Prawie 650 ministrantów i lektorów wzięło udział w spotkaniu w tarnowskim seminarium duchownym.
Zazwyczaj mniej chłopców brało udział w takim dorocznym spotkaniu, w trakcie którego chłopcy z całej diecezji mogli zajrzeć za seminaryjny mur, a za nim obejrzeć nie tylko zwykle otwarte – choćby dla studentów teologii – przestrzenie, jak kaplica, aula, biblioteka czy lektorium, to jeszcze mogli zajrzeć w miejsca, które są zwykle niedostępne. Zwykle około 300. W tym roku dwa razy więcej. – To jest praca księży opiekunów w parafiach, księży proboszczów, którzy zachęcili, zaprosili, zorganizowali chłopakom przyjazd – mówi ks. Maciej Biedroń, prefekt w WSD w Tarnowie, opiekun seminaryjnej grupy SEMERON, koordynator spotkania.
Z racji tak wielkiej liczby odwiedzających trzeba było zmian organizacyjnych. – Musieliśmy podzielić grupę na pół i rotować kolejnymi punktami programu. Kiedy jedne grupa adorowała Pana Jezusa w kaplicy i uczestniczyła w Mszy św., to druga grupa brała udział w koncercie zespołu kleryckiego Bethesda i prezentacji grup, wspólnot, kół zainteresowań. Potem wspólne zdjęcie, grupa z auli idzie do kaplicy, a ci z kaplicy na obiad, potem kolejne rotacje. Organizacyjnie to jest utrudnienie, ale udało się wszystko pogodzić – mówi ks. Biedroń.
Spokojny cały czas jest ks. Stanisław Olszak, prokurator, czyli dyrektor administracyjny. – Duża liczba odwiedzających to nie problem. Problem by się pojawił wtedy, kiedy zgłosiłoby się 300, a przyjechało 600 – uśmiecha się ks. Olszak. Sam pamięta, że ze 30 lat temu brał udział w podobnych spotkaniach. – Wtedy w Starym Sączu ówczesny wikariusz, ks. Józef Kaczmarski, organizował wyjazd. Ale odbywało się to w okresie bożonarodzeniowym, a my przyjeżdżaliśmy tu na taki opłatek – wspomina.
Dlaczego dziś spotkanie odbywa się później? – Kontekstem tego dnia otwartego jest Tydzień Modlitw o Powołania – tłumaczy ks. Biedroń. Ale przecież 12-, 13- czy 14-latkowie, których większość odwiedziła 27 kwietnia mury tarnowskiego seminarium, jeszcze nie decyduje się na taką drogę życia, jeszcze mają czas. – Oczywiście, że tak. To jest sianie ziarna. Owoce, jeśli będą, z takich wizyt, to przyjdą kiedyś, później. Pozwalamy zobaczyć chłopakom, jak wygląda seminarium, jak toczy się tu życie, na czym polega, czym zajmują się klerycy. Mogą porozmawiać z przełożonymi, klerykami. Wspólnie się modlimy. I tyle – mówi rektor seminarium ks. Jacek Soprych.
Marek i Łukasz Hajdukowie z Lipnicy Murowanej są po raz drugi na Dniu Otwartym. Na zdjęciu z wikariuszem lipnickim ks. Andrzejem Janigą. Grzegorz Brożek /Foto GośćWizyta pozwala chłopakom zebrać wrażenia i wyrobić sobie jakieś pierwsze zdanie na temat seminarium. Niektórym odwiedzającym się tu podoba, innym (tych jest niewielu) mniej, ale ważne, aby po prostu jakieś zdanie mieli.
Ale to nie znaczy, że nikt nie spodziewa się żadnych owoców. – Poza tymi młodszymi, są też na spotkaniu starsi lektorzy, tacy, którzy powoli szukają dla siebie drogi życiowej. Być może kiedy dziś zobaczą seminarium pomyślą o nim ciepło, zastanowią się, czy może Pan Bóg nie chciałby dla nich właśnie tej drogi, drogi powołania do służby Bożej w kapłaństwie? Jeśli będą chcieli głębiej wejść w rozeznawanie, to dla tych starszych mamy przygotowane rekolekcje, na których będą mogli szczegółowiej się nad tym zastanowić, przemodlić, i dojrzale podjąć decyzję – mówi ks. Maciej.
Póki co chłopcy zbierali wrażenia. Adrian Giza, 14-latek z Dobrej przyjechał z dekanatu tymbarskiego wraz z ogromną grupą 90 chłopaków, dwa autobusy. – Ja już tu jestem czwarty raz, na tym dniu otwartym. Nigdy mi się nie nudziło, zawsze jest ciekawie, dlatego właśnie jestem tu już kolejny raz – przyznaje Adrian. Pytany, co najbardziej mu się podobało, uśmiecha się szelmowsko. – Bigos! – woła. 27 kwietnia 600 chłopaków, też mogło zjeść ten legendarny seminaryjny bigos, który tak zawsze smakuje Adrianowi.
– Ja jestem na przykład zaskoczony tym, że tu jest boisko do piłki nożnej. Seminarium wygląda zupełnie inaczej, niż sobie je wyobrażałem. Myślałem, że to jest jeden wielki i długi budynek, jednopiętrowy, ale wysoki w środku. Kaplica? W sumie trochę tak myślałem, że wygląda jak kaplica, a okazało się, że tu jest inaczej niż sądziłem – przyznaje Gabriel Repetowski z parafii Iwkowa. Razem z proboszczem, ks. Markiem Bachem, przyjechało na dzień otwarty stamtąd ośmiu chłopaków.
Bliźniacy, Marek i Łukasz Hajdukowie, mają po 13 lat. – Jesteśmy drugi raz. Za pierwszym razem było dobrze, teraz też. Zawsze jest dobrze w seminarium – przyznają bezpretensjonalnie. Podobał się im koncert Bethesdy, opowieści o seminaryjnej piłce nożnej. – To jest fajne, że można tu sport uprawiać, a nie tak, że cały czas nauka i modlitwa. Tu jest tak normalnie po prostu – mówią.