W małej miejscowości w powiecie tarnowskim, we wsi Olszyny, stoi przydrożna figurka. Niby taka jak wszystkie, ale skrywa w sobie swoją niezwykłą historię.
W małej miejscowości w powiecie tarnowskim, we wsi Olszyny, stoi przydrożna figurka. Niby taka jak wszystkie, ale skrywa w sobie swoją niezwykłą historię. Jest mi szczególnie bliska, ponieważ zbudował Ją mój pradziadek. Przydrożna figurka stoi na otwartej przestrzeni, a tuje, które posadzono z tyłu i po bokach, chronią Ją przed silnym wiatrem i deszczem.
Figura jest otoczona drewnianym płotem, po którym wiją się obecnie pędy róż. Podnosząc wzrok ku górze, dostrzegam postać Matki Bożej. Maryja ubrana jest w białą suknię i niebieski płaszcz, co na tle błękitnego nieba tworzy spójny i piękny widok. Na głowie ma koronę, w ręku trzyma berło, zaś drugą ręką tuli do siebie dziecię Jezus.
Twarz Maryi wyraźnie uległa zniekształceniu, powodem jest sypiący się piasek z kamienia, z którego powstała figura. Niżej znajduje się napis „Królowo Korony Polskiej módl się za nami”, a pod spodem umieszczono obraz św. Józefa z dzieciątkiem Jezus.
W miejscu obrazu była wykuta w kamieniu piękna rzeźba św. Józefa z dzieciątkiem, który trzymał w dłoni białą lilię. Rzeźba uległa całkowitemu zniszczeniu i nie dało jej się odbudować, na dole widnieje napis „Fundatorowie Adam i Weronika Zając” oraz data powstania - 1923 rok. Tyle widzi zwykły przechodzień, dla mnie historia dopiero się zaczyna i jest ona fascynująca. Budowie figurek, kapliczek zawsze przyświecała jakaś intencja, podobnie było w przypadku tejże figurki.
Historia, którą opiszę, sięga wydarzeń z czasów I wojny światowej. Gdy rodzina Zająców otrzymała wiadomość, że walczący na froncie Adam dostał się do niewoli rosyjskiej, jego żona Weronika modląc się, obiecała Matce Bożej, że postawi figurkę, jeżeli jej mąż wróci do domu.
Wiara i ogromne zaufanie do Maryi dodawały jej siły i otuchy oraz nie pozwoliły zwątpić w powrót męża. I tak też się stało. Po pięciu latach pobytu w niewoli Adam powrócił do domu. Jego droga powrotna była bardzo ciężka, pełna cierpienia z zimna i głodu, ale radość, że wraca do domu pozwalała mu przetrwać te ciężkie chwile. Możemy sobie tylko wyobrazić, jaka była radość w rodzinie Zająców.
W podziękowaniu dla Maryi za cud ocalenia, Weronika i Adam ufundowali i zbudowali na swojej posiadłości w 1923 roku przepiękną, okazałą figurę Matki Bożej. Okoliczni mieszkańcy chętnie modlili się, a szczególnie w miesiącu maju piękny śpiew pieśni maryjnych rozchodził się bardzo daleko.
Dziś ponad 100-letnia figurka nadal zachwyca urokiem, a opieka nad nią jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Z każdym dniem, z każdym rokiem kapliczka jest coraz bardziej niszczona przez wiatr i deszcz. Bardzo chciałabym, aby kapliczka - zabytek przeszła gruntowną renowację.
Obecnie bardzo rzadko powstają przydrożne figurki czy kapliczki. Dlatego uważam, że warto zadać sobie trud, by dowiedzieć się skąd się wzięły, kto i dlaczego je postawił.