Trzeba być wrażliwym, aby dostrzec światło w ciemności.
Czasem, gdy spaceruję, zdarza się, że wieczór zapada, zanim zdążę wrócić do domu. Nie przeszkadza mi to, ponieważ uważam, że zarówno dzień, jak i noc są piękne, bo powstały z ręki Pana. Wiem jednak, że niektórzy ludzie boją się ciemności, czują się w niej słabi i sami. Dlatego też, kiedy tak wracam po zmroku do domu, zastanawiam się, dlaczego tak jest. Wtedy zaczynam rozumieć, że po prostu nie dostrzegają światła w mroku. Myślą, że go tam nie ma. Jednak światło zawsze czai się gdzieś w ciemnościach. Tak jak Jezus zawsze jest przy nas, nawet w najstraszniejszych chwilach, tak samo jak nocne niebo rozświetlają iskrzące się gwiazdy, tak zło również niszczone jest przez blask, którym jest nadzieja na to, że Bóg jest blisko.
Ufność w to, że jest nas w stanie wesprzeć, choćby nie wiadomo, co się działo. Trzeba tylko w Niego wierzyć i nosić Go w sobie, w swoim sercu. To właśnie dzięki temu, że się w Niego wierzy, nawet mrok nie jest straszny i nawet noc potrafi być piękna, jeśli tylko otworzy się serce i dostrzeże w niej Boga. Bóg jest wszędzie w naszym życiu, zarówno wokół nas, jak i w nas samych. Niestety, ludzie rzadko o tym pamiętają. Zazwyczaj zamiast skupiać się na miłości do bliźniego, koncentrują się na jego wadach, przez co rodzą się konflikty. Są jednak ludzie, którzy starają się dostrzegać w sobie nawzajem obecność Boga, ponieważ – tak jak to powiedział Jan Paweł II - „Człowieka trzeba mierzyć miarą serca”. Jest to piękne podejście do życia, a także jedyne, które jest w stanie pozwolić nam w pełni docenić otaczający nas świat. W każdym człowieku kryje się dobro, ponieważ wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Jednak jesteśmy zdolni nie tylko do wzlotu, ale i upadku.
Ludziom często zdarza się upaść. Popełniamy błędy, poddajemy się pokusie. Jesteśmy w końcu grzesznikami. Mimo wszystko wierzę, że tragedią człowieka nie jest wcale grzech, lecz trwanie w tym grzechu. „Upaść” znaczy więc tyle, co „poddać się” i stać się niewolnikiem własnej słabości. Upaść znaczy być przywiązanym do jakiegoś grzechu. Upaść znaczy przyzwyczaić się do nocy bez gwiazd, mroku bez światła, życia bez Boga.
Wielu ludziom zdarzyło się już upaść. Wielu zdarzyło się też powstać, bo przecież zawsze można się nawrócić. Problem w tym, że o wiele trudniej jest się odnaleźć niż zagubić, a ludzi-drogowskazów, którzy mogliby nam dopomóc w znalezieniu właściwej drogi jest coraz mniej. Ludzie coraz rzadziej rozmawiają o Bogu. Gdy widzą, że ktoś cierpi, udają, że tego nie dostrzegają. Niemodnym jest teraz skupiać się na drugim człowieku. Niemodnym jest sobie pomagać, a już zwłaszcza niemodnym jest upominać siebie nawzajem z miłości dla dobra drugiego. To jednak jeszcze nie oznacza, że nie należy tego robić. Wręcz przeciwnie. Mówi się, że ludzie są po to, by sobie pomagać. Według mnie można by do tego dodać myśl, że również po to, by się nawzajem odnajdywać. W każdym z nas jest przecież Bóg. Musimy się tylko nauczyć dawać Go innym. Tylko w ten sposób możemy rozświetlić ich noc - dając sobą Boga.