wyjaśnia ks. Babicz. Owszem, był konkurs na nazwę, o czym pamięta pani Łucja. Jednak tytuł wymyślony przez ówczesnego proboszcza, dzisiaj już emeryta, zwyciężył. Zespół redakcyjny tworzyli parafianie, ale też osoby zaproszone z zewnątrz. Ludzie nie tylko pisali teksty czy robili zdjęcia, lecz także wykonywali skład gazety, drukowali ją i przygotowywali do kolportażu w parafii. Z oddaniem pracowało przy tym przedsięwzięciu KSM, którego prezesem przez 25 lat był Piotr Sowa. – Kuzyn Rysiek Pietrakiewicz drukował gazetę w sądeckim „Sokole”, a później na plebanii zszywaliśmy zadrukowane kartki. Tak właśnie powstawały pierwsze numery „Naszej Wiary” – opowiada pan Piotr. Wydawać by się mogło, że była to najmniej twórcza praca, jednak bardzo potrzebna. – Bez niej gazety nie trafiłyby do rąk czytelników, a przecież o to chodziło – dodaje niegdysiejszy prezes KSM, a dzisiaj kościelny.

Słoik miodu dla papieża

Gazeta jest miejscem, w którym od 25 lat króluje lokalność, ale zdarzało się, że na jej łamy zaglądał wielki świat. Na przykład rozmowa przeprowadzona z o. Czesławem Drążkiem SJ, ówczesnym redaktorem naczelnym „L’Osservatore Romano”. W jaki sposób wywiad z jezuitą trafił do „Naszej Wiary”? Dzięki przyjaźni, o której opowiadają ks. Babicz i Tadeusz Romański.

– Ojciec Drążek był rewelacyjną postacią, chyba najpokorniejszym człowiekiem ze wszystkich jezuitów, a przy tym niesamowicie mądry. To dzięki niemu moja pasieka otrzymała nazwę „Papieska”. Jednego razu podarowałem ojcu Drążkowi słoik miodu, żeby słodko wspominał Marcinkowice w Watykanie, a on mi oznajmił, że podaruje miód Janowi Pawłowi II. I tak sobie nieraz później myślałem, że nawet Ojciec Święty uśmiechał się na myśl o Marcinkowicach, kiedy kosztował tej słodkości – śmieje się ks. Babicz i dodaje, że żal mu się zrobiło o. Drążka, więc on także otrzymał miód. Tadeusz Romański dorzuca do tych wspomnień własne, studenckie, kiedy należał do duszpasterstwa akademickiego, prowadzonego wówczas przez o. Drążka na Kopernika u jezuitów. – Minęły studia, ale nie przyjaźń, która połączyła nas na zawsze. Bywało, że całą grupą dawnych studentów, już z rodzinami, jechaliśmy do Rzymu na spotkanie z o. Drążkiem, który prowadził nas do Jana Pawła II. Ostatnim razem byliśmy u papieża w 2004 roku, na kilka miesięcy przed jego śmiercią – wspomina pan Tadeusz.

Nauka i nauczki

Ksiądz Babicz postanowił pokazać, jak z kolejnych numerów „Naszej Wiary” powstała spora biblioteka złożona z kilkudziesięciu tomów oprawionych w niebieską skórę, ze złoconymi literami i zdobieniami. – To jest kopalnia wiedzy na temat naszej parafii, jej historii, ludzi, wydarzeń. Spokojnie można by napisać na jej podstawie prace naukowe – podkreśla Dominika Mokrzycka. Tematy przynosił czas, liturgia, historia i aktualne życie parafii. Bywało, że dziennikarze sięgali po tematy polityczne z własnego podwórka, za co obrywało im się nie tylko od opisywanych osób, lecz także od tak zwanych czynników kościelnych. – Jednego razu nawet kanclerz kurii pogroził palcem, choć okazało się, że to my mieliśmy rację. W innej sytuacji jedna z radnych zapowiedziała, że jeśli tak dalej będziemy pisać, to „Nasza Wiara” upadnie. Tak się jednak nie stało. Mimo wszystko była to nauka, żeby czuwać nad każdym słowem, które – jak się okazało – nie było rzucane na wiatr – wspomina ks. Babicz. Wartość stanowił też niewątpliwie fakt, że gazety z politycznymi felietonami rozchodziły się w okamgnieniu. Szefowa redakcji Łucja Wróbel przyznaje, że wielkim zainteresowaniem cieszyły się teksty dotyczące historii, którą pamiętali jeszcze żyjący parafianie. – Zgłaszali swoje uwagi, prostowali, rzucali inne światło na minione wydarzenia – mówi redaktor naczelna.

Gazeta oddziaływała na czytelników, którzy nie pozostawali obojętni wobec publikowanych tekstów. Ksiądz Babicz przyznaje, że wszechstronnością tematów „Nasza Wiara” starała się naśladować przedwojenną prasę katolicką, która obok tekstów formacyjnych zawierała teksty publicystyczne, kulturalne, aż po poradniki kulinarno-rolniczo-gospodarskie. – Taki był m.in. przedwojenny „Rycerz Niepokalanej” – podkreśla kapłan. Dominika Mokrzycka cieszy się, że „Nasza Wiara” jest zakorzeniona w lokalności. – Współpracujemy ze szkołami, z ludźmi znającymi tutejszą historię, ze świadkami wydarzeń, jak chociażby rozstrzeliwanie Żydów w Rdziostowie – wylicza dziennikarka.

Łabędzi śpiew?

Wartość lokalności podkreśla obecny proboszcz ks. Tadeusz Celusta. – Bez niej gazeta nie miałaby wzięcia. Ludzie chcą się identyfikować z pismem, które jest o nich. Wiadomości o świecie mogą znaleźć wszędzie, jest ich aż za dużo, natomiast tego, co swojskie, jest za mało. Na tę ważną potrzebę odpowiada lokalna prasa parafialna – mówi duszpasterz. – Właśnie po to powstała „Nasza Wiara”. Ludzie szukają siebie na zdjęciach, w opisywanych wydarzeniach, w dziejach ich przodków – podkreśla ks. Babicz i dodaje, że obok tematów religijnych, historycznych, kulturalnych pojawiały się też „zesłaniowe”. – Kiedyś pisywałem teksty teologiczne, ale redakcja uznała, żebym zajął się innymi tematami. I tak zacząłem pisać o przyrodzie. Na razie mnie tolerują – śmieje się, ale chyba niesłusznie pomniejsza wartość takich tekstów. Wszak świat przyrody można odbierać metaforycznie, może on wiele powiedzieć o człowieku. – Chociażby takie Jezioro Czchowskie, które staje się coraz bardziej Jeziorem Łabędzim. Wiadomo, że ptaki te łączą się w dozgonne pary, a jeśli zdarzają się samotne osobniki, to na pewno są to wdowy lub wdowcy, a nie single czy rozwodnicy. Ileż tu podobieństwa do świata ludzi, do małżonków żyjących póki śmierć ich nie rozłączy… Kiedyś ktoś opowiedział mi, jak małe jaskółki straciły jednego z rodziców i nie zginęły z głodu, bo inne, z innych gniazd, przynosiły im jedzenie. Zupełnie jak Caritas! Przyroda potrafi wiele o nas powiedzieć. Jest o czym myśleć, i to nie tylko na gruncie ornitologicznym – mówi ks. Babicz.

Jak dotąd nie zdarzyło się, żeby gazeta się nie ukazała z braku chęci, materiałów, wypalenia członków zespołu. No, może w czasie pierwszego lockdownu „Nasza Wiara” także nie mogła ruszać się z domu parafialnego i domów członków zespołu, ale była to przyczyna zewnętrzna. Tak jak inne czasopisma, marcinkowicką gazetę również dotyka kryzys czytelnictwa, choć nadal to najbardziej poczytny periodyk w parafii.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast