Mijając budynki, w których murach zapisana jest historia.
Znów się na mnie gapią, obserwują mnie. Tak jak wtedy, gdy się budzę w środku nocy z poczuciem, że w pokoju jest ktoś jeszcze.
Pomniki obdarte, mchem obrośnięte kapsuły czasu. Pamiętniki zapomniane. Właściciel non notus.
Zwykle nie zwracam na nie uwagi. Odwracam głowę, by ich nie speszyć. Zawstydzona, nie umiem popatrzeć im w oczy. Choć chciałabym zadać tak wiele pytań.
Świadkowie zagłady, strachu, terroru, łez matki po stracie syna i cichutkich szeptów skierowanych do Boga. Rozmowa duszy z Matką Bolesną.
Kamienne siostry, wytatuowane, brudnopisy pokoleń, wielkie memoriały.
Niektóre zgubiły już swoje dawne oblicze i wypacykowały się na przybycie gości. Lecz czy wyparły wszystko to, co się w nich stało? Czy może nadal pamiętają?
Czy pamiętają każdą jedną duszę, która w nich przyszła na świat? I każdą, która w nich się ze światem pożegnała? Czy w nocy nadal słyszą płacz dziecka i ostatnie dźwięki tuż przed wiecznym snem?
Czy mieszkańcy sprzed lat przychodzą w odwiedziny? Siedzą w ścianach i zerkają na nowych lokatorów? Plotkują przy kawie ze starymi drzwiami? I przestawiają zegar na swoje stare miejsce?
Maryjo, proszę, miej zawsze je w opiece, by i dzieci naszych dzieci mijając je w czasie swoich eskapad, zatrzymały się na chwilę i wciąż czuły ich obecność.