Wszyscy spotkamy się na przystanku końcowym.
Powiedziała kiedyś tak do mnie moja przyjaciółka, gdy razem z grupą znajomych ustalaliśmy miejsce spotkania. Wracając do domu zaczęłam zastanawiać się, czy te słowa mają inne, metaforyczne znaczenie.
Zauważyłam, że w życiu jest tak naprawdę kilka przystanków. Pierwszym z nich, najbardziej oczywistym jest ten autobusowy. Szybszy transport komunikacją miejską pomaga pewnie wielu osobom w codziennym życiu – w drodze do pracy lub szkoły. Podobnie Kościół jest dla nas wsparciem. Ta wspólnota wyciąga do nas pomocną dłoń, przykładowo poprzez grupy i organizacje. Dołączając do nich rozwijamy naszą wiarę i kierujemy się w stronę nieba, tak samo jak wsiadając do autobusu kierujemy się w stronę szkoły czy pracy.
Diabeł jednak ciągle nam w tym przeszkadza. Utrudnia nam drogę, kieruje na bezdroża. Rozwiązuje nasze buty, byśmy się potknęli lub tracili czas na ich zawiązywanie. Mi robi to nawet kilka razy dziennie. Nie zauważamy tego, jeśli nie jesteśmy na to wyczuleni.
Przed działaniem diabła ostrzegają nas znaki drogowe – czyli Pismo Święte i Dekalog. Dla osób niewierzących takie zakazy i nakazy mogą być głupim ograniczeniem wolności. Prawdziwy chrześcijanin – kierowca - powinien rozumieć, że to pomaga nam dobrze i bezpiecznie przeżyć – przejechać trasę. Gdy byłam małym dzieckiem w ogóle ich nie rozumiałam. „Po co mam się zatrzymywać przed znakiem ”stop”, gdy mi się śpieszy?” – zapytałaby 5-cio letnia ja. Okazuje się jednak, że znaki drogowe mogą uratować nas lub innych przed wypadkiem.
Jeśli nie stosujemy się do znaków to trafimy albo do piekła albo do czyśćca. W życiu ziemskim często znajdujemy się w tym drugim miejscu, chociaż nie jesteśmy tego świadomi. Jest to szpital. W nim również się leczymy, ale nie z grzechów – chorób duszy, lecz z chorób ziemskich. Pobyt w nim jest uzależniony od stadium dolegliwości. Gdy miałam zapalenie płuc spędziłam tam miesiąc, natomiast, gdy miałam wysoką gorączkę byłam tylko kilka dni. Każdy jest uzdrawiany w różnym czasie. Ludzie przeżywają też inne cierpienia, tak samo jak w czyśćcu.
Po wyleczeniu powinniśmy trafić do nieba. To nasz cel. W końcu Jezus Chrystus, który był człowiekiem zrodzonym tak jak my, a nie stworzonym, trafił do raju i to dzięki Jego ofierze zwykli grzesznicy po odkupieniu swoich grzechów też mogą się tam dostać. Dobry Łotr miał taką szansę, ponieważ Bóg kocha każdego i za każdego wylał swoją krew przez biczowanie, ciernie, upadki. W niebie więc każdy ma swoje miejsce.
Mam nadzieję, że wszyscy spotkamy się na tym przystanku końcowym.