W Górze Motycznej orszak rozpoczął się jasełkami w szkole, które dla mieszkańców wystawili wszyscy uczniowie.
Misteria bożonarodzeniowe w Górze Motycznej mają długą tradycję, bo to jeszcze nasi rodzice, a nawet dziadkowie kiedyś jasełka wystawiali w parafii, więc my kontynuujemy to, co oni tutaj kiedyś tworzyli i zapoczątkowali. Dzisiaj na scenie wystąpiła cała szkoła. Mamy 113 dzieci i wszystkie zostały zaangażowane do przedstawienia, do recytowania, tańców i śpiewu. To oni dostarczyli nam radości, przywołali momenty grozy, ale - jak wierzę - wywołali również chwile refleksji - mówi Diana Wójcik, szefująca miejscowej szkole.
Jasełka to już tradycja w Górze Motycznej. Beata Malec-Suwara /Foto GośćPrzedstawienie stworzone na postawie scen biblijnych wzbogaciły słodkie owieczki, piękne krakowianki, cudowne anioły, diabełki, czuwający pasterze czy potężni mędrcy jakby do tej roli urodzeni. Jasełka zwieńczył barwny pochód, który poprowadzili Trzej Królowie do kościoła, by i tam pokłonić się Dzieciątku Jezus.
- Już w tamtym roku po raz pierwszy dołączyliśmy do wystawianych co roku jasełek Orszak Trzech Króli, bo od kilku lat, chyba dziesięciu, obserwujemy, jak ten nowy zwyczaj się rozwija. Nie przedstawiamy już jednak scen na ulicach Góry Motycznej, bo je pokazujemy w jasełkach i nie ma potrzeby ich powielania. Symbolem tego barwnego pochodu są korony królewskie, którymi obdarowaliśmy każdego, kto przyszedł zobaczyć jasełka.
O tym, jak cenne są tego rodzaju inicjatywy, przekonany jest ks. Józef Bąk, miejscowy proboszcz. - Już na kilka tygodni przed świętami dzieci przygotowują się do świąt poprzez Ewangelię graną na scenie. Wczuwają się w role, odgrywając je, ale też tworzą dzięki temu wyjątkowy klimat i nastrój świąt Bożego Narodzenia, który trwa do dzisiaj, kiedy przeżywamy uroczystość Objawienia Pańskiego. Jest to umacnianie w nich wiary, nadziei i miłości pokładanej w Bogu - uważa kapłan.