Fragmenty kazania biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża, wygłoszonego w czasie Mszy św. przed Diecezjalnym Różańcem dla Życia, Małżeństwa i Rodziny.
Diecezjalny Różaniec dla Życia, Małżeństwa i Rodziny odbył się 8 października w Mielcu. Uczestnicy spotkania zgromadzili się najpierw w kościele pw. MB Nieustającej Pomocy, gdzie uczestniczyli w Eucharystii, której przewodniczył biskup tarnowski Andrzej Jeż. Pasterz Kościoła tarnowskiego wygłosił także kazanie.
- Przed laty duński filozof Søren Kierkegaard porównywał XIX-wieczne społeczeństwo do okrętu dryfującego po morskich falach. Na okręcie nie ma kapitana, na mostek kapitański wchodzi jedynie kucharz by poinformować rozbawionych pasażerów o godzinach posiłków. Swą diagnozę ówczesnego społeczeństwa Kierkegaard uzasadniał odrzuceniem autorytetów i fundamentalnych wartości, które pełnią rolę kapitana sterującego okrętem ludzkich dziejów. Pasażerowie, których uwaga skoncentrowana jest na zabawie i kolejnych posiłkach nie zdają sobie sprawy z tragizmu swojego położenia, a bez kapitana statek z pasażerami wcześniej czy później rozbije się. Tak samo rozbije się każdy człowiek, który buduje swe życie bez Boga i bez wartości, które są jak fundament dla budowli. Odrzucenie Boga ma zawsze swoje tragiczne konsekwencje empirycznie potwierdzające się chociażby w XX wieku, kiedy dwa potężne totalitaryzmy odrzucające Boga, niemiecki i rosyjski, doprowadziły do tragedii, do śmierci wielu dziesiątków milionów ludzi – przypominał biskup Andrzej Jeż.
(…)
- Umiłowali w Chrystusie! Poważnym problemem moralnym współczesnego świata jest rozmywanie jasnych kategorii rozróżniania co jest dobre, a co jest złe, co jest etyczne, a co nie jest etyczne. Tworzone są na przykład projekty prawne, według których prawo do aborcji, eutanazji, prawo do zabijania dzieci nienarodzonych, osób nieuleczalnie chorych i starszych ma być prawem do życia! Widać w takich założeniach iście szatańską przewrotność. Po stronie nas, katolików, stoi wyjątkowa konieczność wierności prawdzie, konieczność obrony prawdy, a także konieczność wytrwałego, coraz lepszego poznawania prawdy, ażeby samemu nie błądzić i nie ulegać zamętowi. Warto między innymi codziennie modlić się do Ducha Świętego i prosić Go o światło i zdolność właściwego rozeznawania - mówił biskup tarnowski.
- Wszyscy upominają się o prawa, prawa kobiet są bardzo ważne, ale kto upomni się o prawo dziecka, tego bezbronnego, pod sercem matki czy człowieka starszego porzuconego, który dla wielu ekonomistów wydaje się tylko olbrzymim obciążeniem ekonomicznym, bo wciąż trzeba jeszcze wypłacać emerytury i podejmować leczenie? - pytał pasterz Kościoła tarnowskiego w Mielcu.
Zwrócił uwagę, że wobec tego wszystkiego katolicy nie mogą być bierni i obojętni. - Trzeba podjąć działania, nie można pozostać dzisiaj biernym i obojętnym choć nasze społeczeństwo jest dziś wyczerpane, tak trudno jest kogoś zaprosić do współpracy w parafiach, tak trudno jest kogoś zachęcić, żeby zamanifestował swoje poglądy w sposób ewangeliczny, bez wulgaryzmów, bez przemocy, ale w sposób racjonalny, zdecydowany, odważny – mówił odnosząc się m.in. do idei różańca za życiem i rodziną.
Zwrócił uwagę, że „ogromny zamęt powodują wszyscy, którzy naginają zasady moralności chrześcijańskiej do własnej wizji i oczekiwań”.
- Niektórzy politycy i znane osobistości deklarują publicznie, że są katolikami i zarazem popierają in vitro, aborcję, zrównanie naturalnego małżeństwa mężczyzny i kobiety ze związkiem jednopłciowym. Nikt wewnętrznie uczciwy nie może wybierać grzechu, a równocześnie twierdzić, że żyje w zjednoczeniu z Bogiem. Każdy katolik, który odrzuca prawo Boże, powinien się nawrócić inaczej jego bycie katolikiem jest nieautentyczne, zaś przystępowanie w takiej sytuacji do Komunii świętej jest świętokradztwem - objaśniał kaznodzieja.
Biskup mówił do zgromadzonych, że cieszy się ich obecnością, także tym, że są tu całe rodziny. Odniósł się także do opinii niektórych, którzy martwią się i czasem narzekają, że te niektóre katolickie spotkania może są skromne, nieliczne. - Pamiętajmy o modlitwie i jednak działaniu z naszej strony. Bywa, że Pan Bóg przez małe wydarzenie potrafi zmienić całkowicie historię - tłumaczył bp Andrzej.
- Ja mam taką głęboką nadzieję, że po tym szaleństwie niszczenia rodziny przyjdzie czas opamiętania, bo przecież to są działania samobójcze. Im bardziej się niszczy rodzinę, tym bardziej osłabia się systemy społeczne, gospodarcze, polityczne. (...) Tutaj to idzie w kierunku samozniszczenia. Dlatego, mam nadzieję, że w pewnym momencie sama natura ludzka się obroni, że w pewnym momencie wielu sobie uświadomi, że idziemy, biegniemy ku przepaści - mówił biskup tarnowski Andrzej Jeż.
Dlatego ważne jest to, że się spotykamy, idziemy, modląc się, w wymiarze wspólnotowym i rodzinnym, indywidualnym łączymy się z Bogiem. - A dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych - pointował kaznodzieja.
Apelował, by starać się dostrzegać w sobie przede wszystkim to, co dobre. Starać się sobie pomagać, wspierać, przebaczać. - Prośmy Boga w Trójcy Jedynego przez orędownictwo naszej matki Maryi o moc Ducha, żebyśmy nie poddawali się pokusie zniechęcenia i wycofania, ale byśmy brali udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii - kończył kazanie w czasie Mszy św. na rozpoczęcie.