Młodzi muszą mieć poczucie sensu. Nie wystarcza im wiedza, że przyszła ich kolej. Chcą wiedzieć po co? Dlaczego? Co im to da?
W kościele parafialnym w Chomranicach do sakramentu bierzmowania przystąpiło 31 kandydatów z miejscowej parafii i 14 z parafii w Marcinkowicach. Tego samego dnia w Niskowej bierzmowanie przyjęło 10 kandydatów z parafii Trzetrzewina i 30 z parafii Niskowa.
Kontekstem, w którym odbywało się bierzmowanie, była przeżywana dopiero co Niedziela Dobrego Pasterza i trwający Tydzień Modlitw o Powołania.
W homiliach wygłoszonych w tych kościołach szafarz sakramentu bp Stanisław Salaterski apelował, by słuchać Dobrego Pasterza, iść za nim, otwierać się na natchnienia Ducha Świętego, starać się iść z nimi, jak choćby poszedł św. Piotr, o którym czytaliśmy w Dziejach Apostolskich, jak poszedł za natchnieniem Ducha Świętego do Cezarei, tam zaczął mówić, a na domowników zstąpił Duch Święty.
Bierzmowanie w Niskowej. Grzegorz Brożek /Foto Gość– Być do dyspozycji Jezusa to podjąć z nim współpracę. Być otwartym, to podjąć powołanie, jakie nam Bóg daje. W tym tygodniu modlimy się o powołania do służby Bożej, żeby nie zabrakło ministrantów, lektorów, dziewcząt śpiewających psalmy, ale też małżeństw żyjących sakramentami, żeby nie brakło osób, które mówią „tak” na powołanie zakonne czy kapłańskie. To jest nasza dyspozycyjność, współpraca z Chrystusem Dobrym Pasterzem, który nas potrzebuje, aby dotrzeć do innych ludzi – mówił do kandydatów.
Anna Jojczyk (z lewej) i Sabina Pasiut, animatorki z Niskowej. Grzegorz Brożek /Foto GośćCałe przygotowanie do bierzmowania było także wołaniem o to, by młodzi nie bali się natchnień Ducha Świętego, by o nie prosili, by z nich korzystali.
– W czasie spotkań w parafii zgodnie z programem mówiłyśmy młodym o wierze, o Duchu Świętym, o jego darach, ale też dzieliłyśmy się własnym doświadczeniem. Ja im bardzo zazdroszczę, że są na takim etapie, że ich dojrzałe życie wiarą się w zasadzie dopiero zaczyna. Dlaczego? Bo sama 10 czy 12 lat temu, żyjąc w przeświadczeniu, że z moim życiem duchowym jest wszystko w porządku przeżyłam nawrócenie, doświadczyłam żywego Boga, tego, że On cały czas ze mną jest, że jego obecność zmienia moje życie, czyni je piękniejszym, lepszym i zazdroszczę młodym tego, że mają szansę znacznie wcześniej niż ja wejść z pełną świadomością na taką drogę świadomej wiary – mówi Anna Jojczyk, jedna z dwóch animatorek, które w Niskowej prowadziły spotkania.
Drugą animatorką była Sabina Pasiut. – Młodzi chcą mieć poczucie sensu. Nie wystarcza im wiedza, że oto przyszła ich kolej na bierzmowanie. Chcą wiedzieć po co, dlaczego, co im to da. Starałyśmy się dać im te odpowiedzi – mówi.
Kuba Stefański jest z Trzetrzewiny, a Wiktoria Bugara z Niskowej. Grzegorz Brożek /Foto GośćKto wie, czy nie równie ważne było to, że same dzieliły się swoim świadectwem życia. Diecezjalny program przygotowania nazywa się „WiaryGodni”. Obie panie mówią, że świecka osoba, która prowadzi spotkania w parafii jest dla młodych właśnie wiarygodna. Ósmoklasiści, jak opowiadają animatorki, wiedzą przecież, że panie mają rodziny, wiodą takie samo życie jak rodziny kandydatów, mają nawet dzieci w wieku ósmoklasistów, mają podobne problemy. – Widzą, że można łączyć życie prywatne z wiarą, że to nie przeszkadza, mało tego, że wiara pomaga w moim przekonaniu lepiej żyć. I takie świadectwo jest dla nich wiarygodne. Ale jeszcze lepiej byłoby chyba, by animatorami byli młodzi, starsi od kandydatów o dwa czy cztery lata koleżanki i koledzy – dodaje Anna Jojczyk.
Wiktoria Bugara jest jedną z bierzmowanych przez bp. Salaterskiego kandydatek z parafii Niskowa. – Nie wiem, co było ważniejsze, czy to, że nauczyły nas, a my pojęliśmy, na ile umieliśmy, po co jest ten sakrament, czy to, że dały też nam świadectwo swojej wiary, a przez to wlały w nas trochę odwagi, bo dziś młodym trzeba jej niemało, by wierzyć, by praktykować. Takie czasy. Trzeba mieć odwagę mówić o swojej wierze, ale dzięki świadectwu drugiego człowieka, łatwiej znaleźć sens, utwierdzić się w niej – opowiada Wiktoria.
Spotkania w grupach były także w parafii Chomranice. – Mieliśmy pięciu animatorów, małe grupy i widziałem, że młodzi byli zadowoleni, że mieli okazję posłuchać, porozmawiać w przyjaznej, dobrej atmosferze i to było dla nich ważne – mówi ks. Piotr Cichoń, wikariusz z Chomranic. Podobnie było w Trzetrzewinie. – Było nas niewiele, bo tylko 10 osób, ale mała grupa sprzyja temu, żeby się otworzyć, pytać, nie bać się mówić – twierdzi Kuba Stefański z Trzetrzewiny.
Niektórzy młodzi byli widocznie poruszeni uroczystością. Odczuwało się nastrój radości, który udzielał się zebranym w kościele świadkom i członkom rodzin.
Teraz, po przyjęciu Ducha Świętego, tej odwagi być może im nie ubędzie, a będą mieli większą chęć, by słuchać. – Zachęcałyśmy kandydatów, by byli otwarci na natchnienia, zwłaszcza że są w takim trochę przełomowym momencie życia, by nie przechodzili do porządku dziennego nad tym co słyszą, co widzą, co czytają, żeby starali się znajdywać dobre podpowiedzi – mówi Sabina Pasiut.
Do św. Piotra przyszło trzech ludzi z Cezarei. „Duch powiedział mi, abym bez wahania poszedł za nimi” – zanotował św. Piotr. W podobny sposób Duch Święty dziś przyjść może do każdego.