Scenariusz serca

Bp Ważny: „Mamy jedno serce do kochania i trzeba coś z nim robić, żeby nie przesiąkło nienawiścią, bo zapomni jak się kocha”.

Już dziś gościem działającej od ponad 10 lat wspólnoty „Ja i Ty” (dawniej „Pomocna dłoń”), która gromadzi osoby uzależnione i współuzależnione, będzie Marta Przybyła, która opowie o swoim nawróceniu, o tym, jak Bóg dał jej nowe serce i jak podnosił ją. Po Pierwszej Komunii, do której rodzice puścili ją, żeby babci nie robić przykrości, przez 23 lata nie przekroczyła progu świątyni. O swoim doświadczeniu opowie też w czasie Drogi Krzyżowej w Wał Rudzie, u bł. Karoliny, która jak co miesiąc, każdego 18. dnia, rozpocznie się o godz. 15 pod domem bł. Karoliny. Dziś spotyka się ze wspólnotą „Ja i Ty”.

- Parę razy w roku prosimy o spotkania ludzi, od których chcemy się więcej uczyć, którymi chcemy się inspirować - mówi ks. Dariusz Mikowski, twórca i moderator wspólnoty.

Niedawno gościem był bp Artur Ważny, który jeszcze jako proboszcz kibicował wspólnocie. Dziś jako biskup reprezentuje Kościół. - I temu Kościołowi tarnowskiemu chcemy dziś jeszcze raz podziękować, że możemy pod fizycznym i duchowym dachem się spotykać, że mamy opiekunów duchowych, że Kościół pomaga nam stawać na nogi - mówiła Marta, dziękując biskupowi za spotkanie.

- Dla mnie bardzo ważne jest to, co ostatnio przypomniał papież Franciszek, że nie wolno nam nigdy myśleć źle o drugim człowieku. I drugie, że nie wolno nam, jako chrześcijanom, nigdy patrzeć z góry na drugiego człowieka, chyba że ktoś upadł, a my chcemy mu podać dłoń i go podnieść. To jest bardzo ewangeliczne - mówił do uczestników spotkania bp Ważny.

Scenariusz serca   Bp Artur na spotkaniu ze wspólnotą "Ja i Ty". Grzegorz Brożek /Foto Gość

Refleksję swoją poświęcił modlitwie „Ojcze nasz”. W niej są m.in. słowa „jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. - To jest coś, co wielu z was przeżywa, że jest agresor, jest blisko ten, kto krzywdzi i jak można przebaczyć? Jak może być królestwo Boże, królestwo pokoju między nami, przecież nie da się przebaczyć, bo on musi się nawrócić, musi przestać. Tutaj chrześcijaństwo daje nam taką odpowiedź, że w tej sytuacji („odpuszczamy naszym winowajcom”) nie tyle chodzi o pojednanie, bo to jest co innego, bo do tego trzeba dwóch stron, ale chodzi o moje serce. Mam jedno serce do kochania, i trudno czekać, aż agresor przestanie działać, żeby zacząć coś z tym sercem robić, bo to serce tak przesiąknie złem i nienawiścią, że zapomni jak się kocha. I to jest decyzja mojego serca, że ten, który krzywdzi, nie będzie mi pisał scenariusza dla mojego serca, nie będzie dyktował moich uczuć - mówił bp Artur. - To jest trudne, ale to jest chrześcijaństwo, to jest wejście w myślenie, którego świat nie rozumie - mówił.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..