O Józefie Władysławie Krogulskim opowiada ks. Grzegorz Piekarz, dyrektor wydziału muzyki kościelnej kurii diecezjalnej, studium organistowskiego i chóru Pueri Cantores Tarnovienses.
Ks. Zbigniew Wielgosz: W sobotę 11 maja o godz. 19 w tarnowskiej katedrze zabrzmi Msza nr 7 (F-dur) Józefa Władysława Krogulskiego. Dlaczego ksiądz sięgnął po jego twórczość?
Ks. Grzegorz Piekarz: Przede wszystkim z przeświadczenia, że mamy w Tarnowie muzyczny skarb, który został całkowicie zapomniany. Jestem wręcz zdziwiony, że człowiek, który już jako niespełna 10-latek koncertował z orkiestrami w największych salach będącej pod zaborami Polski i za granicą, a także kompozytor ponad 100 utworów, jest tak mało znany w swoim rodzinnym mieście.
A urodził się niedaleko miejsca, w którym rozmawiamy, bo w kamienicy przy ul Bernardyńskiej…
Było to 4 września 1815 roku. Michał, ojciec Józefa, był wykształconym muzykiem, pianistą, uczył gry na fortepianie. Kiedy jego syn miał cztery lata, ojciec zauważył jego wielkie zdolności i zaczął go kształcić w domu. Pięć lat późnej Józef był już na tyle sprawny muzycznie, że wykonał w Tarnowie koncert fortepianowy Johanna N. Hummla z orkiestrą. Dzięki ówczesnej prasie dowiedziała się o tym szybko Warszawa, gdzie zaproszono z koncertami cudowne dziecko z Galicji. Józef przyjechał do Warszawy z ojcem w 1825 roku. Miał wtedy skończone 9 lat. W stolicy zagrał 6 koncertów m.in. w Teatrze Narodowym i innych największych salach. W tym samym roku pojechał w trasę koncertową przez Poznań, Wrocław do Lipska i Drezna. Kilkulatek wykonywał wszędzie koncerty, którym mogli sprostać jedynie wirtuozi fortepianu.
Dzięki bogatemu materiałowi źródłowemu, zebranemu przez krewnych Józefa Krogulskiego w monografii na temat jego osoby, można się dowiedzieć, że ówczesna XIX-wieczna prasa okrzyknęła go cudownym dzieckiem, najbardziej utalentowanym nastolatkiem w historii polskiej muzyki, a nawet Mozartem z Polski. Słusznie?
Jak najbardziej! Jako młody człowiek zaczyna komponować coraz bardziej złożone i kunsztowne utwory. Kiedy umiera w Warszawie, mając niespełna 27 lat, zostawia po sobie, w większości w rękopisach, ponad 100 dzieł, w tym 10 Mszy. To imponujący dorobek, osiągnięty w tak krótkim czasie. Można sobie tylko pomyśleć, ile jeszcze powstałoby dzieł, gdyby Józef Krogulski żył dłużej, choćby tyle, co Mozart.
Skąd u Krogulskiego taki talent do komponowania?
Należy tutaj wrócić do jego warszawskiej historii. Otóż ojciec Józefa, po powrocie z kilku tras koncertowych, miał świadomość, że syn nie osiągnie muzycznej dojrzałości ani w Tarnowie, wówczas niewielkim miasteczku galicyjskim, ani w Krakowie. Wyjeżdżają więc do Warszawy i tam młody Józef pobiera m.in. lekcje u Józefa Elsnera, tego samego, który uczył Fryderyka Chopina.
Wiadomo jednak, że Krogulski nie zrobił kariery pianisty, a do zmiany życiowych planów zmusiło go życie…
W czasie jego nauki w Warszawie, wybucha powstanie listopadowe, umiera matka, zaczynają się też kłopoty finansowe rodziny, i Józef musi zarabiać na utrzymanie. Zaczyna uczyć gry na fortepianie. Prawdopodobnie za namową Elsnera poświęca się chóralistyce i dyrygenturze. Krogulski zakłada najpierw chóry dla dziewcząt i zaczyna pisać dla nich swoje utwory m.in. mszę na dwa głosy – sopran i alt oraz organy. Później zaczyna tworzyć bardziej rozbudowane utwory. Kompozytor rozwija też środowisko chóralne w Warszawie. Zakłada chór w kościele u pijarów, jest tam też organistą. Ostatnie osiem lat swojego życia poświęca muzyce sakralnej i liturgii, dla której pisał swoje utwory. W ostatnich miesiącach życia napisał oratorium na Wielki Piątek „Miserere”, które zdążył jeszcze zaprezentować. Podczas prób zaraża się gruźlicą. Umiera 9 stycznia 1842 roku w Warszawie. Nie mając jeszcze 27 lat, zostawia po sobie dorobek, którym mogliby się poszczyć uznani kompozytorzy jego epoki.
Które z pozostawionych przez niego utworów uważa ksiądz za najważniejsze?
Krogulski pisał teksty o charakterze świeckim, jednak coraz częściej sięgał po tematy religijne, z dziedziny muzyki sakralnej, liturgicznej. Tak powstały jego msze, coraz bardziej rozbudowane, dojrzałe w strukturze i wyrazie. W jego mszach wybrzmiewa pokora, wiara, pragnienie oddania chwały Bogu, ale także szacunek dla polskiej kultury. W pięciu mszach napisał muzykę do tekstów polskich poetów. Pozostałe są już typowo liturgiczne, oparte na Mszale Rzymskim. Miał niezwykły dar do pisania muzyki. Sam ją notował, bez skreśleń. Muzykę musiał mieć w sobie, a przy tym łączył talent z pracą nad swoimi zdolnościami.
A mimo to został zapomniany. Dlaczego?
Krogulski zdołał za życia wydać zaledwie kilka utworów, w tym pierwsze trzy msze. Trzeba pamiętać, że umiera młodo. Po jego śmierci coraz bardziej gmatwa się nasza historia, wybuchają kolejne powstania, potem wojny. Postać cudownego dziecka i kompozytora przykrywa kurz historii. Cenne w tym wszystkim jest to, że nie giną jego dzieła. Trafiają w końcu do archiwum jasnogórskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego czekając na swój dzień.
Który nadszedł w 2015 roku?
Wtedy to przypadła 200. rocznica urodzin Krogulskiego. Miejska Biblioteka Publiczna w Tarnowie wydała z tej okazji monografię kompozytora przygotowaną przez jego krewnych. Miasto umieszcza tablicę na ścianie domu, w którym się urodził…
A do księdza dzwonią, czy coś wie o Krogulskim.
Niestety, nic nie wiedziałem, ale zacząłem się interesować jego postacią. Przeczytałem wydaną o nim książkę. Byłem coraz bardziej zdziwiony, czemu o Krogulskim zapomniano, ale też było mi trochę wstyd, że sięgam z chórem po utwory zagranicznych kompozytorów, a u siebie mamy taki skarb. Trzeba było jednak wybrać się do archiwów, żeby zdobyć dzieła Krogulskiego i je zaśpiewać.
Udało się to już w 2022 roku, kiedy zaśpiewaliście Mszę nr 2 (D-dur). A obecnie przygotowujecie się do premiery Mszy nr 7 (F-dur).
Po 200 latach zabrzmi ona w tarnowskiej katedrze w ramach obchodów 500-lecia Domu Mikołajowskiego. Chórowi Pueri Cantores Tarnovienses będą towarzyszyli soliści i organy. Warto podkreślić, że jako Wydział Muzyki Kościelnej zaczęliśmy już wydawać utwory sakralne Krogulskiego, które mogą wykonywać chóry parafialne. Naszym celem jest wydanie wszystkich jego mszy i, co najważniejsze, przywrócenie narodowej pamięci postaci wybitnego kompozytora. Śpiewane przez nas jego utwory zostaną też wydane na płytach, co jak sądzę, przyczyni się do realizacji naszych zamierzeń.