- Nie wystarczy przyjść z palmą i koszyczkiem do kościoła, by spotkać się z Tym, który nas zbawił - przekonywał bp Leszek Leszkiewicz bierzmowanych w Wielogłowach i Nowym Sączu.
W Wielogłowach 21 marca sakrament bierzmowania przyjęli młodzi z miejscowej wspólnoty, a także z parafii Zabełcze, Sienna, Siedlce, Librantowa oraz Zbyszyce. Tego samego dnia swoistym wieczernikiem stała się także bazylika św. Małgorzaty w Nowym Sączu, gdzie moc Ducha Świętego otrzymała miejscowa młodzież oraz z sądeckiej parafii św. Jana Pawła II. Szafarzem sakramentu był bp Leszek Leszkiewicz.
Wielki dzień, toteż każdy chciał mieć zdjęcie na pamiątkę. Beata Malec-Suwara /Foto GośćNasze zdjęcia z tych uroczystości znajdziecie TUTAJ z Wielogłów i TUTAJ z bazyliki św. Małgorzaty w Nowym Sączu.
Tradycyjnie biskup rozpoczął swoją homilię od pytań, w odpowiedzi na które młodzi zapewniali, że chcą być bierzmowani, cieszą się na przyjęcie sakramentu i są dobrze do niego przygotowani. Podobnie jak ich rodzice. Nawet nie trzeba było tego sprawdzać. Biskup zaskoczył ich jednak pytaniem o to, czy nauczyli się już kłamać. Tu już nie wszyscy byli tak chętni do głośnej odpowiedzi. Zgodnie przy tym stwierdzili, że nikt nie lubi być okłamywany. Dlatego też zachęcał ich do życia w prawdzie, bycia autentycznymi, zwłaszcza w relacji do Pana Boga, która powinna być oparta na miłości.
Tłumaczył, że wcale nie przestrzeganie prawa i zachowywanie przykazań są sednem naszej religii, a jeśli tak jest, to kompletnie nie rozumiemy tego, co Pan Jezus mówił, zrobił, kim jest. - Kiedy fundamentem relacji jest miłość, to wcale nie potrzebujemy praw i reguł. Kiedy kochamy, reguły i prawa są wpisane w nasze serca - przekonywał, obrazując to przykładem relacji w rodzinie, która kiedy się kocha, nikt w niej nie zastanawia się, co powinien zrobić, co należy do jego obowiązków, bo miłość nigdy nie czyni krzywdy i niczego nikomu nie odbiera, ale dodaje.
Biskup przekonywał bierzmowaną młodzież, że Pan Bóg oczekuje od nas jedynie miłości, żebyśmy miłością odpowiadali na Jego miłość. Nie utrudnia nam życia, ale pragnie szczęścia dla każdego z nas.
- To bardzo dobrze się uwidacznia w przeżywaniu liturgii. Jeśli nie kocham, nie rozumiem, że w liturgii Bóg przychodzi ze swoją łaską, żeby mnie uzdrowić, uleczyć, wzmocnić, nie potrafię przeżyć prawdy o tym, że sakramenty są dla mnie, dla mojego zbawienia i są owocem miłości Pana Boga, to zatrzymam się tylko na rytuale, a ten nie ma nic wspólnego z miłością - tłumaczył bp Leszek.
- Bóg nie kocha nas dlatego, że nie sprawiamy problemów, jesteśmy grzeczni, przychodzimy do kościoła, ale dlatego że jesteśmy Jego dziećmi i zawsze pozostanie naszym Ojcem, nawet jeśli odwracamy się do Niego plecami. Także wtedy nas kocha - powtarzał biskup.
- Kończy się Wielki Post. Przed nami Niedziela Palmowa. Nie chcę robić rachunku sumienia, ale potraktujcie te pytania jako wołanie o prawdę, pytanie o miłość do Pana Boga. Nie jesteście już małymi dziećmi, wkraczacie do dojrzałe życie. Niech każdy z was zastanowi się, co się stało w Twoim sercu i duszy, co świadczy o Twojej miłości do Pana Boga, że ci na Nim zależy? Pomyśl, jak wykorzystałeś czas Wielkiego Postu? Czy naprawiłeś to, co w tobie słabe, zranione, grzeszne? Czy jest w tobie radość z dobrego przygotowania do Świąt Paschalnych? Odpowiedzi na te pytania pokażą ci w prosty sposób, czy twoja relacja z Panem Bogiem oparta jest na kłamstwie czy prawdzie - przekonywał biskup.
- Jeśli będziemy w naszych rodzinach, parafiach pilnowali tylko rytuału i zwyczajów, to z palmą i koszyczkiem przyjdziemy do kościoła, może nawet rezurekcja nas wzruszy, ale spotkania z Bogiem nie będzie, radości paschalnej nie będzie i nie będzie także nadziei chrześcijańskiej, że to właśnie ja będę kiedyś w niebie wśród zbawionych - przestrzegał bp Leszek.
- Nie zgadzajcie się na takie przeżywanie religii, takie doświadczenie Kościoła, które jest ślizganiem się po powierzchni, bo to zawsze źle się skończy. Każdy z nas jest inny i inaczej przeżywa swoją wiarę, ale walczmy o to, by w duchu prawdy budować relację z Panem Bogiem. Żeby to, co robimy, bierzmowanie, Eucharystia, święta, które przed nami, i wiele innych momentów w naszym życiu, żeby to było prawdziwe - zachęcał.
Część bierzmowanych przygotowywała się do przyjęcia sakramentu według programu Młodzi na Progu. Młodzież z parafii św. Jana Pawła II była nawet na rekolekcjach w Dębowcu. W parafii Wielogłowy program ten realizowany jest od 4 lat. Młodzi, którzy w ten sposób przygotowywali się do bierzmowania, dziś sami pomagają młodszym kolegom zrozumieć to, co przyjęcie pełni darów Ducha Świętego daje.
Bierzmowani i animatorzy z parafii Wielogłowy z duszpasterzami i bp. Leszkiem. Beata Malec-Suwara /Foto GośćAnimatorki Paulina, Oliwka i Julka podkreślają, jak wiele same przy tym się uczą. - Budujące jest to, jak sami poprzez to doświadczenie wzmacniamy swoją wiarę, coraz więcej rozumiemy, możemy zbliżyć się do Pana Boga, wciąż Go odkrywać, doświadczać tego, jak działa. Zyskujemy wiele podczas wspólnych wyjazdów i kursów - mówią dziewczyny.
Odkrywają nie tylko to, jaki jest Pan Bóg, ale też widzą, jak same się zmieniają. Oliwka nawet nie przypuszczała, że kiedyś będzie przekazywać młodszym koleżankom i kolegom to, co sama otrzymała od starszych od siebie. Sama uroczystość, widok bierzmowanych wzruszył ją prawdziwie. - Ciepło się robi na sercu - mówi.