Bądź otwarty na spotkanie z Bogiem, którego możesz dostrzec w otaczającym cię świecie.
Współczesny człowiek nieustannie dokądś zmierza, spiesząc się, martwiąc i zabiegając o sprawy dnia codziennego. Niejednokrotnie zapominając, aby zatrzymać się i wsłuchać w tajemniczy oddech otaczającego go świata. Czy i ja mam podobnie? Uczęszczam do liceum, więc jak można przypuszczać nie mam czasu na nudę, cały mój czas poświęcam nauce. Wstaje rano idę do szkoły potem wracam, uczę się i tak w kółko. Jednak przychodzi taki moment, że zabieram telefon i idę na spacer, aby odpocząć od tego ciągłego zawirowania. Dzięki temu mogę zostać sama ze sobą i otaczającą mnie przyrodą, która wciąż na nowo zaskakuje mnie swoją niezwykłością.
Tym razem wychodząc, mój wzrok pada na drzwi. Podobnie jak brama kojarzą mi się z symbolem dwóch a zarazem jednego świata: ciszy, harmonii, azylu, poczucia bezpieczeństwa, nieustannie zmieniającego się zapachu nadchodzącej wiosny, cóż innego jak nie Życia - jak domu! A to znów pojawia się cienista chmurka jakby zwiastująca nadejście ciemności, a może zapowiedź nieuniknionej śmierci, biedy może nie koniecznie tej materialnej i znów przebiega jakby myśl o początku i kresu wszystkiego, a może pytanie, dokąd zmierzam? Zamknięta brama, tak pojawia się strach…zakaz, brak wstępu, ale dokąd, czyżby tam? Drzwi zawsze otwieram szybko i z pośpiechem jednak dziś otworzyłam je powoli tak jak bym zaraz miała wejść do nieznanego mi miejsca, które czeka aż je odkryję.
Drzewo nieopodal rosnące, jeszcze niewielkie. Pień grubszy - z odroślami przylegającymi. Rodzice - pień, będący opoką, służący dobrą radą i nie pozwalający upaść. Gałązki - dzieci, które z czasem staną się jak ich rodzice. Choć na początku delikatne i łamliwe. Podobne do drzew, zasadzonych przez mojego pradziadka. Mogące służyć swym cieniem, nie wiadomo ilu jeszcze pokoleniom. A może,
te drzewa pokazują jak ulotne jest życie, które trzeba dobrze przeżyć, gdyż ma się je tylko jedno. Mój pradziadek umarł, pozostawił jednak po sobie tę pamięć.
Wchodzę na dobrze znaną mi drogę, widzę znak stop, przy którym staję idąc do szkoły. Przyglądam się kierowcom samochodów, zwracających uwagę na znaki prowadzące ich do celu. Zadaję sobie pytanie, czy niejednokrotnie śpiesząc się, mają czas na zastanowienie się, czy te znaki mają jakiś głębszy sens. Może dzięki nim, mamy częściej pamiętać, aby zatrzymać się i zastanowić nad kierunkiem, do którego zmierzamy. Pomyśleć, czy tam, dokąd podążamy, jest naszym właściwym celem. Może to czas by usłyszeć: Zatrzymaj się na chwilę! Dokąd tak pędzisz? Rozejrzyj się, dookoła, ale już nie, dlatego, że taki jest Twój obowiązek, ale po to, aby zastanowić się nad podjętymi decyzjami, swoim życiem, czynami.
Idąc dalej dostrzegam skrzyżowanie dróg. Podejmuję decyzję, bo już wiem, którą z nich pójść. Dostrzegam, dokąd bezwiednie prowadzą mnie moje kroki - do Kościoła z otwartymi drzwiami.
Jestem w środku, wszechogarniająca cisza, moją uwagę przykuwa obraz Jezusa Miłosiernego, znajdujący się po lewej stronie prezbiterium. Padające promienie słońca sprawiają wrażenie jakby z obrazu biła ogromna jasność. Nie powinno mnie to dziwić, a jednak wciąż zaskakuje, że to przecież Zmartwychwstały! Obraz ten towarzyszy parafianom w Woli Przemykowskiej od dnia 21 września 2014 roku. Chwila modlitwy - spotkania, coraz silniejszego przekonania, że ostatecznym celem, do którego zmierzam są Jego otwarte ramiona.
Wracając, towarzyszyło mi przekonanie, że ów spacer był wyjątkowym czasem. W otaczającej przyrodzie mogłam dostrzec znaki, których często nie dostrzegam w codziennej rutynie życia. Znaki, które mają natomiast wymiar głębszy niż tylko zewnętrzny.